sobota, 29 września 2012

Rozdział 38.




Pewnie ciekawi jesteście gdzie się udałam tego popołudnia. Myślę,że nigdy byście się tego nie spodziewali.Sama bym tego nie powiedziała.Innego wyboru nie miałam.Tak! miałam ! przecież mogłam jak cywilizowany człowiek wrócić do domu, rozpakować walizkę , schować ją do szafy, i nikt by się o niczym nie dowiedział.Ale nie! ja przecież nie mogłam.Wiem,że w tym przypadku ucieczka to najgłupsze co mi mogło przyjść, do mego pustego łba.Tak to jest jasne, że kiedyś tak wrócę.Tylko pytanie kiedy ? Na pewno nie dziś!
  Tego popołudnia szłam jakąś ulicą ciągnąc za sobą niewielką walizkę, z moich oczu standardowo dzisiejszego dnia leciały ciurkiem łzy,ocieranie ich już nawet nie przyniosło jakiego kolwiek rezultatu.Chciałam wrócić i wypłakać się mamie, chłopakom i Niallowi,ale coś mi nie pozwalało,po prostu nie mogłam!Wiatr powiewał moimi świeżo umytymi włosami,wszędzie rozlegał się głos jadących samochodów.Drzewa rzucały cień na chodniki a ja cały czas szłam prosto z nadzieją,że gdzie dojdę, tylko sama jeszcze nie wiem gdzie!
  Mijałam kolejne sklepy, bary,kioski, ławki a ja wciąż nie wiem gdzie mam się udać.Może powinnam do domu ? Ale nie... ja głupia wciąż szłam dalej a w głowie nie było mi żadne wracanie do domu.Wyszłam z centrum i szłam jakimiś uliczkami mijając kolejne bloki przy których było słychać radosne krzyki dzieci.
-coś się stało ?Może jakoś Ci pomóc?-zapytała się ładna brunetka w moim wieku
-tu już się nie da pomóc-Mówiłam ocierając swoje łzy z popuchniętych oczu i czerwonych policzków-ale dziękuje-wymusiłam swój uśmiech szukając  w torebce chusteczek.Dziewczyna jeszcze chwile dziwnie się na mnie popatrzyła i odeszła.Dziwicie się Jej ? bo ja na przykład nie.Przecież gadałam jak nawiedzona, Ona nie miała zielonego pojecia o niczym.Usiadłam na pobliskiej ławce i coś mnie tknęło.To własnie w tym bloku , tym na przeciwko mnie mieszka moja była przyjaciółka-Kate.Przypomniałam sobie wspaniałe chwile spędzone z Nią,Alice ,Megan i czasami z Paulem którego ostatnio praktycznie nienawidziłam,za to ,że mówił prawdę a mnie ona bolała.Miałam ochotę wbiec do Niej do mieszkania i rzucić się Jej na szyję.Owszem, pamiętam,że namieszała nie mało w moim życiu ale wraz mi jej brakowało.Ehe.. przecież od zawsze byłam dziwna!
  Stałam właśnie na klatce schodowej przed drzwiami do mieszkania Kate , jej brata Michela i ich rodziców.Drżącą i nie pewnie ręką nacisnęłam biały kontakt potocznie zwany dzwonkiem. Za drzwiami dało usłyszeć się pewną melodyjkę.Drzwi otworzyła Jej mama-Alex.Szatynka o idealnej jak na ten wiek cerze.Miała na sobie czerwony t-shirt i zwykłe czarne rybaczki.
-słucham ?-zwróciła się do mnie swoim milutkim głosem
-jest Kate ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie ocierając ostatnią łzę.Musiałam naprawdę wyglądać ciekawie.
-Kate ktoś do cb!-krzyknęła pani domu na całe mieszkanie
-już idę mamo!-usłyszałam krzyk za jednych drzwi.Po chwili z pokoju wybiegła drobna szatynka ubrana w różową oczobójną bokserkę i zwykłe jeansy.-Ewa!-krzyknęła-choć do mnie-złapała mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju który od mojej ostatniej wizyty niewiele się zmienił.-nawet sobie nie wyobrażasz jak się ciesz, że jednak po tym wszystkim przyszłaś do mnie.-jej dobry humor mnie dobijał.Ile bym dała by cieszyć się życiem bez żadnych krętych dróg.
-własnie to chyba dobry czas na wyjaśnienie kilku spraw.Powiedz mi jedno dlaczego poszłaś do tej gazety ? Aż tak chciałaś mi uprzykrzyć życie ?Powiem ,ze ci się nawet udało!
-Ewa...! o co ci chodzi ?
-o to ,że poszłas do tej gazety i wszystko im wypaplałaś.
-niby co ?-mówiła nadal spokojnie ale mnie emocje zaczęły ponosić.
-to ,że jestem z Niallem
-Co?! mimo tego co się stało, w życiu bym ci tego nie zrobiła.Po za tym... przecież ja zawsze jestem ta zła...-powiedziała i stanęła w oknie nic nie mówiąc
-skoro nie ty to kto to ?
-a kto ci zawsze życie uprzykrzał jak Go nie chciałaś?-zapytała
-Mat ...-stwierdziłam niechętnie
-to chyba masz odpowiedz na twoje wątpliwości.On od zawsze był taki! Mścił się na wszystkich i wykorzystywał ich.Nie liczyły się uczucia.Nic.Był wpatrzony w siebie i tylko i wyłącznie w siebie.Ja ? ja się przecież nie liczyłam.Chyba tylko ,ze moje ciało ale dusza już nie.
-Kate o czym ty mówisz ?
-rozumiesz! Teraz wiem ,że to On cię pierwszy pocałował.Chciałam przyjść cię przeprosić ,że w ogóle zwiatpiłam, ale..
-ale co ?
-bałam się ?
-czego?-przerwałam Jej
-tego ,że potraktujesz mnie tak jak Ja wcześniej Ciebie.Ewa, przepraszam.Nie chciałam, gdybym mogła cofnąć czas... lecz się nie da -nie przestawała patrzeć przez okno.
-zgoda ?-zapytała  nie pewnie
-jasne-obróciła się w moim kierunki i mnie przytuliła-nawet nie wiesz jak mi cie brakowało.
-mi też.Teraz powiedz co z Matem.
-Wykorzystał mnie.Miał jeszcze dwie dziewczyny a ja byłam tą trzecią.Rozumiesz ? Trzecią?Byłam tylko zabawką , którą mógł popieścić , pocałować i przelecieć a ja głupia nabrałam się na jego wielką miłość! Nie wiem jak mogłam być tak ślepa i kochać kogoś takiego. Zresztą kocham go nadal i jakoś nie mogę o nim zapomnieć.Wraz nie mogę usunąć jego numeru z kontaktów, nie potrafię.Tak w skrócie.Lepiej opowiadaj co u cb i Nialla.Bo widząc wszędzie wasze zdjęcia mogę śmiało stwierdzić ,ze jesteście szczęśliwi.
-chyba byliśmy !-palnęłam bez większego namysłu
-o czym ty mówisz ?-Klapnęłam na łóżko i zakryłam twarz w dłoniach.-Ewa co się stało ? Rzucił cię?
-nie..
-więc co ci zrobił ?
-nic
-więc co jest na rzeczy ?
-Byliśmy z Niallem na wczasach.Polskie góry, mazury.W górach z Niallem postawiliśmy krok do przodu w naszym związku...
-sex?-przerwała mi
-ehe-westchnęłam niepewnie-raz często wymiotowałam.Byliśmy pewnie ,ze to ciąża.Ale test tego nie potwierdził.Zmartwił mnie jednak fakt ,ze wcale nie dostawałam okresu.Bałam się  ,ze to rak.Prawda, jednak okazał się inna.Jestem w ciąży...-urwał mi się głos.
-a test ? przecież robiłaś?
-muuu.. siał być przeterminowany!
-cichoo niunia.To nie jest koniec świata..
-jest! Jestem za młoda by zostać matką! Jeszcze zniszczę chłopakom karierę.Mama to wygna mnie z domu
-za późno, sama uciekłaś jak twierdzę po tej walizce
-a tyle jeszcze mogłam przeżyć!-mówiłam dławiąc się własnymi łza
-będziecie mieli dzidziusia.Niall go pokocha
-w tym sek-westchnęłam
-jaki senk ?
-już postanowiłam.
 Przegadalismy tak z Kate całą noc, opowiadając co się zdarzyło w tym czasie.Obiecała mi pomoc przy dziecku, ale to wraz mnie nie pociesza i nie zmienia faktu.Kate pozwoliła mi przez jakiś czas u siebie zamieszkać.Tu przynajmniej nikt nie mnie znajdzie, bo będą pewni ,że co jak co ale do Kate nie pójdę. I tu się mylili.Brakowało mi tych rozmów z Kate.Co jak co ale z naszej starej paczki to Ona była najmądrzejsza.Zawsze dawała przydatne rady.Ciesze się  jednak ,że przełamałam się i postanowiłam zadzwonić dzwonkiem do Jej drzwi.Nie wiedziałam ,że Mat okaże się ,aż taką świnią.tak po prostu Ją wykorzystał Chodziło mu tylko i wyłącznie o sex.Dobrze ,że chociaż Oni się zabezpieczyli.Tyle mniej biedy.


 Tydzień później.


