wtorek, 29 stycznia 2013



   Rozdział 44




Perspektywa Nialla.

       Dziś kolejny dzień świąt, a dla mnie coś jeszcze. Otóż dziś postanawiam zmienić coś w swoim życiu.Nie wiem jak to powiedzieć... ale postanawiam oświadczyć się Ewie.Tak wiem ,że to głupie, bo tak naprawdę dopiero niecałe dwa lata  jak jesteśmy razem.Nasz przypadek, jest inny ponieważ niedługo spodziewamy się dzidziusia, naszego syna.I chciałem by wiedziała,że nigdy jej nie opuszczę, nie zostawię dla sławy.W swoim jeszcze dość krótkim życiu, miałem kilka dziewczyn, ale odkąd jestem sławny postanowiłem poczekać.Powiedziałem sobie:żadnej dziewczyny, skup się na muzyce. Jednak gdy ją ujrzałem, od razu mnie zauroczyła.Po dłuższym poznaniu jej stwierdziłem,że nie mogę Jej zostawić, zapomnieć o niej.Coś we mnie sprawiało,że ciągnęło mnie do Niej.Musiałem postawić czoło zawstydzeniom i takim tam , musiałem ją zdobyć.Wcale nie było to łatwe bo na Jej drodze pojawiało się wiele  kłopotów.Musiałem ją pilnować,pocieszać by wiedziała,że ma dla kogo żyć.Po tym wszystkim, musiałem o Nią zawalczyć.Gdy spotkaliśmy się w tym parku na słowa "pocałuj mnie" serce zaczęło bić mi o wiele,wiele szybciej.Nie zrobiłem tego wcześniej, bo nie chciałem jej skrzywdzić.Bałem się jej reakcji ale spytałem czy chciałaby ze mną być.Odpowiedziała "tak" na co stałem się najszczęśliwszy na świecie.Bałem się ,że nie da rady temu wszystkiemu.Tym plotkom,zdjęciom,artykułom ,wywiadom czy wykpiwaniu znajomych.Ona stawiła dzielnie temu czoło z czego byłem dumny.Nie przyznam wcale i moje początki nie były łatwe.Będąc w X factorze,  było to fajne,że ktoś nas lubi, z czasem stało się to przyzwyczajeniem.Ona jednak pokochała mnie takim jakim jestem.Wiem, mógłbym mieć miliony takich jak ona.Ale nie! Sam nie wiem co sprawiło,że chciałem tylko i wyłącznie ją.Nie powiem kocham swoje fanki, za to jakie są, za to co robią dla nas.Ale do Ewy czyje coś innego, specjalnego a zarazem niezwykłego.Gdy powiedziała mi "Niall nie możemy być razem" moje życie straciło sens.Gdy znajomi opowiadali mi takie sytuacje, nie wierzyłem,że można być aż tak załamanym.Wtedy dokładnie to zrozumiałem,co oni czuli.Świat przestał być kolorowy.Jedzenie nie smakowało tak samo.Nic nie było takie samo.Gdy dowiedziałem się,że chodzi o dziecko, z jednej strony spadł mi kamień z serca,że to nic poważniejszego i że nadal możemy być razem.Nie ukrywam, z drugiej strony był to lekki wstrząs, dla mnie.Teraz wiem,że to najlepsze co mogło mnie spotkać.I niczego ale to niczego nie żałuje.Mógłbym to wszystko przeżyć jeszcze raz, na powrotnie cieszyć się cudownymi chwilami.
   Aktualnie leże i tak myślę nad tym wszystkim patrząc na jej nieskazitelny uśmiech i słuchając jej cichych przymruków "kocham cię".Chyba wiem o kogo jej chodzi.Słysząc to automatycznie na twarzy pojawia mi się maleńki uśmiech.To takie słodkie.Śnie się jej nawet w nocy.Ciekawe co tam robimy,przytulamy się,całujemy, czy może rozmawiamy?Tego to ja niestety nie wiem.Wiem jedno.Teraz wstałem, nałożyłem czyste bokserki, dżinsowe rurki i koszula w niebieską, czarną i białą kratę.W łazience postawiłem włos na żela, wyszczotkowałem zęby i poszedłem obudzić Ewę.
-wstawaj skarbie, to już pierwszy dzień świąt-zacząłem całować jej szyje na co bardzo szybko się obudziła.
-mmm, takie miłe powitanie-mruknęła
-bo ja wiem co ty lubisz skarbie
-haha! ja lubię wszystko co jest związane z tobą
-a ja kocham ciebie!
-a ja ciebie
-ja cb bardziej
-nieeeeeeeeeeeeeee! bo ja cb bardziej!
-nieprawda
-prawda
-nie
-tak
-nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
-tak
-koniec! oboje się mocno kochamy.Pasuje ?
-tak skarbie-uśmiechnęła się i raptownie wstała z łóżka.Złapała z szafy kolejną sukienkę i pobiegła do łazienki wypinając mi po drodze język.