 Tydzień ten miną nieubłaganie szybko.Całe ten czas spędziłam w domu Kate nie wychodząc z niego chociażby na krok.Wiem ,że życie kosztuje a ja u niej tymczasowo mieszkam , ale bez obaw zapłaciłam Jej.Oczywiście początkowo nie chciała przyjąć jakichkolwiek pieniędzy lecz po jakimś czasie uległa.Przez te wszystkie dni nikt mnie nie znalazł.Martwią się o mnie wiem , ale ja się boje tam wrócić i wyjawić im całą prawdę.Pieprzona egoistka ze mnie. Wiem! Miło mi to cała ja ! Eh... Tak bardzo brakuje mi Mamy. Chciałabym Jej to wszystko powiedzieć, ale tak strasznie boje się Jej reakcji.Nie wiem czy mam się spodziewać krzyku, czy może współczucia.I to najbardziej mnie dobija.Co do Nialla i chłopaków.Już postanowiłam.Na razie pomysłu nie zdradzę bo nie wiem czy odważę się go wykonać.Jak narazie wiem ,że to najlepsze wyjście z sytuacji.Nie będzie o łatwe dla Nialla a tym bardziej dla mnie ale juz postanowiłam i zdanie nie zmienię!
  Przez ten czas objawy ciąży się ukazywały. Trzy razy wystąpiły poranne wymioty a apetyt mój rośnie ,że nie wiem.Telefonu nie włączałam.Wiedziałam ,że przyjdą do nich wiadomości ,że jestem a wtedy ... a wtedy sama nie wiem co.Dzień za oknami wygląda bardzo ciekawie. Świeci słońce, niebo jest bezchmurne a termometr wskazuje 31 stopni. W pogodę taką to zazwyczaj się chce wyjść na dwór.Mnie łapie chandra i mam to wszystko gdzieś.Kate oczywiście chciała wyciągnąć mnie na miasto, na zakupy by poprawić mi humor ale nie udało się Jej.Wiem ,ze przeze mnie Kate traci ważny czas ale zapewnia mnie ,że jest inaczej. Wiem ,ze tylko tak mówi.
 Postanowiłam jedno. Dziś wracam do domu.Wszystko przemyślałam i wiem co mam po kolei zrobić.W końcu kiedyś będę musiała tam wrócić i przecież nie mogę siedzieć tyle na głowie Kate, wiem ,że Ona zaprzecza ,że mogę siedzieć ile chce ale to są tylko słowa.I tak już jestem nachalna. Przecież wpakowałam się Jej do mieszkania i zajmuje tu miejsce tylko przez tydzień.Sarkazm.
-Kate-powiedziałam do mojej przyjaciółki która właśnie siedziała na face a ja się przyglądałam.Sama nie siedzialam od tamtego czasu na nim bo któryś z chłopaków mógłby być dostępny.
-tak ?
-dziś wracam do domu.-stwierdziłam nie przerywając patrzyć się w ekran laptopa
-jesteś tego pewna ?
-tak przemyślałam to wszystko.Martwią się o mnie.Po za tym nie mogę dłużej siedzieć ci na głowie.
-głuptasie ile mam ci mówić ,że możesz tu mieszkać ile chcesz. Dla mnie to przyjemność.Brakowało mi ciebie a tak chociaż mogę się tobą nacieszyć.
-Kate to tylko słowa.
-brak mi słów na cb-westchnęła.-Powiesz Niallowi?
-Powiem ci po fakcie.Mam pewien plan jak to wszystko rozwiązać.Boje się ,ze nie odważę się go zrobić ale muszę.Tylko obiecaj ,że nic nie powiesz chłopakom i Niallowi, błagam zrób to dla mnie. Po fakcie wyjaśnię ci dlaczego zrobiłam tak a nie inaczej.Okej ?
-wiesz ,że zawszę będę po twojej stronie. Zrobisz co zechcesz, tylko zrób to z głową ,żebys później tego nie żałowała.
-i tak będę ale wyjścia nie mam.Nie chce ale muszę
-pamiętaj nic nie musisz. Wybór należy tylko i wyłącznie do cb.
-eh... błagam nie praw mi morałów, nie mieszaj w głowie bo i tak mam niezły mętlik.Postanowiłam i zdanie nie zmienię.
-twoja wola twój wybór. Ale jestem z tobą-pocałowała mnie w policzek.
 Nagle w kącie facebooka Kate pojawiła się wiadomości od Nialla."Hej. mam pytanie. Nie widziałaś może ostatnio Ewy? Zagineła strasznie się o Nia martwimy"Nie odpisywała chyba czekała , aż coś powiem.
-czas się zbierać do domu-westchnełam-nawet nie wiesz jak cholernie się boje.Napisz Mu,że nie wiesz gdzie jestem i ,że ci przykro. Weź jakoś to sformułuj i najlepiej wyłącz facebooka.Mamy 14 więc czas się zbierać. Już się spakowałam.
-odprowadzę cię.
-nie... błagam nie. To krótka drogą a to czas dla mnie ,żeby przemyśleć co wszystkim powiem.
-ale obiecaj mi ,że zaraz po tym zadzwonisz do mnie.
-wiem. Trzymaj kciuki za mnie-wstałam w łóżka i sięgnęłam po walizkę która znajdowała się w rogu pokoju.Wyjechałam nią na korytarz.-pa i jeszcze raz dziękuje za wszystko.
-to ja dziękuje ,że przyszłaś i wszystko się ułożyło!
-pa-pocałowałam ją w policzek, nałożyłam trampki i wyszła.
 Serce zaczęło bić jak oszalałe. W końcu za kilka minut czeka mnie masa wytłumaczeń,komentarzy a może nawet krzyków.Nie wiem czego mam się spodziewać. Może chleba i soli a może paska na tyłku. Droga mijała mi w ekspresowym tępię.Miałam ochotę zawrócić się i ponownie zadzwonić dzwonkiem do drzwi numer "2" bloku mojej przyjaciółki.Z każdym krokiem zwalniałam swoje tępo ale wraz byłam coraz bliżej celu.W końcu niestety doszłam.Serce przyspieszyło a ręce trzęsły się.Pod naszym domem stał samochód Louisa, więc chłopaki są w domu.Kurdę chciałam to rozegrać trochę inaczej ale skoro jest tak, a może to jeszcze lepiej, czym szybciej tym lepiej!.Weszłam bardzo niepewnie do domu. W salonie toczyły się jakieś rozmowy.
-to pewnie Liam! w końcu wrócił od Danielle!-jak dobrze mi się wydaje to był głos Harrego.
-Dłużej tego nie zniosę! Jak coś się jej stało?!-tu śmiało mogę stwierdzić głos mojego chłopaka.
-co możemy więcej zrobić?-to moja mama.
 Ile tak mogę stać na tym korytarzu. Walizkę zostawiłam tam i ruszyłam po cichu do salonu.Nawet nie potrafię tego opisać w jakim byłam stanie. Pojedyncza łza chciała ozdobić mój policzek.Ale wiedziałam,że jeśli mam postępować według mojego planu to nie mogę płakać.Muszę pokazać ,że jestem silna, twarda i bez uczuć.Tak dobrze czytanie.Zaraz się domyślicie dlaczego.Weszłam do salonu a głowy wszystkich obróciły się w moim kierunku.
-Ewa! kochanie! nic ci nie jest!-pierwsza ruszyła do mnie mama która w natychmiastowym tępi przytuliła mnie-gdzieś ty była? nawet nie wiesz jak się martwiliśmy-nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co.Puściła mnie i ujęła rękami moja twarz.-jesteś cała ?-spytała się mnie na co ja tylko kiwnęłam głową.
Niall nic nie mówił tylko po prostu mnie przytulił.Tak brakowało mi jego ciepła, zapachu jego perfum i jego samego.Brakowało mi Jego pięknej  barwy głosu, wszystkiego! Kocham go nad życie, zresztą On też a ja muszę to zrobić. Po prostu nie potrafię mu tego powiedzieć.
-błagam nie rób mi tego więcej-szepną mi do ucha-umierałem za strachu, nie spałem przez ten czas.-ponownie odpowiedziałam ciszą.
-jestem cala i zdrowa, nie musicie się martwić, przepraszam ,że uciekłam ale potrzebowałam trochę czasu tylko i wyłącznie dla siebie.-powiedziałam gdy już wszyscy siedzieliśmy na kanapie.Oczywiście padło wiele pytań w moim kierunku typu "dlaczego ?''. Na żadne z nich nie odpowiedziałam nie potrafiłam.-Mamo proszę zostaw mnie samych z chłopakami. Chce z Nimi porozmawiać.Tobie wyjaśnię wszystko później. Przejdź się na spacer, nie wiem co chcesz tylko zostaw mnie z Nimi samą.
-Ewa...
-mamo proszę ! to nie potrwa długo-przerwałam Jej
-dobrze pojadę na policje i powiem ,że się znalazłaś.
 Moja rodzicielka niechętnie wstała z kanapy złapała swoją torebkę ze stołu, spojrzała na mnie i ruszyła w kierunku wyjścia.W salonie nastała długa cisza.Nikt nic nie mówił.Dało się tylko usłyszeć oddechy i jeżdżące samochody za oknami.
-co chciałaś nam powiedzieć?-znaczą Louis.
-kochanie powiedz, proszę co sie stało. Poradzimy sobie tylko muszę wiedzieć co się stało
-ehh-westchnęłam
-Wszyscy cie szukaliśmy.Mogłaś dać jakiś znak życia.Umieraliśmy ze strachu.
- w sumie chciałam porozmawiać z Niallem. Ale skoro jesteście to zostańcie.I tak zaraz pojedziecie do domu to od razu Nialla zabierzecie..
-oooo Skarbie ja nigdzie nie jadę, nie mogę zostawić się sam...
-Niall!-przerwałam mu-nie wiem jak mam to powiedzieć.Ale między nami ...
-tak wiem wiele się wydarzyło...
-Nie Niall nie chodzi mi o to. Między nami koniiiec-załamał mi się głos. Przecież własnie zerwałam z miłością mojego życia. Zaraz wyjasnie dlaczego. Wszystko z swoim czasie. Do oczu napłynęły mi łzy. Próbowałam ,żeby nie wyleciały na powierzchnię.Nie mogły.Musiałam pokazać ,ze jestem twarda i bezuczuciowa, może wtedy łatwiej się nam będzie rozstać.Niall nic nie odpowiedział tylko stał wpatrzony we mnie.Nie reagował.Zamarł.
-Ewka! całkiem ci już odpierdala!-krzykną Lou-przecież ty Go kochasz ! Wiesz co tego sie po tobie nie spodziewałem.Nie dość ,ze ranisz siebie to bliską ci osobę też-trafił w sedno.Kocham go i ranie nas obojga ale nie mogłam powiedzieć prawdy.Tak po prostu
- Lou wierz mi tak  musi być.
-co tak musi być ? Przeżyliście tyle razem a ty co tak definitywnie to przekreślasz-kontynuował
-To najlepsze rozwiązanie!
-głowno nie rozwiązanie! Ktoś ci zrobił kisiel z mózgu czy co ?!-Niall stał i nadal nic nie mówił.Czułam się jakby go nie było.
-Przepraszam Niall-szepnęłam
-powiec tylko dlaczego ?-odszepną
-zapomnij o mnie.Usuń kontakt zdjęcia.Nie kontaktuj sie. Tak będzie lepiej dla nas obojga.
-powiec kurwa dlaczego ?!-wydarł się na cały dom
-nie kontaktuj się. Zapomnij. Znajdziesz kogoś wartego ciebie.
-gówno nie znajdę! już znalazłem!!!
-idźcie już!
-ja tego tak nie zostawię rozumiesz?!-krzyczał na cały dom blondyn-za bardzo cie kurwa kocham. Rozumiesz -chłopaki złapali go ale się wyrywał.W końcu zginęli za drzwiami a ja usłyszałam tylko pisk opon.
 Nie mogłam się na to wszystko patrzeć.Serce rozlatywało mi się na kawałki. W tym momencie straciłam miłość mojego życia i czwórkę wspaniałych przyjaciół.To jasne ,ze staną po stronie Nialla.Sama bym na ich miejscu była po Jego stronie.Chociaż Liama tu nie było to Jego też straciłam.
  To jasne ,ze zdziwiło was moje zachowanie. Chyba czas na jakiekolwiek wytłumaczenia. Wiem ,że kilka sekund temu zniszczyłam szczęście mojego życia.Zrobiłam coś czego będę żałowac do końca . Pytanie dlaczego ? To proste z miłości. Jakim cudem ? Kocham Nialla na życie i nigdy nie przestane.Chce by zapomniał o mnie, wiem ,ze nie będzie to dla Niego łatwe ale po jakimś czasie pogodzi się z tym.Chce by jego kariera nie legła w gruzach bo On kocha to co robi.Nie chce mu tego zabrać przez to ,że jestem w ciąży.Marzę o tym ,żeby znalazł sobie kogoś kogo pokocha bardziej ode mnie i by z tą dziewczyna wiódł szczęśliwe życie, by ożenił się z nią i by za jakiś czas a nie teraz mieli gromadkę dzieci, chce by po prostu wiódł szczęśliwe życie ze swoją rodziną . Wiem ,że jestem głupia i możecie tego nie zrozumieć ale niech On będzie szczęśliwy Ja się tu nie liczę. Będę spełniona gdy za jakiś czas zobaczę Jego zdjęcie w gazetach z Jego  nową miłością.My , czyli ja i moje dziecko , poradzimy sobie. Wiem ,że w tym momencie pozbawiłam Dziecko Ojca, ale tak musiałam.Bo ja Go kurwa kocham! Niech On będzie szczęśliwy a nie my oboje nieszczęśliwi.
 Teraz właśnie siedzę w pustym domu, sama.Poduszka którą trzymam jest przesiąknięta moimi łzami.Potrzebuje kogoś koło mnie. Chce tu Nialla ale nie mogę. Włączyłam telefon.Nasze zdjęcie na tapecie a mi coraz mocniej chce się wyć.Czemu to wszystko musi być takie trudne ? Mam Kate, bo nie wiem co na to Megan i Alice.Czy pogodzą się z Kate i jak zareagują na to wszystko.Nie wiem.Gdy Niall mnie dziś przytulił chciałam by czas się zatrzymał bo byłam świadoma tego ,że ostatni raz mogę Go przytulić.Już mi go brakuje.Już nigdy nie będziemy razem.
 Do domu weszła własnie moja kochana mama.Kolejna trudna rozmowa do przeprowadzenia. Znowu chce  stąd uciec i zapomnieć o tym wszystkim.O tym świecie o problemach i o tkwiącym w mojej głowie Niallu.
-chyba musimy porozmawiać i to poważnie-mówiła mama z korytarza a gdy weszła do pokoju dodała-a chłopaków już nie ma. Nawet Nialla?
-Oni już nigdy nie przyjdą.-mówił nie puszczając poduszki.
-kochanie nie wiem co się z tobą dzieje. Martwię się i jest mi bardzo przykro ,że nie chcesz mi powiedzieć o swoich problemach
-mamuś to nie jest takie łatwe.
-ale ja wszystko zrozumiem
-nawet to ,że jestem w ciąży ?-nastąpiła cisza.Moją mamę sparaliżowało.Nie przekazałam jej tego w odpowiedni sposób ale czasu nie cofnę. Zresztą to wszystko mam gdzieś.
-Jak do tego doszło ?-nie odpowiedziałam. Chyba wszyscy wiemy jak się robi i skąd się biorą dzieci. Nawet ja to wiem! a chyba wolałabym nie wiedzieć i wrócić do beztroskiego dzieciństwa w którym nie było żadnych kłopotów oprócz powiedzenia mamie ,że zepsułam zabawkę.-Już dobrze. Nie pochwalam tego, ale czasu nie cofniemy.Damy radę.Tylko tego po Niallu sie nie spodziewałam.
-Mamo Niall nie chce tego dziecka.
-jak to ?
-zostawił mnie!
  Skłamałam wiem. Ale znam swoja mamę.Tak gdybym powiedziała ,że to ja rzuciłam Nialla to Ona by wszystko uzgodniła z Niallem a tak to ma swój honor i nie odezwie się do Niego bo urazi mnie i siebie. W końcu wyparł się swego dziecka a to coś znaczy. Jestem najgłupsza na świecie.Ale musiałam to zrobić , inaczej nie mogłam.Wiem ,że kiedyś Niall  się dowie ,że jestem w ciąży. Ale na to też mam plan.To w swoim czasie.Nigdy sobie nie daruje tego co zrobiłam. Już żałuje. Ale odwrotu nie ma. Czas płynie i trzeba się wziąć w garść i iść do przodu.
-ciii kochanie-uspokajała mnie mama.-damy radę nie potrzebujemy Go.
-przepraszam mamo nie chciałam-wyszeptałam.



_______________________________________________
Na wstępie chce powiedzieć ,że wiem ,ze ten rozdział się wam nie spodoba bo Ewa zerwała z Niallem rozumiem , ale tak musiało być.Poczekajcie do rozwoju akcji. Na wszystko nadejdzie czas.
Przepraszam za błędy i dziękuje ,ze jeszcze ktoś to komentuje.
Pojawiły się dwie nowe ankiety więc zachęcam do klikania.
Zapraszam również na drugie opowiadanie które pisze z Laurą pojawił się tam dziś nowy rozdział. Serdecznie zapraszam http://cinderellaandonedirection.blogspot.com/
Zapraszam też do zadawania pytań jeśli chcecie. mogą to być pytania dotyczące opowiadania lub samej mnie.  http://ask.fm/Fefka
Jeśli chcecie jakieś info lub mi coś wygarnąć czy coś piszcie na gg 43467452

Podoba się wam LWWY ? bo mi bardzo i się jaram i jej ciągle słucham ;D
Musze się wam pochwalić ale w internacie w pokoju mam dwa plakaty chłopaków. tym też się jaram. Od razu pokój wygląda ładniej.Dziewczyny pozwoliły mi nakleić.Podoba się im nowa piosenka;p uczę ich tego co dobre.

Jeśli chcecie takie krótkie notki pod rozdziałem piszcie w komach :)


kocham was fefa ;*

sobota, 22 września 2012

Rozdział 37.




Czy ten dzień w moim życiu zapowiada się lepiej ? A może jeszcze gorzej ? Odpowiedź na to pytanie poznacie wkrótce.
 Od incydentu z ciążą czułam się nieco lepiej. Wypoczęłam psychicznie.Tak to trzeba nazwać.Kolejny dzień przeleżałam cały w łóżku, Niall zaś musiał iść na nową sesje zdjęciową.Wrócił jakoś po 15 a resztę dnia spędziliśmy na wylegiwaniu się w łóżku.Oczywiście poinformowałam  mamę ,że zostanę jeszcze u Nialla co chyba nie bardzo Jej się spodobało.
 Od tego czasu minęło 8 dni. Dziś mamy już 10 sierpnia.Wiecie co mnie martwi ? To ,że od tamtego czasu wraz nie dostałam.Nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło.Może to coś poważnego i dlatego powiły się te wymioty i akcja z ciąża. Jestem trochę to sytuacja przerażona.Dziś jestem umówiona na wizytę w szpitalu. na godzinę 10.Tak cholernie boje się tam iść.A co jeśli jestem chora ? Jeśli mam coś  albo co najgorzej raka ?. Myśli biorą gorę nade mną.Dlatego właśnie się boje.
 Wstałam o 8.Na myśli na tym ,ze dziś dowiem się czegoś co może zmienić moje życie nie chciałam wstawać z łózka tylko na zawsze w nim zostać.Przez ostatnie dni jestem strasznie niespokojna i zarazem nieobecna.Niall z chłopakami w Szwecji nagrywają nową płytę a ja siedzę tu sama.Megan wyjechała ze swoim chłopakiem na wakacje.Alice zaś na całe wakacje do swojego ojca  do Francji.Co jak co ale tej Francji to jej zazdroszczę. Przecież od małego chciałam tam polecieć, nawet sama nie wiem co mnie tam ciągnęło.Tak chciałabym aby któraś z nich poszła do tego lekarza ze mną i mnie wspierała.Eh... czemu to wszystko mnie spotyka.Mogła bym wziąć Paula ale sama nie jestem co do tego przekonana.A może jednak to nie jest taki zły pomysł ?Zadzwonię do Niego.Dziś ubrałam Klik.Włosy tylko przeczesałam, wyglądały dobrze więc nic więcej nie trzeba było z nimi robić.Leciutki makijaż i śniadanie.Zeszłam na dół i postanowiłam ,że jednak zadzwonię do Paula, dobrze jest mieć przy sobie bliska osobę, a Paul też taka osobą w moim życiu jest.Nie raz mi pomagał.
-hej Paul, mocno dzisiaj jesteś zajęty?
-nie ,obijam się.
-a to już ci planuje dzień, masz być zaraz u mnie
-co idziemy na rolki ?
-nie idziemy ale gdzieś indziej
-jakieś wskazówki?
-nie są to rolki , starczy ?
-rowery ?
-masz być zaraz to się dowiesz, do zobaczenia-rozłączyłam się.On czasami naprawdę nie myśli, ale to tylko jego jedyna wada.
 Na śniadanie zrobiłam sobie z pięć gotowanych parówek.Tak wiem ,ze to strasznie dużo ale ostatnio lubię sobie sporo zjeść.Do tego cztery kanapki.W czasie mojego konsumowania zadzwonił dzwonek do drzwi.
-witam panią-przywitał mnie Paul
-wchodź , jem zjesz ze mną?
-co masz?
-parówki i kanapki
-nie chcę
-czemu ?
-nie dobre, wolałbym kiełbasę
-jak chcesz jest w lodówce
-nie gadaj tylko jedz i powiedz mi gdzie idziemy?
-do szpitala
-że co ?-zakrztusił się własnymi słowami.No tak  to nie brzmiało zbyt fanie.Jak zwykle moje pomysły są chore i dają komuś coś do myślenia.Głupia ja.
-oj nic, idę do lekarza-westchnęła.Wcale nie łatwo było mi to mówić-Musze zrobić badania.
-coś ci jest ?
-sama nie wiem, ale przebadać się nie zaszkodzi.Wiesz zadzwoniłam po cb bo chciałam mieć kogoś bliskiego koło sobie
-dobrze zrobiłaś-uśmiechną się smutnie.No tak pewnie już go zmartwiłam ale chyba nie było sensu w tym by powiedzieć Mu ,że idziemy na plac zabaw.Przy najmniej ja tak sadzę-a co na to Niall?-i tu trafił w czuł punkt.Niall jak na razie nic nie wie, nie widzę potrzeby go martwic, znając Jego chore pomysły przyleciał by tu by być ze mną
-w tym senk-wstałam od stołu-Niall jak na razie o niczym nie wie  i niech tak zostanie!
-i po co to robisz ?-odparł niechętnie sprzątając resztę naczyń ze stołu
-a widzisz w tym jakiś sens?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- chyba powinniście sobie wszystko mówić!
-Paul! Mówisz jakbyś go nie znał.Jeszcze by tu przyleciał i poszedł ze mną! I po co to ? może nic mi nie jest-w te ostatnie słowa nawet ja same nie wierzyłam a nawet swoim przyjaciołom kit wciskałam.Zaczynam niepoznawań siebie
-jak chcesz, żeby później nie było na mnie!
-bez obaw, skocze na górę po torebkę i lecimy mamy pół godziny!
-idę do samochodu-powiedział i napięcie ruszył w swoim kierunku.
 Jadąc samochodem , nie odzywaliśmy się do siebie.Jeszcze tego brakowało bym niepotrzebnie pokłóciła się z Paulem.Brawo za inteligencje Ewa. Nie ma co.To wszystko jesy do dupy! Ostatnio wszystko w moim życiu na nowa zaczyna się walić i to jeszcze w tym gorszym stylu.Jak nie jedno to drugie.Wiem ,że los potrafi dać w kość ale ,że aż tak to nie wiedziałam!Wszystko się komplikuje.Ale czy ja kiedyś stanę na takiej prostej która będzie liczyła setki tysięcy kilometrów a nie dwa kroki!
-przepraszam-powiedziałam patrząc przez szybę samochodu
-przestań nie masz za co
-jednak mam.To przez nadmiar emocji, wiem ,że nie powinnam a jednak ...
-skończ! Zapomnijmy o tym.Na miejscu Nialla wolałbym wiedzieć ,czy moja dziewczyna ma jakieś podejrzenia i wybiera się do Lekarza tyle ci powiem
-ja cie rozumiem... ale wiedz ,że to wszystko nie jest  takie łatwe jakby się wydawało
-gdyby Niall wybierał się do lekarza chciałabyś o tym wiedzieć czy nie ?
-Paul! znasz odpowiedź
-wiec widzisz
-po co mi je w ogóle zadajesz?! Nie zmienię zdania!Co to zmieni?Nic!
-brak mi słów na ciebie
-i vice versa!A jeśli Niall  się dowie tego od cb to nie wiem co ci zrobię
-to jasne ,że powinnaś powiedzieć mu to sama! To jest wasza sprawa a ja się w wasz sprawy nie wtrącam.Chciałem ci pomoc ale ty najwidoczniej nie chcesz przyjąć mojej pomocy!
-Paul to nie tak! Bardzo doceniam to co dla mnie robisz. ale...
-ale co ?
-nic, proszę skończymy to rozmowę bo ona do niczego nie prowadzi..
-wiemy ,ze prowadzi tylko ty nie chcesz powiedzieć.Prowadzi do wniosku ,że to ja jednak mam racje bo ty nie masz argumentów-samochód podjeżdżał właśnie na parking szpitala-zdania nie zmienię!
-już żałuje ,że po cb dzwoniłam-szepnęłam sama do siebie.
 Doskonale wiedziałam ,ze Paul miał racje ale nie chciałam usłyszeć tego z jego ust, w ogóle z niczyich.To mnie raniło. Naiwna ja.Wolałam chyba by powiedział mi ,ze dobrze robię a ja bym była szczęśliwa.Zadajmy sobie pytanie od czego są przyjaciele? bo raczej nie od kłamania nam w żywe oczy tylko od mówienia prawdy.Wysiadłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami.
-ej delikatniej! to roczne auto!-krzykną Paul
-sory-syknęłam.Miałam już po dziurki w nosie jego obecności.Po co ja dzwoniła? Marzę tylko o tym by jak najszybciej się go pozbyć.Tylko jak?-Paul , może już pojedziesz , dzięki za podwózkę
-nie ma mowy, nie zostawię cię z tym samą.Wiem ,że zachowuje się okropnie ale popsułaś mi humor!-nie no jaki cham! tego się nie spodziewałam,ze coś takiego powie mi prosto w oczy!
-wiesz co , to mogłeś zachować dla siebie-powiedziałam i jak najszybciej się dało ruszyłam w kierunku wejścia do szpitala.Trochę zajęło poszukiwanie sali.A całym szczęście daleko gdzieś zgubiłam tego chama! takich słów od przyjaciół nigdy nie usłyszałam.Wiem ,że może w głowie mieli takie myśli ale zachowywali to dla siebie a ten ? Brr... to On mi popsuł cały dzień! włącznie z Humorem.
 Usiadłam na krzesełku i dokładnie sprawdziłam zegarek.10:02.Bałam się teraz wykonać ten ruch i nacisnąć klamkę od gabinetu z napisem"izba przyjęć". Siedziałam tak chyba jeszcze z pięć minut. Ogarnij się! musisz tam wejść, lepiej  jak się dowiesz wcześniej niż później może to jest uleczalne.Wstałam i weszłam do białego pomieszczenia.
-proszę chwileczkę poczekać-powiedziała do mnie pielęgniarka.W gabinecie był jeszcze jakiś pacjent.
 Obawiam się ,że to był jakiś znak.Wiem moja psychika jest już do dupy. Siedziałam tak użalając się nie wiadomo po co nad sobą.Na krześle obok mnie usiadła starsza pani z laską w ręku.
-dzień dobry-powiedziała milutkim głosem
-dzień dobry-odpowiedziałam.Kultura moja tego nakazywała
-lekarz już przyjmuje?
-tak-uśmiechnęłam się sztucznie-tylko ktoś jest jeszcze w gabinecie.
-a Pani na która ma? -zwróciła się do mnie staruszka
-ja już powinnam wejść ale cierpliwie czekam
-ja mam na 14.
-czemu tak wcześnie Pani przyszła?-spytałam zdziwiona
-z nadzieją ,że z kimś porozmawiam.W domu mieszkam sama .Mój mąż Henry nie żyje od 5 lat.I przez ten czas jestem sama-na twarzy tej osóbki dało się wyczytać wielki smutek
-a Pani dzieci ?-wiem ,że nie powinnam pytać ale nie mogłam się powstrzymać.Strasznie żal zrobiło mi się tej kobiety.
-zabrały majątek i uciekły do Stanów.Nie mam nikogo tylko mojego pas Nickiego.
 Zapadła niezręczna cisza.Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Próbowałam coś wymyślić ale na marne. Dzięki tej kobiecie zapomniałam o całej chorobie i nawet kłótni z Paulem.Gdy myślałam co by powiedzieć, by choć na chwile uszczęśliwić  straszą panią z gabinetu wyszedł uśmiechnięty młody mężczyzna, najwidoczniej jest zdrowy , ile bym dała by po wyjściu z gabinetu być w takim samym humorze. Uśmiechnęłam się do staruszki i weszłam do gabinetu.
-dzień dobry-powiedziałam do Lekarki
-dzień dobry, przepraszam za opóźnienie ale myślę ,że pani rozumie-uśmiechnęła  się do mnie kobieta po 40.
-oczywiście
-co Pani dolega?-mówiła w czasie pisania czegoś w wielkiej książce
-W pewnym sensie chciałam się przebadać i rozwiać moje podejrzenia.
-jakie podejrzenia ?
-już jakieś 8 , 7 dni temu powinnam dostać kolejną miesiączkę, jednak tak się nie stało.Boje się ,ze to jakiś rak.
-Może pani jest w ciąży ?-zapytała się mnie kobieta podnosząc swoją ładna twarz z nad książki.
-nie-uśmiechnęłam się-to nie możliwe , robiłam test ciążowy, wynik wyszedł negatywny
-ahaa.Wyśle Panią na USG.Proszę tu skierowanie w razie nie wykrycia niczego proszę ponownie zgłosić się do mnie , wyślemy panią na dalsze badania.-te słowa wybiły mnie z pantałyku.Co to miało znaczyć? Kolejne badania przeraziłam się a po plecach przeleciały mi ciarki.-proszę się nie bać, upewnimy się tylko czy nic na pewno pani nie dolega-uśmiechnęła się ale na mnie jakoś to nie działało.-proszę to skierowanie. Proszę wejść do gabinetu bez kolejki i wręczyć to skierowanie.
-dziękuje-odpowiedziałam niepewnie i ruszyłam do gabinetu po drugiej stronie wielkiego korytarza.
 Miałam wchodzić bez kolejki jak jej nie było.Zapukałam do gabinetu a po drugiej stronie usłyszałam ciche "proszę".Weszłam .
-dzień dobry Pani w jakiej sprawie?-powiedziała do mnie kobieta tym razem po 30.
-ja ze skierowaniem-wręczyłam dokument i usiadłam na niezbyt wygodnym siedzeniu
-ahaa-wczytała się kobieta w dokument i zaczęła coś pisać -Czyli od miesiąca nie ma pani cyklu miesiączkowego?
-tak-odpowiedziałam niechętnie
-może jest Pani w ciąży-co Oni się mnie czepili z tą ciąża.Haloo! to jest niemożliwe robiłam test czy to takie trudne do zrozumienia.Tego już jej nie mogła napisać na karteczce.Bulwers.
-robiłam test , jest to niemożliwe!
-dobrze wiec proszę teraz wypić ten litr wody.-zrobiłam lekkiego wytrzeszcza.Że , aż  litr ?lekka przesada. Trochę mi to jednak zajęło.
-już -powiedziałam cała pełna.Już mi się chciało do wc a co mówiąc ,że mam tu leżeć niewiadomo ile.Teraz zaczęłam się bać nie na żarty.
-proszę położyć się na kozetce, odwinąć lekko bieliznę, zobaczymy jakie zmiany zaszły w pani układzie i zobaczymy co było przyczyną.
 Lekko odsunęłam dolną część bielizny a ta facetka wsadziła tam ten przyrząd. Z początku nie specjalnie przyglądała się a po kilku minutach wytęrzyła wzrok.Teraz to już byłam pewna ,ze jestem chora.
-Pani Smith proszę przygotować żel-zwróciła się pani ginekolog do pielęgniarki.
 W tym czasie ja mogłam już nałożyć bieliznę ale odsłonić swój brzuch który został nasmarowany żelem.Serce waliło mi jak oszalałe.
-proszę pani co mi jest?-zwróciłam się do kobiety
-jeszcze nie jestem pewna.Zaraz się dowiem
-proszę mi tylko powiedzieć czy to rak ?
-nie tego może być pani pewna.
 W pewnym sensie ulżyło mi , przecież to choroba XXI wieku.Jednak co to mogło być ? co innego ? Może to coś  przejściowe.Spokojnie, Ewa! zaraz się dowiesz.Jest dobrze, to nie rak ,gorzej być już chyba nie może.
 Ginekolog urwała ręcznik i zaczęła wycierać mi brzuch który następnie zakryła bluzką.Z maszyny wydrukował się jakiś papier.
-czy będę żyła ?-zapytałam niepewnie
-tak-uśmiechnęła się kobieta
-więc co mi jest ?
-nie wiem jak to pani powiedzieć,ale myliła się pani
-w jakiej sprawie ?-zapytałam.O co jej do cholery chodziło? Niech mówi jaśniej bo umieram ze strachu.-Nie pani mówi jaśniej .
-w sprawie ciąży -uśmiechnęła się perfidnie. Miałam ochotę walnąć ją w łeb.
-czyli ?-ciągnęłam dalej nieźle wkurzona
-gratuluje jest pani w w pierwszym miesiącu ciąży !
-że co ?!-zakrztusiłam się
-jest pani w ciąży-powtórzyła uśmiechając się do mnie-proszę to zdjęcia,to serduszko dziecka, na rozpoznanie płci jest jeszcze za wcześnie.
-ale jak to ? Ja robiłam test ciążowy i nie jestem w żadnej ciąży!-mówiłam przez łzy.
-test najwidoczniej musiał być przeterminowany.
-aleee jak... to? to nieee możlililiwe-zaczęłam się jąkać.
-Możliwe. Proszę nie płakać.Będzie miała pani cudowną córeczkę albo synka
-łatwo pani powiedzieć będę miała dziecko w wieku 19 lat ! to nie jest powód do radości!!
-ja rozumiem ,ze to jest trudna sytuacja ale razem z ojcem dziecka dadzą sobie państwo radę.
-nic nie damy! -powiedziałam i wybiegłam z gabinetu
-za miesiąc proszę przyjść na wizytę!-usłyszałam głos za sobą. Trzesnełam tylko drzwiami.Opadłam na krzesełku i wyłam.
 Co teraz będzie ?Jak w ogóle do takiej pomyłki mogło dojść ? To skandal ?!Przeterminowany test! Takie w aptece ? Nie patrzą dat! Tysiące myśli dobijających mnie jeszcze bardziej. Za osiem miesięcy na świat przyjdzie moje dziecko. Jak to możliwe? Jak to powiem mamie?Przecież ona znienawidzi Nialla i nie wiem co z Nim zrobi , mnie to już chyba zamknie do końca życia w kamieniołomie.
-Nareszcie cie znalazłem! Oszałaś!przebiegłem cały szpital!Waria...Ej co się stało -usiadł koło mnie na siedzeniu i zaczął głaskać moje plecy-Ewa, co jest , powiedz proszę, wiem ,że dziś nie za ładnie się zachowywałem ale nerwy mnie poniosły.
-nic...-mówiłam przez łzy
-własnie widzę
-zooosttawm mnie!
-nigdy!Choć jedziemy stąd!-wziął mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Następnie szybko ruszył z parkingu.
 Płakałam patrząc prze szybę.Dobiłam mnie widok kobiet prowadzących wózki.Za osiem miesięcy to ja będę prowadziła taki wózek.A studia ? Przecież zawsze chciałam skończyć studia i pracować w zawodzie.Jedna noc przekreśliła całe moje życie. A co z Niallem ? Jego karierą.Jak świat się o tym dowie, nie dadzą mu żyć.Powiedzą ,ze ja złapałam go na dziecko.Przeze mnie jego i chłopaków kariera legnie w gruzach.Wszystko przeze mnie.Eh.. brak słów.To wszystko mnie przerasta.Zadzwonił mój telefon . Połączenie Niall.Odrzuciłam , Ponownie dzwonił a ja zrobiłam to samo i wyłączyłam ten debilny przedmiot.
-Powinnaś odebrać i powiedzieć mu cokolwiek by to nie było.-odpowiedziałam na te denne słowa ciszą.Co on może wiedzieć .Gówno.
 Po 30 minutach bezustannego patrzenia się bez jakiego kol-wiek celu zajechaliśmy na podjazd mojego domu. Bez namysłu wyszłam i poszłam do swojego pokoju , wbiegłam i rzuciłam się na łózko.Zgadnijcie co robiłam ? rzecz jasna płakałam jak dziecko , któremu zabrano zabawkę i schowano bo brzydko się zachowywało.Tak wiem genialne porównanie.
-ej, powiesz co się stało.-usiadłam przytuliłam poduszkę i patrzyłam się w ścianę.Paul usiadł na fotelu obok.-mała powiedz , co się stało bo nie odejdę
-naprawdę chcesz wiedzieć ? po co ci to do wiadomości!
-może będę jakoś w stanie ci pomóc
-tu już nic nie da się zrobić
-skąd wiesz
-jedyne co to usunąć ciążę!
-że jak ?! jesteś w ciąży?!
-widzisz?! co masz teraz zamiar mi prawic morały na temat zabezpieczania  się! Wsadź se je głęboko w dupę!
-nie , nie mam takiego zamiaru
-jasne... już ci uwierzę-mówiłam płacząc.
-nie musisz.Damy radę Ewa.Jestem Ja,Megan,Alice twoja mama , Josh , chłopaki, Niall.
-Niall  się nie może o niczym dowiedzieć.Rozumiesz?
-On nie  jest ojcem ?
-Jest!
-jak ty sobie to wyobrażasz ?
-normalnie. Obiecałeś nie wtrącać się w nasze sprawy to się nie wtrącaj! Ja to sama załatwię, zdaj się na mnie.Jasne?
-jak chcesz ale nie zrób czegoś głupiego, czego będziesz później żałowała.
-jasne...-mówiłam ocierając łzy
-co masz zamiar zrobić?!
-mam wyjście, urodzę te dziecko. W końcu to moje dziecko.
-Pytałam się co masz zamiar zrobić z Niallem.Jasne ,że je urodzisz inaczej bym ci nie pozwolił
-Sama nie wiem, coś wymyśle.Teraz proszę idź i zostaw mnie samą.
-jak chcesz-powiedział obojętnie i wyszedł zamykając drzwi od mojego pokoju.
  Zostałam z tym wszystkim sama.Sama jedyna.Siedziałam tak i nie odrywałam oczu od mojej fioletowej tapety naklejonej na ścianę.Łzy spływały po moim policzku. Miałam się przecież cieszyć ,że to nie jest rak ale jak czytacie nie tryskam optymizmem.Inni na moim miejscu cieszyli by się z nadejścia na świat ich potomka ale ja jak na razie nie potrafię się cieszyć. Nie umiem.Nie potrafię.Czemu moje życie prowadzi zawsze pod górę.Jedna decyzja zmieniał moje życie o 360 stopni.Całe moje życie! Za osiem miesięcy na moich rękach będę trzymać moje i Nialla dziecko.Za osiem miesięcy zostanę matką.26 maja zostanie także moim świętem.Przecież to dzień matki.
 Najgorzej co mnie dręczy to , to że miłości mojego życia zrujnuje marzenia.Po to co własnie robi w Szwecji to były jego marzenia od dzieciństwa.A ja mu to zniszczę bo jak każdy się dowie o tym to nie dadzą mu żyć, zaczną się wieczne problemy , pytania, podejrzenia. Strasznie się tego obawiam. Może lepiej będzie jak eis rozstaniemy ? Wtedy będzie mógł się spełnić.Zapomni o mnie a sam będzie szczęśliwy. Znajdzie sobie dziewczynę bez dziecka.I będzie wiódł szczęśliwe życie.Eh... dlaczego to wszystko jest takie beznadziejne.Do dupy wprost!
 Teraz zastawiam się jak mam to powiedzieć mamie.
                   -hej mamo jestem w ciąży
                   -wspaniała nowina kochanie!
Żeby to wszystko było takie kolorowe! Czeka mnie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu.Jak to powiem  Megan i Alice.Przede wszystkim jak to powiem Niallowi i chłopakom. Przecież Louis jak się dowie to zabije Nialla na miejscu.A Niall? Przecież On jest pewny ,że ja nie jestem w ciąży, że wszystko jest okej.Miliony problemów na minutę, tylko czemu ich nie ubywa a przybywa.Dobijam się nic więcej.Wstalłam i poszłam do łazienki wziaść długą kompiel.Do wanny nalałam wody i do tego sól do kompeli i płyn.Kompiel ta zajęła mi z godzinę ,aż woda zrobiła się zimna.Wyszłam i ubrałam się w Klik .Poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku ze łzami w oczach i złapałam laptopa.Z wahaniem wpisałam w Google "jak to jest być w ciąży". Weszłam na jakieś forum:
   Szczerze powiem, że dla mnie ciąża była koszmarna i jestem z tych co twierdzą, że "nigdy więcej". Byłam spuchniętym zdołowanym słonikiem, nie mogłam spać ( skurcze, bóle pleców), chodzić ( porażony nerw kulszowy), jeść ( zgaga). Z przerażeniem obserwowałam jak robi się mnie coraz więcej i więcej, lekarz ochrzaniał mnie, że przybieram za dużo na wadze a ja przecież nie jadłam...nie miałam żadnych ( oprócz kisielu) zachcianek... Poród był całkiem całkiem ale ciąża dała mi się naprawdę we znaki, nigdy więcej, poza tym dochodziłam do siebie pół roku nawet teraz odczuwam jego skutki  - koszmar, na szczęście minął. Ale ciąże moich znajomych przebiegały zupełnie inaczej, chyba byłam jednak wyjątkiem.

To wszystko jeszcze bardziej mnie dobiło. Czytając to wyobrażałam siebie w takiej sytuacji. Z wielkim płaczem i hukiem zamknęłam laptopa. Zaczęłam wyć do poduszki i walić nią z całej siły.Miałam wielką ochotę wyżyć się na niej.Na kimś musiałam.Chester przybiegł do mnie i zaczął piszczeć.Chciał na spacer ale nie miałam największa ochoty z nim wychodzić. Zamknęłam go na balkonie by się tam wysikał czy tam załatwił.ponownie wpuściłam go do domu. Stałam przed lusterkiem a pod bluzkę włożyłam małą poduszkę.Tak własnie będę wyglądać za osiem miesięcy.Niby to bardzo długo ale zleci raptownie. Włączyłam telefon a tam 22 nieodebrane wiadomości od Nialla i 10 wiadomości.Nie odczytywałam , usunęłam.Wiem egoistka ze mnie, przecież On się martwi ale w tej chwili mam to gdzieś , mam większe zmartwienie na głowie. W mojej głowie zrodził się mały pomysł . Wyjęłam w szafy walizkę i pakowałam do niej różne rzeczy. Najpotrzebniejsze.Na siebie  włożyłam klik. Zeszłam na dół i ruszyłam przed siebie.Szłam ciągnąc za sobą walizkę a z policzków leciały mi hektolitry łez. Sprawdziłam godzinę a moja uwagę przykuło zdjęcie ustawione na tapecie. Zdjęcie moje i Nialla z wakacji jak się całujemy. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.Niall jutro wraca a ja uciekam.
 Tak po prostu uciekłam od problemów.Ide przed siebie a nie wiem gdzie mam się udać. Na pewno chce uciec od tych wszystkich wytłumaczeń, kłótni.Boje się i nie ukrywam tego.Cholernie się boje tego co nastąpi i dlatego uciekam.


________________________________________
tego się nie spodziewaliście!:D
Ogólnie tego miało nie być. Ale pod ostatnim rozdziałem pojawiły się komentarze typu "myślałam ,ze będzie w ciąży " bądź "wiedziałam ,że nie będzie w ciąży " a to skłoniło mnie do małej intrygi i do tego co się wydarzyło.
powiem wam ,ze to nie koniec złych nowin i jeszcze tu się trochę wydarzy.
zapraszam na drugiego bloga , gg, aksa i przepraszam za błędy . ;*

sobota, 15 września 2012

Rozdział 36.




   Gogzina 6:00 a ja juz nie mogę spać. W moim przypadku to strasznie dziwne.W domu panowała idealna cisza.Wszyscy jeszcze pewnie spali, nie dziwie sie.Ja nie mogłam. I ten koszar.Nie śniło mi się nic innego jak ja leżąca na porodówce z wielkim brzuchem a z niego wyskakiwały dziesiątki dzieci.To było straszne zobaczyć przed swoimi oczyma.Tylko bardziej mnie to dobiło.Na co ja liczę.Chyba nie na jednorożca biegającego na łące razem ze mną.Eh.. nawet nie wiem co mam pisać. To wszystko jest tak cholernie trudne i w dodatku strsznie boli.Patrzyłam sie w sufit bez sensu z nadzieją ,że coś tam zobaczę albo stanie sie jakiś cud.W co ja głupia wierzę...chyba nie we wróżkę która cofnie czas.Ale czy ja chciałabym go cofnąć? Przecież to były cudowne chwile.Tak chcę , zabezpieczając sie przeżyć to jeszcze raz, z Niallem.Tylko dlaczego się tak nie da ?Eh... dlaczego to nie jest takie łatwe?Dlaczego po słońcu znowu musiała nadjeść burza która wszystko zmieni.?Kolejne pytania ?Tylko po co ,żeby sie dobić.Przecieć odpowiedzieć na nie nie umiem to po co je sobie zadaje?Bezsens.To wszystko jest jedną wielką niewiadomoą!
 Wstałam...tak niechętnie zwlekłam sie z łożka.W domu nie dało sie usłyszeć nawet malutkiego szmaru,nic , po prostu nic.Gdy otworzyłam drzwi od sypialni przeraziłam się, na materacu pod drzwiami spał Zayn.Super prze ze mnie musial spać na materacu na korytarzu.Nie nie super! Dzień naprawdę zapowiada sie znakomicie.Od samego początku.Ja już chce kolejny a tu dopiero 6:49.Genialnie.
-co sie stało?-przebudził się Zayn
-nic możesz iść do  sypailni spać bo juz wstałam
-prześpij sie jeszcze
-ale już nie mogę.Idz-uśmiechnełam się niechętnie.Humor mi jednak dziś niedopisywał.Zayn powędrował do sypialni i żucił się na łożku.
 Ja zaś odwiedziałam jedno pomieszczenie-łazienkę.Widok w lustrze nawet mnie nie przerażał, choc powinnien.Włosy rozczochrane na maksa , oczy popuchnięte od płaczu, policzki czerwone od łez, makijaż rozmytu,Ubrania pogięte.Siadłam na zamknietej klapie ubikacji zastanawiając sie po co ja tu wogóle przyszłam.Odsłoniłam swoją bluzkę i zaczełam jedną ręką głaskać mój brzuszek.A co jeśli w nim jest moje dziecko.
-bedzie dobrze, jakoś sobie damy radę.-szeptałam sama do sb nie przerywając wykonywania czynności.
 Czas leciał a ja nadal siedziałam i głaskałam jak na razie swój plaski brzuch.Za jakiś czas będzie on dużu.Staram sie o tym nie myśleć ale sie nie da.Chciałam sobie przypomniec chwile z wakacji.Przypomniała mi sie noc z Niallem i wracamy do punktu wyjścia:ciąża.Wstałam i ruszyłam w kierunku salony skąd wziełam torbe którą wczoraj przywozła mi mama.Wyciągnełam z niej niebieskie leginsy i tunikę w serce.W łazience nałożyłam to na sb.Włosów nawet nie czesałam tylko zawiązałam  byle jakiego kucyka.Dziś dla mnie wszystko było obojętne.Nawet nie chciało mi sie ukryć pod makijażem mojego stanu.Niby po co , skoro za pięć minut znowu sie rozwyje ? to nie ma sensu.Tym razem poszłam do kuchni.Do czajnika nalałam wody i wsadziłam gwizdek.W wielki kubek nasypałam 3 łyżki czekolady.Usiadłam na parapecie i zaczełam przyglądać sie Londynowi.Wkoło pełno ludzi poruszających się w nieznane mi miejsca, inni za kierownicami swych samochodów wiecznie gdzieś się spiesząc.Nie wiem ile tak patrzyłam sie nie przymykają oczy w jedno miejsce.Usłyszałam jak do kuchni wszedł Styles.
-woda ci się zagotowała-oznajmił spokojnie wyłączając piszczący czajnik na cały dom.Nawet go nie słyszałam, tak się zamysliłam.
-dziekuje-powiedziałam biorąc od Harrego gorący kubek czekolady.
-nie masz za co.-powiedzał i po chwili znikna
 Wróciłam do mojej czynności i patrzyłam się na ludzi popijając moja gorącą czekoladę.Nic nie przykuło mojej szczególnej uwagi oprócz pary idącej za ręce i co chwile całującej sie.Byli tacy szczęśliwi.Zresztą jak ja z Niallem do wczoraj.Zazdrościłam im tego, że nie musieli sie niczym martwić.Pierwszy raz w życiu byłam o coś zazdrosna, o szczeście.To głupie ale prawdziwe, niestety.Do kuchni wszedł nieogarniety i zapuchnięty Niall.Przypuszczam ,że jemu też nie było wcale łatwo.Na jego  obecnośc opuściłam kubek na ziemie który rozpadł sie na kilka kawałków a czekolada rozlała sie na podłodzę.Nie wytrzymałam zakryłam twarz w dłoniach i zaczełam płakać.To było silniejsze ode mnie.Wszystko jest dziś do dupy, włącznie z gorącą czekoladą.
-ciii kochanie nic sie  nie stało, to tylko kubek, kupimy drugi.-Podszedł do mnie Niall omojając ciemną kałużę i potłuczone szkło.Przytulił mnie a tego właśnie było mi trzeba, tego ciepła , które biło od Niego.
 Wzią mnie na ręcę i zaniusł na kanapę.Siedział a ja wtuliłam sie w Niego.W domu dało się usłyszeć jakieś kroki na górze.Niall nic sie nie odzywał siedzieliśmy po prostu w ciszy wtuleni w siebie.Moczyłam łzami jego koszulkę.Własnie tego było mi trzeba, bliskości Nialla i ciszy.Nie chce słyszeć tekstów typu"będzie dobrze" bądz "damy radę".Gówno wcale dobrze nie będzie i nie dam rady! Nie dam.


****Perspektywa Liama*****

Wszyscy juz nie spaliśmy.Atmosfera w domu była napięta, żec można niedowytrzymania.KŁotnia wczorajsza jeszcze trawała.Prawie nie doszło do tego ,że Niall pobił Zayna, bo nie chciał wpuścić go do Ewy.Wszystko sie pokomplikowało a było dobrze.Dlaczego zawsze te wszystko nieszczęścia muszą spotykac Ewę.Ona i tak wiele juz przeżyła.W młodości Ojciec, nie lubiana w szkole,pobicie,gwałt,gazet i teraz ta nieszczęsna ciąza.Nic gorszego już Ją spotka nie może.Szczerze to teraz nie wiem jak mogę Jej pomóc.Ta sytuacja jest strasznie niezręczna.Jakiś tekst typu "wszystko sie ułozy" to gówna prawda.A co jeśli Ona naprawdę jest w ciązy.Jak to przeżyje.Jestem zły na Nialla nie zaprzeczam,powinnien wiedzieć,że takie żeby mogą sie tak skończyć.Ja też święty nie jestem , kochałem sie z Danielle ale my zabezpieczyliśmy się.Wiedziałem,że bez tego w życiu jej nie naraże.W sumie Ewka też jes dorosła i nie powinna ulegać Niallowi, chyba ,że On uległ jej.Liam! ogarnij sie o czym ty myślisz.Nie ważne kto komu uległ, ważne są konsekwencje.Wracając do Danielle , miałem sie dziś z nią spotkac, ale w związku z zaistniałą sytuacją musze odwołać nasze spotkanie.Wyjełem telefon z kieszeni i wybrałem numer Danielle.
-hej misiu-usłyszałem piękny głos w telefonie
-cześć skarbie
-mam nadzieje,że pamiętasz o 13
-właśnie, dzwonie w tej sprawie
-nie mów ,że nie możesz
-własnie w tym rzecz ,że nie.Mam mały problem z Ewą.Wyjaśnie ci jak sie spotkamy bo uwierz mi to nie jest rozmowa na telefon.
-to coś powaznego ?
-tak jaby.
-dobrze, rozumiem.Opiekujcie sie Nią ale jak będziecie potrzebowac pomocy dzwońcie, jestem pod telefonem i przyjadę.
-dziękuje, jesteś kochana
-kocham cie pa pa
-ja ciebie bardziej.Pa skarbie-usłysałem pikanie w słuchawce .Wiemy co oznacza.
 Dan jest taka kochana i wyrozumiała.Nie jest blisko związana z Ewą a chce jej pomóc.To słodkie z jej strony.Do pokoju bez pukania wszedł Louis, Zayn i Harry.
-siema-powiedzial Styles
-no cześć-powiedziałem mało entuzjastycznie-gdzie Ewa ?-zapytałem
-jest w pokoju z Niallem i płaczę.-mówił Harry
-niedobrze z Nią!-powiedział Louis
-najgorszej jest to ,że nie możemy Jej pomóc.-skomentowałem słowa Louisa
- w tym rzecz-dopowiedział Louis siedając na łożku w jednym z pokojów Nialla
-głupie "będzie dobrze " nic tu nie pomoże-powiedział Zayn patrząc w okno
-o tym samym pomysłałem
-tylko pogorszy sprawdę-dopowiedział Harry
-ale nie mogę sobie darować jak On mógł Jej to zrobić! po prostu nie mogę!-komentował jak zwykle niepotrzebnie Louis
-Louis! spokojnie, to też nic nie da
-po za tym wczoraj jak wrzeszczałes, nie pomagałeś-komentował Malik-ty styles też sie nie popisałeś
-Ale On zrobił jej dziecko! to jej coś-krzykną Oburzony Styles
-Zamknij sie!-krzykną Zayn-jeszcze usłyszy
-spokojnie chłopaki to nic nie da! Chociaz my sie nie kłoćmy
-to nie jest takie łatwe-westchna Tomilson
-dlaczego to wszystko spotyka Ją-powiedzial Harry bawiąc sie swoją komórką.
-w pewnym sensie ,też jest winna musiala tego chcieć
-plemnik był Horana!-niepowstrzymał sie jak zwylke Louis
-a jej komórka...ty też nie jesteś świętny, nie gadaj ,że ty z Elanor tego nie robiłeś
-robiłem i co z tego.
-widzisz święty nie jesteś!
-zabezpieczylismy sie.A ty co moze z Dan nie ?
-nie przeczę
-widzisz
-więc wyłania sie tu wniosek ,że żaden z nas nie jest święty i nie możemy krzyczeć na Horana.Co sie stało to sie nie odstanie.Jest naszym przyjacielem a my musimy go wspierać.
-Ewa to też nasza przyjaciólka-dopatrzył sie Harry
-Liam do tego dąży-zaczą Zayn-oboje są naszymi przyjaciołmi o obojga musimy wspierać nie patrząc na to jaką głupotę zrobili-dopowiedzial za mnie Zayn
-dzieki-powiedziałem
-jakoś nie potrafie po tej wczorajszej kłótni spokojnie patrzeć na Nialla-mówił Louis
-spróbuj.Ja zrobię to dla niego, bo On mi pomagał a sam potrzebuje teraz pomocy-powiedzial Harry nie przestajac klikac w telefonie
-spróbuje ale nic nie obiecuje-westchną głośno Tomilson
 Teraz byłem dumnny z postwy chłopaków.Zrozumieli swój bład i sporóbują go naprawić.O to mi własnie chodziło.
-chodźcie idziemy na dół, nie bedziemy tak tu cały dzień siedzieć.-powiedziałem otwierając drzwi i Louis i Harry ruszyli za mną-Zayn nie idziesz?
-zaraz dojdę-uśmiechną sie chyba jako jedyny dzisiejszego ranka.Nadal wpatrywał sie niewadomo po co w okno.


****Perspektywa Ewy.*****

Leżałam tak już jakiś czas na Niallu a On nic nie mówił, tylko cały czas delikatnie głaską moją głowe bądz dawał małego całusa.Nagle na schodach dało sie usłyszeć huk.Chłopcy pewnie schodzili.Weszli do salonu i stanieli jak wryci.Postanowiłam coś zrobić. Szybko podiosłam się otarłam łzy i chciałam pokazać im ,że jestem silna i daje rady.
-cześć chłopaki-żuciłam sztucznie a Oni chyba się poznali.No tak , to  jasne ,że dzis raczej nie skaczę z radości.
-cześć-odpowiedział tak samo sztucznie Louis
-kto ma ochotę na śniadanie ?-ponowny sztuczny napad euforii z mojej strony.Nastała cisza.-to ja idę zrobię śniadanie  wy tu poczekajcie.
 Żaden nie byl w stanie mi sie sprzeciwić
-może ci pomogę kochanie ?-wstał w kanapy Niall
-nie , poradzę sobie-dałam mu buziaka w usta i powędrowałam do kuchni.
 Stałam i chwile myślałam nad tym co miało miejsce w salonie.Udaje, tak udaję silną a tak naprawde staram sie tylko nie wybuchnąć płaczem, po raz kolejny.Dam radę, muszę.Nie tak naprawde nie dam.Wyjełam z chlebaka gotowy krojony chleb i zaczełam go powoli smarować masłem.Trochę mi to zajeło.Bo jedną kromke smarowałam ponad dwie minuty.Smarowałam i myślałam nad tym wszystkim.Wyjełam z lodówki wędline i zaczełam ją kroić na plasterki nożem.Kroiłam i myślałam patrząc sie w okno.W pewnym momencie poczułam ból w jendym palcu u prawej ręki.
-aaaaaaaaaaaaaaaa!-krzyknełam na cały dom.Nie wytrzymałam opadłam na ziemię i zaczełam płakać.Na blacie wszystko porozwalane a na podłodze lezy nieposprzątane jeszcze szkło i zaschnięta ju plama po czekoladzie.Do kuchni wbiegli wszyscy chłopacy tym razem juz z Zaynem.
-jejku co sie stało ?-zapyałam Niall patrząc sie na mój cały zakrwawiony palec-Zayn skocz po apteczkę szybko
-gdzie jest ?-zapytał zdezoriętowany Zayn
-jest w łazience w szawce obok lusterka-powiedział Niall a Zayn szybko ruszył po apteczkę, za chwile stałam i płukałam palcec cały w krwi pod zimna wodą
-ałaaa-krzyknełam
-spokojnie zaraz przestanie boleć.Teraz lekko przemyje ci wodą utlenioną-mówił zatroskany Niall
-ja nie chce
-spokojnie zaraz koniec-w tym momencie w palcu poczułam ogormne piecznie
-ałaaaaa!-wydarłam sie jeszcze głośnie niż poprzednio.Louis własnie sprzątał szkło z podłogi
-już spokojnie, teraz zabandazujemy-Po chwili cały mój palec był owiniety białym bandażem.
-idzcie na kanpę.My z Zaynem dokonczymy te kanapki-powiedzial Liam
-spojnie ja dokończe
-nie ma mowy marsz do salony-powiedział Zayn koncząc kroić mięso na kanapki.
 Po chwili Ja , Niall,Louis i Harry siedzielismy przed telewiozorem.Chłopaki włączyli jakis program a ja patrzyłam bez zainteresowania w firankę.Nie wiem kiedy do salony wszedł Zayn z tąca  kanapek w reku i sokiem w dzbanku,Liam niósł zaś 6 szklanek i nalał do nich soku.
-bierzcie-powiedział Zayn i wszyscy sięgneli po kanapki
-Ewa bierz-powiedział Liam
-nie jestem głodna- odparłam bez namysłu choć mój brzuch dał własnie znać o braku pokarmu w moim brzuszku
-właśnie szłyszmy raz dwa masz-podał mi Niall kanpakę którą musialam zjęść, męczyłam ja chyba 10 minut.
 Nawet Niall zjadł tylko 3 małe kanapki.Jak zawsze dwóch tac kanapek było mało to teraz na jednej zostało z 5.Atmosfera jest niedozniesienia. Chłopaki postanowili właczyć jakiś film.Nie wiem nawet jaki to tytuł bo niby byłam obecna a tak naprawdę nie wiem co sie działo.Po dwóch godzinac i film sie skończył .Nikt sie prawie nie odzywał.Normalnie strach było co kolwiek powiedzieć.Wiem ,że chłopaki chcieli jak najszybciej poznać wynik testu ale ja sie bała co zobacze.Czy zobacze tam jakąś kreseczkę.Nie wytrzymam więcej tego napięcia.
-nie wytrzymam już tego dłuzej!-wydarłam sie na cały dom-zróbmy ten test bo nie wytrzymam
-napisze do Elanor ,żeby go przywiozła-powiedział Louis
-nie tylko nie Elanor.
-napisze Andiemu to przyniesie-powiedział Liam
 Tak też zrobił, wyszedł na taras i gdzieś zadzwonił.Po chwili przyszedł
-za godzinę będzie-powiedział Liam.
-to dobrze-skomenotwałam bez namysłu.
 Znowu zaczyna sie męczrnia.Godzina napiętej atmosfery.Harry kilkał coś cały czas w telefonie , tak samo Louis.Zayn tez kilka tyle że w laptopie a Liam lezał i oglądał coś tv.Niall tak samo jak Ja był nieobecny.Co mu sie dzwić. Nawet nie wiem kiedy patrząc tak w sufil leżąc na kolanach Nialla zasnełam.Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi.Liam poleciał otworzyć jak poparzony.Słuchać było szepty.Po chwili drzwi sie zamkneły a Liam wszedł do salony z małą torebeczką. Szybko wstałam i wyrałam mu to z ręki i wceliałam do łaznieki.Po woli otworzyłam prostokatne pudełeczko i zaczełam czytać instrukcje obłusgi.Co jak co ale nigdy tesku ciązowego nie wykonywałam.Rece mi się trzęsły jak nie wiem co. strach mnie paraliżował.Wykonałam kolejno czynności i zostało 3 minuty czekać na wynik.siedziałam na ubikacji i czekalam.Test leżał na umywalece.Ale bałam sie podejśc i zobaczyć czy znajduje sie tam jakaś kreseczka.Jeśli tak oznacza to ,że jestem w ciąży, jesli nic nie bedzie znaczy ,że nie jestem.Wstałam powoli i złapałam test nie patrząc na wynik.Zaczełam niecierpliwie krążyć po łazience. Serce zaczeło bić mi szybciej i spojrzałam na test.Paraliż ciala.Potrzymam was jeszcze troche w niepewności.Łzy spłyneły mi po policzku.Wytarałam je szybko by nie dać tego po sobie poznać.Test szybko wyrzuciłam do kosza.Wyszłam z łazienki a wszyscy patrzyli na mnie czekajac na odpowiedzieć.
-Niall...-zaczełam
-skarbie poczekaj chce ci coś powiedziec za nim poznam wynik.Po pierwsze to , to ,że nie zależnie od wyniku tego testu kochałem cię, kocham i będe nadal kochał jak wariat , nic tego nie zmieni.Posłuchaj jesli tak damy sobie radę.Obiecuje ci ,że skonczysz studnia.Jest moja mama , Ona tu przycieli pomoże nam.Jest też twoja mama.Chłopacy tez nam pomogą i mysle ,że Danielle ,Perrie i Elanor też.Lou nasza stylsika też nie pozostanie obojętna,Jon,Megan,Alice,Paul.Dużo osób nam pomoże a my kochanie damy sobię radę.-nie wytrzymałam rozpłakałam się.-tylko nie płacz proszę zaczą ocierać moje łzy-Ja cie kocham i nic tego nie zmieni, nawet ciąża, nie bój sie nie zostawię cie, to dziecko jest nasze wychowawy je-mówił z zaciśnietym gardłem.-razem.-Zwrócił się do mego brzucha-jesli tu jesteś to wiedz ,że kocham cie bo jesteś moim dzieckiem-nie wytrzymał Jemu też popłuneły łzy.-Kocham cie Ewa i nic i nikt tego nie zmieni.Kocham tez nasze dziecko, bo Ono jest nasze, Damy sobie radę , ty ja i nasze dziecko.Nawet nie wiesz jak ja cię kocham-powiedział i przutulił sie do mnie.
-Niall-zaczełam szeptać do jego ucha-nie jestem w ciąży-dokończyłam.
 Zgadnijcie jaka była rekacja Nialla.Najlepsza jakiej sie mogłam spodziewać.Żadna , po prostu cały czas był wtulony we mnie.Nie cieszył sie , bo przeicież jak sie mogł cieszyć z nieprzyjscia na świat naszego wspólego dziecka, ale i nie płakal bo tak jak mówił pokochał je.Kocham go to za to jaki jest!!!Związek nasz przeżył nie lada wyzwanie.Chyba zdaliśmy ten sprawdzian.Mam nadzieje ,że zaowocuje to jeszcze większa miłością.Nasz przypadek jest straasznie skomplikowany, i nie do przewidzenia.Nic mnie przecież ominąć nie może, nawet ciąza.Ale co to jest dla mnie, duże załamanie nerwowe tylko.Dobrze, że to właśnie tak się skończyło bo wylądowałbym wariatkowie.Nie pociągnełabym tak długo.
-wiedziałem!-krzykną Louis-teraz to nie wytrzymam, zabije go!-darł sie na cały regulator Tomilson
-ej ej Louis spokojnie-nie wiem skad Liam bierze ten spokój po prostu nie wiem!
-do tego czasu byłem spokojny ale teraz to już niewytrzymam! tego za wiele.I co masz teraz zamiar zrobić-popchną Louis Nialla-co może teraz ją z tym zostawisz, ale wiedz ,ze znajdę cię wszędzie
-Louis o czym ty mówisz do cholery!-Niall był na razie spokojny , na razie.
-Ona jest za młoda
-Ewa nie jest w ciązy...
-tak tak , mówisz tak abym cie nie pobił , boisz sie , masz rację-Louis sie sam nakręcał, nigdy taki nie był, nie poznaje go.
-Spokójjjj!Louis opamiętaj się.Nie jestem w ciązy! N I E   JESTEM! rozumiesz-zaczełam Nim potrząsać-już spokojnie.
-przepraszam was, nie wiem co we mnie wstąpiło, chyba troska o przyjaciela i młodsza siostrzyczke.głupio mi teraz
-już dobrze , po wszystkim-przytuliłam Go
-sory Niall, nie panowałem
-juz dobrze, po wszystkim , wogóle zapomnijmy o tym.
-kolejny sprawdzian w waszym związku przeszliście-powiedział Liam opadajac na kanapę.-wiecie co jak już wszystko okej to ja spadam do Dan bo byłem dzis z Nią umówiony.Pa pa do jutra-pożegnał sie Liam i wybiegł najszybciej jak sie dało.
-zjedzmy to co wczoraj przygotwaliscie bo sie zmarnuje-powiedział Harry wychodząc z kuchni z wczorajszymi przekąskami takimi jak arbuz,śliwki, maliny, chipsy,paluszki,orzeszki i wiele innych.
-zgadzam sie!-powiedział bardziej entuzjastycznie Niall
-przyniose piwo-wstał Zayn
-ja nie chce!-krzyknełam
-przecież w ciąży nie jesteś to pić możesz-skomentował
-za dużo emocji, wraz się trzęse, teraz to ja poprosze wielką miskę chipsów
-ide po laptopa-powiedzial Niall i powedrował na górę.Po minucie na dole znalazł sie Niall ze swoim sprzętem-jestem-odparł radośnie.
-daj mi -powiedziałam
-proszę kochanie-podał wręczajac mi go.
 Wsiadłam na face i zaczełam przeglądać.No tak pojawiły sie zdjęcia z wakacji.Było ich wiele.Skomentowałam wszystki i polubiłam.Ja postanowiłam wstawić zdjecie z Niallem jak kąpiemy sie sami w jeziorze a Klaudia zrobiłam nam zdjęcie. "kocham cię ;*" to był podpis tego zdjęcia.Poprzeglądałam go jeszcze chwile i dałam laptopa Niallowi.On wszedł na face i skomentował moje zdjecie"<3".Oczywiscie dodał komy do zdjeć z wakacji.Dodał tez jakies zdjęcia,na face i na tt.Fllowną kilka fanek.Ja zajadałam sie chipsami i popijałam sokiem, chłopaki piwami.Opowiadałam im o wakacjach.
-dobra to teraz powiedz nam jaki Horan jest w łóżku-poruszył zabawnie brwami Harry
-o tak chcemy wiedzieć!!-krzykną Louis a Niall sie śmiał
-jakie świntuchy!-skomentowałam
-ej no powiedz!-prosił Louis
-boski... wystaczy ?
-jakieś szczegóły -dopytywał Louis
-jeszcze czego ciesz sie ,że tyle masz.Niall powiec mu cos
-spodziewałem sie tego skarbie
 Reszta wieczoru mineła juz w średniej atmosferze.Napięcie opadło,lecz humor lekko sie poprawił.Nie dało sie jednak zapomnieć tego co dzisiejszego dnia miało miejsce, nie dało.Chłopcy rozeszli sie jakos po północy a my z Niallem grzecznie poslziśmy spac.
 Jak na jeden dzień za dużo wrażeń.O wiele za duzo.To wogóle nie powinno sie zdażyć.Było mineło i mam nadzieje ,ze narazie nie powróci, kiedyś tak może ale nie teraz,to za wczesnie.Nasz zwiazek przeszedł kolejny tym razem bardzo wazny sprawdzian.Oboje go zdaliśmy i dzięki temu miłośc nasza jeszcze bardziej kwitnie.Kocham Go a On mnie i nikt tego nie pokona!
________________________________________
na początku ryczałam jak to pisałam, nie wiem czemu .tak już mam . Kocham was, fefa ;*

sobota, 8 września 2012

Rozdział 35.




 Tydzień miną nieubłagalnie szybko.Szkoda.Nie wiadomo teraz kiedy spotkam sie z tymi głupkami, z drugiej zaś strony tęskniałam, za domem i przyjaciółmi w z Londynu.Wybory zawsze są trudne, szkoda tylko ,ze jednego i drugiego nie można ze sobą powiązać.Ehh...Dobre chwile mijają szybko a czas biegnie jak szalony.Zatrzymać go jednak nie mozemy.Po tygodniu wygłupów,rozrywek,imprez przy ognisku i wielu ,wielu innych nadszedł czas na rozstanie sie.Bolesne rozstanie sie niestety.Niall też zdąrzył przez ten czas dobrze zakuplować sie ze wszystkimi, zręsztą Oni z Nim też.Jedyne co mnie pociesza, to wiele pamiątek z tych wczasów w postaci zdjęć.Wiem ,że niektóre z nich ukarzą sie światu i będą wstawione na takie portale jak :facebook tt,instagram i może jeszcze jakieś inne.Niedługo cały świat sie będzie jarał tym jak to Niall Horan wypoczywał na wczasach.Jedyne co to mamy pewnośc ,że nie pojawią się zdjęcia z imprez i nie będzie kolejnych głupich podejrzeń. Zdjęcia te mamy tylko my i nigdzie mają sie nie dostać, zostało mi to obiecane.Przy  naszym pożegnaniu, kilka łez nie wytrzymało i popłyneło po naszym policzku.W końcu nie wiemy kiedy ponownie dojdzie do spotka w tym własnie składzie.W samolocie siedziałam smutna i juz wspominałam co sie wydarzyło tych wspaniałych wakacji. Szczerz to lepszych nigdy przeżyć nie mogłam.Nie mogłam.
 Dziś mamy już Środę. Czyli dzień po wczasach, dokładnie wczoraj przed południem byliśmy już w Londynie.Reszte dnia oczywiście spędziałam z Mamą , Joshem,Megan i Alice opowiadajac wszystko co sie wydarzyło.oczywicie wniosek był ich taki ,że mój kochany Niall jest romantyczny.Jakby inaczej.Właśnie dziś jestem umówiona z Niallem od rana.Idziemy na zakupy bo robimy małą imprezę.W składzie, chłopcy i ja.Miałabyć jeszcze Alice i Megan ale z tego co wiem to coś im nie pasowało.Nie wiem czy sie wymigiwały czy nie, ale zmusić ich przecież do tego nie mogłam.Imprezą do końca tego nazwać nie możan, bardziej spotkanie. Ma być tam jedzenie i mamy opowiadac o wczasach i pokazać chłopakom zdjecia.Oczywistą oczywistością jest ,że zostaje u Nialla na noc. Mama nie miała nic przeciwko może dla tego ,że wie ,że spałam z Niallem w jednym łozku już nie raz.Oczywiście do niczego dojść nie może ale to już inną drogą.Oficjalnie nigdy pomiędzy nami do niczego nie doszo, nikt jeszcz o tym nic nie wie i tak ma zostać.Mi pasuje i to bardzo.Niall też nie prostestuje.
-pa mamo!-krzyknełam zamykając za sobą drzwi frontowe.Szłam właśnie w nasze umówione miejsce czyli park, tam Niall ma na mnie czekać a kolejnie idziemy na jarmark po świeże owoce na dzisiejsze spotkanie.Oczywiście trzeba też kupić, jakieś słodycze, piwo i coś na kanapki.
 Dziś postawiłam na wygodne zwykłe shorty i zieloną(jaskrawą) dłuższą , przewiewną bluzkę z rękawami 3/4.Tak to lubię.Ten zestaw oczywiście.Szłam do parku a muzyka pieściła moje uszy. Postawiłam na "this is love". Co jak co ale uwielbiam tę piosenkę.Po pietnastu minutach widziałam jak i Niall zmierza już w moim kierunku.Już sie za nim stęskniłam, chociaz widziałam Go wczoraj.Nic na to nie poradzę, nasza miłośc kwitnie coraz bardziej.
-cześ kochanie-powiedziałam do mojego blondyna i pocałowalam go na przywitanie.
-hej skarbie, już sie stękniłem-złapał mnie za rękę i powoli ruszyliśmy w kierunku jarmarku, nawet nigdy tam nie byłam , tu w Londynie, czas to zmienic
-ja też.Wiem co musimy kupić.
-co ?
-kupimy śliwki ze dwa rodzaj, jakieś maliny,morele,brzoskwinie,arbuza.Co ty na to ?
-do tego chłoapki chcieli jakieś piwo
-i może coś ze słodzyczy ale to w sklepie.
-to zaniesiemy te zakupy i pójdziemy do Tesco, ok ?
-oczywiście kochanie
-a jak opowiadania poszły ?
-w sumie dobrze, mama cieszy sie ,ze mam tak kochanego chłopaka-uśmiechnełam sie szeroko jak tylko mogłam
-moja mama jak cie poznała też stwierdziła ,ze jestes odpowiednią dziewczyną dla mnie. Wiesz bała sie ,ze spotkam fankę jakąś która wykorzysta mnie...
-wcale sie Jej nie dziwie, martwi sie o cb, to oczywiste!
-rozumiemy sie-uśmiechną sie Niall pokazując swoje śliczne ząbki, On uważał ,że są brzydkie ale ja miałam inne zdanie.Jego Aparat na zębach też mi nigdy nie przeszkadzał,pomęczy sie teraz później będzie miał spokój.
-to chyba ważne w związku abyśmy sie rozumieli kochanie-oboje zaregowaliśmy uśmiechami.
-jesteś kochana
-nie martw sie , ty też.
-nie mówiłas nic dziewczynom ?
-czyli co ?
-no wiesz to co sie stało pomiędzy nami
-nie, nie zamierzam a ty mówiłeś ?
-nie, to nasza słodak tajemnica
-oooo tak słodak-uśmiechnełam sie szeroko jak tylko mogłam
-lubie taką słodycz
-cały mój pan Horan!
-i pani Horanowa-mimowolnie sie uśmiechnełam.Czyż to nie brzmi pięknie ?Mi się podoba i to bardzo.
 Nalde zrobiło mi sie słabo, zwolniłam trochę krok, by nie dać nic po sobie poznać.Dzisiaj rano zwymiotowałam a teraz słabo mi sie zrobiło.Wczorajsze jedzenie z samolotu chyba musiało mi zaszkodzić.
-Kochanie, co sie dzieje , jesteś blada,usiadz-powiedział bo akutak mojaliśmy jakąs ławkę na chodniku.Posłuchałam, wyboru nie miałam bo nie dałam dalej rady iśc
-jest dobrze-uśmiechnałam sie sztucznie
-widze, zaraz mi tu zemdlejesz, poczekaj idę do sklepu kupię ci wodę, nie ruszaj sie
-dobrze wyszeptałam.-Niall delikatnie rozpią jeden guziczek mojej koszulki i najszybciej jak mógł pobiegł do marketu obok.po pięcie moze nawet nie pięciu minutach przybiegł z malą buteleczka wody-napij sie.
-już mi troche lepieij-uśmiechnełam sie nieco pewniej.-zaraz mozemy iść
-to ja stwierdzę kiedy pójdziemy, wystraszyłaś mnie
-przepraszam, chyba jedzenie z samolotu mi zaszkodziło.
-skarbie, nie musisz przepraszać, nie masz za co , to nie twoja wina.Ale z drugiej strony to jest dziwne, lecielismy pierwszą klasą,coś takiego zdarzyć sie nie powinno.
-są wyjątki, możemy już iśc naprawdę , jak będzi mi słabo to ci powiem
-dobrze ale idziemy powoli, nigdzie sie nie spieszymy mamy czas.I tak tu juz jest jarmark
-wiec tak idziemy kupimy i spadamy.
-dokładnie-uśmiechną sie mój towarzysz
-poprosimy tak -zwrócilam sie do męzczyzny który sprzedawał warzywa-całego arbuza, kilogram śliwek jedego i drugiego rodzaju.
-po kilogramie?-zapytał sie mężczyzna
-jak Niall?-zwróciłam się do Niego
-kilogram tych i kilogram tych-powiedział Niall do mężczyzny
-jeszcze chcemy kilogram moreli i brzoskwini i dwa pudełeczka malin z kilogram pomidorów.Chyba wszystko, czy coś jeszcze mów.-Zwróciłam sie do Nialla
-chyba straczy tym głodomorom
-ty jesteś głodomorem-zasmiałąm sie
-niezaprzeczam
-widzisz
-ale ja jestem jeden a ich czwórka.Ile płacimy-zwrócił sie Niall do sprzedawcy
-9 Euro-Niall wyją portfel i zapłacił.
-dziękujemy-zwróciłam sie do sprzedającego-dowiedzniania
-miłego dnia-usłyszałam
-miły facet-uśmiechnełam sie do Nialla
-musi być to jego praca
-niby tak
-teraz idziemy zaniesiemy to do mnie i skoczymy do tesco jest niedaleko.
-tak jest-uśmiechnełam sie pokazując swoje ząbki.
 Po pół godzinie znaleźlismy się w domu Nialla zostawiając na blacie kuchennym tymczasowe zakupy.Nie obeszlo sie bez mojego zajrzenia do lodówki.Postawiłam na jogurt pitny.Gdy tak piłam, zrobiło mi sie strasznie niedobrze.Szybkim krokiem pobiegłam do łazienki.Po okołu pięciu minutach męczarni zwymiotowałam.Nie powiem od razu mi ulżyło.
-skarbie co sie stało?-zapytał Niall wchodząc do łazienki
-po prostu sie czymś zatrułam, chwilowe, wezme pastę umyje zęby
-kupiłem ci też szczoteczke na wrazie co jak byś u mnie nocowala jest w szawce przy lusterku
-dziękuje-wyjełam ten przedmiot i po rozpakowaniu dokładnie wyszczotkowalam zęby.W kuchni pichłonełam resztę mojego jogurtu i powoli z Niallem ruszyliśmy do tesco.
-Ile chipsów?-pytałam Nialla stojąc koło półki z tymi własnie przekonskami
-weź z pięć dużych paczek i 2 duże gotowe popcory
-po co aż tyle?
-wole mieć na zas bo jak nie to chłopaki będą marudzic, wiesz o tym
-okej
-jeszcze żelki i ulubione ciastka Harrego
-a orzeszki
-tak ale w skorupce i paluszki, po jedej paczce weź, albo jedne duże paluszki a orzeszki dwie.
ok coś jeszcze?
-wafeli koniecznie
-matko ile tego
-musi być dużo
-ale ,aż tyle jak dla jakiejś altylerii
-jeszcze tylko piwo
-ile tego piwa
-z pieć czteropaków a ty jakie chcesz
-desperados niech będzie , dwa
-oczywiście
-wiec jeszcze poprosimy ze 40 plasterków tej wędliny-wskazał palcem Niall do obłsugi miesa -i tego sera tyle samo.Dziekujemy
-coca cola jeszcze
-zgżewaka
-a jak my sie z tym zabierzemy
-zadzwonie po Louisa ,żeby podjechał.-Niall szybko wyjął telefon i zadzwonił po Louisa, podobno mamy wielkie szczęście bo jest w samochodzie inaczej po nas by nie przyjechał i jest niedaleko domu, czyli tesco bo to jest od nich niedaleko.Jednym słowem szczęściarze z nas i tyle.Kolejka była długa.Wiec trochę nam to zajeło.Oczywiście i w sklepie znalazla sie fanka Nialla i zrobila sobie z Nim zdjęcie.Gdy wyszliśmy Louis już na nas czekał wpakowaliśmy zakupy do bagażnikia i siedliśmy do samochodu.Nie obyło sie bez pięknego powitania z moim kochanym Louisem.
-co wy aż tyle nakupili?-zapytał Tomilson
-nazbierało sie-uśmiechnełam sie
-Elanior nie przyjdzie, bedzie na uczelni.
-ale na nastepnym spotkaniu będzie
-tak jest
-mamy nadzieje-skomenował Niall.
 Po pięciu minutach drogi byliśmy na miesjcu.Wypakowaliśmy bagaże a Louis pojechał w swoim kierunku.Zaraz przyjedzie mama i przywiezie mi ubrania na dzis i jutro.Ma po drodzę do pracy a mi się tej torby tachać nie chciało.Z Niallem włączyliśmy telewizor w kuchni na MTV i zaczynaliśmy robić Kanapki.W końcu już pietnasta.Ajajaja jak ten czas szybko zleciał, nawet nie wiem kiedy, a chłopaki przychodza na osiemnastą.W dwie godziny przyszykowailiśym wszystko, kanapki na stolku stały i wszystko co kupiliśmy.Kolejnie poszlam sie wykompać i ubralam czarne jeansy i białą koszulę, dłuższą.Gdy kończyłam suszyć włosy slyszałam jak chłopaki przychodzili.Niall wzia prysznic wcześniej twierdzać ,że mi sie troche zejdzie,Po suszeniu,lekki makijaż. i coś jeszcze ? pytanie co . Kolejny raz zwymiotowałam.Zatrucie tak długo nie trzyma. Co jest.Zaczynam sie niepokoić.A jeśli to nie zatrucie ? nie nie napewno nie, to jest niemożliwę.to zatrucie, trzymajmy sie tej wersji.Ponownie umyłam zęby i udalam sie do salony.Telewizor grał na fula a z niego dobiegały dziwęki przeróznych piosenek, chłopaki rozwalili sie na kapanie i zajaali sie smakołykami popijając trunkiem alkoholowym.
-dzieńdobry czubki moje!-wydarłam sie na salon.W mgnieniu oka poderwali sie zw swoich siedzeń i zaczeli mnie witac
-cześć laska
-witaj młoda
-no nareszcie-nawet nie wiem które z tych przywitań do kogo należało.Przywitania te zlewały sie w jedną całość.
-opowiadaj jak wczasy?-zapytał Liam gdy usadowiliśmy się na kanapie.Ja zajełam jedną kanapę razem z Niallem
-super, ten Niall jest taki kochany ,ze nie wiecie-mowiła
-wiemy-przerwał mi Louis śmiejąc się.
-wpierw góry.Są piękne, nigdy tam nie byłam.Chodziliśmy zwiedzaliśmy, krupówki, nawet mamy dla was małe upominiki ale to później.Mazury okazało sie ,że sa tam moje psiapsioły z poslki ze swoimi chłopakami.Bawiliśmy sie świetnie
-Ewka sie upiła , słyszałem-powiedział Zayn
-ze mną sie nie napiłaś a tam tak, wiesz co-oburzył sie na zarty Harry
-tak wyszło..
-babski wieczór mialy te alkoholiczki-śmiał sie Niall
-myslałam ,ze jesteś po mojej stronie-zwróciłam sie do Horana
-ale tez mój alkoholiku
-bardzo zabawne-odpowiedziałam
-my z Danielle tez wylezeliśmy sie na lezakach , odpoczełem i to razem z nią
-cieszę się
-woda cieplutka wiecie-dopowiedział Payne
-u nas woda tez cieplutka-skomentował Niall
-trafiło sie kilka fanek-stwierdził Liam
-u nas tylko w górach a na mazurach wkoło las wiec mieliśmy spokój-ciągna blondyn a ja zajadałam sie orzeszkami
-u mnie pod domem standardowo fanki, nic nowego
-a jak Zayn udało sie ,nawet nie zadzwoniłeś martwiłam sie
-mogłaś ty do mnie zadzwonić-skomentowała
-usiłowałam ale nie odbierałeś
-bo trafiłem na fanki i nie mogłem
-to byś raczył oddzwonic
-zapomniałem-śmiał sie
-okej to nie smiesze ale raczej widze po humorze ,ze nie jest źle
-wspanaial, nie narzekam, i tyle już nie pije a jak zechce opamietajcie mnie
-sam sie opamietaj-palną styles
 Gdy tak lezałam na Horanie znowu coś zaczeło podchodzić mi go gardła.Nawet nie wiem kiedy znałazłam sie w lazience i kolejny raz wymiotoałam.Do łazienki wszedł Niall.
-prosze wyjdz zaraz wrócę-wydukałam
-nie zostawię cię
-Niall wyjdz!-krzyknełam
Posłuchał mnie, wiem był kochany chcial byc ze mnie i wtedy kiedy jestem chora ale to był okropny widok i nie chciałam zeby to widział.Ja ślecząca nad kiblem i wymiotująca, nie no piękne widoki, nie ma co.To już dziś trzeci raz, nie chce o tym myśleć ale mam pewne podejrzenia.Strach mnie paraliżuje.A co jesli to jest prawda.Umyłam zęby i udałam sie do salony.Klapnełam na kanapie obok Nialla.
-to juz drugi raz -wymamrotał Niall
-trzeci -skwitowałam
-jak to ?
-jak sie myślam.
-chyba wiemy...eh-spuścił Niall głowe w dół
-ej ej o czym wy do cholery gadacie?-wydarł sie na nas Styles.Odpowiedzielismy cisza i spóścilismy głowy w dół.Po jakimś czasie wszystko było jasne.
-NIEZABEZPIECZYLISCIE SIE-wydarł sie Lou na cała chałupę
-tylko raz -jeknełam
-tak to jestem ciekawe ile tych razów było ?!!!!-ponownie krzykna
-teraz przesadzasz Louis!!!
-moment. Sory Ewa,że spytam, wiem że nie powinnienem ale musze.Spóźnia ci sie?
-jak to ?-przez ten nerwy nawet nie zacziłam o co chodzi Liamowi
-czy spóźnia ci sie okres ?
-Liam do cholery przestań!-wydarl sie Niall
-spokojnie Niall-wszyscy zaczeliśmy panikować-Nie wiem , mam nieregularne raz mam wczesniej raz później, nie wiem
-nie no nie wierzę zrobiłeś jej bachora! jak mogłeś!-krzyczał zdenerowany Lou na całt dom
-Louis uspój sie-mówił jak zawsze spokojny Liam
-jak mam sie uspokoic? Ona jest za młoda na to ,żeby zostać matką?On jej zepsół życie!!
-Louis-mówiłam przez łzy-ja tez tego chcialam wiec też nie jestem bez winy.
-Ale on nie powinnien tego robić!-podniosł głos tym razem Harry.Kazdy sie bał.Strach wisiał w powietrzu.Oni sie kłocili a ja opadłam na ziemie i zakryłam twarz w dłoniach -czegoś takiego to ja sie po tobie Horan nie spodziewałem
-ja też nie, zniszczyes jej życie, zadowlony jesteś z tego -Louis nie potrafił sie opanować
-spokój -darł sie na darmo Liam
-A ty co może świętny jesteś ?Kazda zebezpieczenie nie jest 100% ty też Elanor narażałeś i zamknij się  dobra Tomilson ?!
-sam sie zamknij!
 Nalge poczuam jak kto bierze mnie na rece.Odslonilam twarz i zobaczylam Zayna.Nie miałam siły pytać gdzie mni zabiera, oby zdala od tej kłotni.Wiem ,że Louis sie o mnie martwi ale to też była moja wina, ja też tego chciałam i nie ma prawa winić tylko za to Nialla.Jestem wdzieczna Liamowi i Zaynowi za to co dla nie rob , przynajmniej sie nie kłocą.Jak sie okazało Zayn zaniósł mnie do salonu Nialla.Tam połozył mnie na łożku i zamkną drzwi bym nie słyszała tych krzyków.Nie dało sie .Ściany i drzwi była za cienkie na taką dawkę decybeli.
-spokojnie, jak sie chcą niech sie skłoca kiedyś przestaną-pocieszał mnie Zayn
 A co jeśli naprawdę jestem w ciązy. Co jeśli za 9 miesiećy na swiat przyjedzie mój syn albo córka, co ze studniami, nauką?Jak powiem to Mamie? Co dalej zrobie? Czy Niall ode mnie odejdzie ? Czy to zrujnuje mu karierę? Co będzie dalej ze mną , za Nami ? Jak przyjdzie to moja mam , znajomi ? A co jeśli dowie się o tym prasa, świat ? Milon pytań narastało w mojej głowie, na żadne z nich tak naprawde nie zanm odpowiedzi.
-dziekuje Zayn-starałam sie uśmiechnąć jedak nie udało mi sie wykonac tej czynności.
-spokojnie nie myśl o tym.Wyniki poznamy jutro.Kupimy test i sie przekonamy, może to zwykłe zatrucie
-jakos nie potrafię w to uwierzyć.Nie umiem
-uwierz ja wierzę
- a ty nie jestes zły na Nialla?-pytałam dławiąc sie własnymi łzami.
-trochę tak niepowinnien ale wiem ,że sie kochacie i prędzej czy później do tego by doszło.Ty też musiałaś tego chciec.
-chcialam , tez jestem winna
-nie gadajmy o tym spróbój zasnac ja ich uspokojie i obiecuje ci nikt tu nie wejdzie, nawet Niall,zostawiamy cie samą, napewno tego chcesz
-dziękuje Zayn.
 Wyszedł.A w mojej biednej głowce znowu narodziło sie wiele pytań. Jak ja sobie poradze? nie wiem... to będzie cholernie trudne.ale musze i dam rade, w końcu to też dziecko Nialla.A jak on mnie zostawi ? ej ej nawet tak nie myśl, bądz pozytywnej myśli, ale sory... w takich chwilach sie nie da.nie.W salonie dało sie usłyszeć wszystko, tylko pytanie czy ja chcialam to szłyszec?
-to moja dziewczyna chyba mogę tam wejsc?-darł sie Niall-ona mni potrzebuje
 Dalej nie słuchałam, nie chcialam, wiedzialam,ze Niall tez cierpi.Ale ja nawet nie dałam rady zwlec sie z łożka.Łzy płyneły mi hektolitrami.Poduszla była cala wilgotna.Nawet nie wiem kiedy byłam daleko od rzeywiśtości, tej podłej i brzydkiej rzeczywistości.



_______________________________________________
Moi drodzy na poczatku dziekuje za 10 tys wejsc!!! aaa nie wiem jak mam dziękować. Nie wiem. kocham was nie wierzę ,że aż tyle osiagnełam!!!
przepraszam za błedy ale chcialam jak najszybciej dodać a mamy juz po północy.
teraz rozdziały bedą co tydzień ponieważ w tygodniu jestem i internacie i nie ma mnie w domu przepraszam . Ale obiecuje to nadrobić fajnymi pomysłami.Postanowiłam pomęczyć jeszcze bohaterów i tka szybko to sie nie zakończy ;d mam nadzieje ,ze sie cieszyć tak jak ja.

buziaki.  ;***