 Ja w tym czasie złapałem za leżącego na biurku laptopa, podłączyłem go i wygodnie usadowiłem się na łóżku.Samoczynnie wszedłem w google i wpisałem zaręczyny.Wyskoczyło miliony zdjęć z oświadczyn jak i tysiące form powiedzianych słów. Od tych najzwyklejszych po te niesamowite. Od"czy zostaniesz moją żoną" po te"czy chcesz dzielić ze mną każdą swoją minutę".Nie wiedziałem które wybrać.W tym momencie uświadomiłem sobie,że przecież może nie przyjąć moich oświadczeń.Może przecież powiedzieć "nie".W brzuchu zaczęło mi się dziwnie przekręcać,serce na tą myśl przyspieszyło a ręce zaczęły się trząść.Wiem,że powinienem wierzyć w siebie , ale w tym momencie pierwszy raz w życiu czegoś tak bardzo się bałem.Ewa szybko wyszła z łazienki, na co ja tylko jeszcze szybciej zamknąłem klapę od laptopa.
-czekaj kochanie sprawdzę jeszcze face-powiedziała poprawiając rajstopy.
-Chodź na dole wszyscy już czekają-musiałem coś wymyślić, przecież otwierając klapkę zobaczy to co nie powinna.
 Zeszliśmy na dół i prawdą było,że każdy na nas czekał.Wszyscy siedzieli już przy stole rozmawiając między sobą.
-Nareszcieeee! -krzykną Josh
-przepraszamy, kręciło mi się w głowie-skłamała Ewa
-już dobrze siadajcie-powiedziała mama Ewy kładąc ciasto na stół
-smacznego wszystkim-powiedział Łukasz.
   W tym momencie wszyscy zabrali się do jedzenia.W końcu nie zawsze możemy jeść wszystkie pyszności na raz.Moja mama z uwagą smakowała Polskiej kuchni.Widać było,że jednak jej smakowało.Każdy jadł a to rozmawiał po mięczy sobą.Wtedy ja postanowiłem skorzystać z okazji i pójść na górę po pierścionek i by na spokojnie wszystko to przećwiczyć.Chciałem to zrobić przy całej rodzinie,żeby każdy widział jak ją kocham i jak się o nią  staram.
-kochanie idę chwile zadzwonić do koleżanki, złożyć jej życzenia, zaraz wracam-powiedziałem do Ewy
-dobrze skarbie,tylko wracaj jak najszybciej
-raczej nie inaczej-uśmiechnąłem się i powędrowałem na górę.
  Od razu siegnełem do szafki po pierścionek z prawdziwym brylantem.Uklęknąłem na kolana i próbowałem przećwiczyć to co ma mieć miejsce za chwile.
-kochanie, chciałem cię zapytać, czy wyjdziesz za mnie? Eh..Nie! banalne! Może ? Skarbie czy chciałabyś dzielić ze mną każdą minutę swojego życia? Teeeeeż nie. Jejku to już nie wiem jak.
  I co mam teraz zrobić ? Może oświadczę się w innym terminie?Nie! zastanów się, chciałeś to zrobić przy najbliższej rodzinie, a tylko teraz nadarza się taka okazja! Już nigdy nie będzie takowej.Bo albo nie będzie mógł Łukasz, albo Greorg i tak zawsze.Wiec Niall musisz się wziaść w garść, stawić wszystkiemu czoło i dać z siebie wszystko.Przecież zawsze mamy pomoc taką jak telefon do przyjaciela.Szybko wyjąłem telefon.Pytanie jest jedno, który najlepiej mi doradzi? Liam?Louis?Harry? czy może Zayn ?wybrałem jednak Liama bo to on był naszym "dady" i to on zawsze dawał najlepsze rady.Leciały sygnały lecz nie odbierał.
-siema stary-przywitał mnie głos przyjaciela
-cześć
-co się stało,że dzwonisz i to w święta?
-mam problem
-no tak czego mogłem się spodziewać . OOOO boże zostałem już wujkiem ?
-Liam ogarnij się!
-sory.. wiec co jest ?
-już mówiłem, oświadczam się Ewie
-no wiem.Myślę,że to za wcześnie, ale w waszej sytuacji to chyba jednak dobre rozwiązanie.Danielle, to Niall.Zaraz kończę
-słyszę,że cię wzywają
-spokojnie, mów
-wiec tak. nie wiem w jaki sposób mam to zrobić
-Niall...
-łatwo ci powiedzieć, zobaczyć jak ciebie nerwy zeżrą
-zwyczajnie podejdź uklęknij i powiedz "czy chciałabyś zostać moją żoną"
-no tak głupi ja , ale boje się że mi odmówi
-nie masz czego,nie odmówi bo cię kocha
-aleeee
-uspokój się, idź to zrób teraz i będziesz miał to za sobą i do wieczora będziesz szczęśliwy
-no nie wiem
-radze ci to ja więc, wiesz napewno będzie dobrze.
-dobra kończe.
-napisz mi tylko smsa tak czy nie.Ale co ja mówię będzie tak!
-nara!
-trzymaj się.
 I wraz jakoś Liam mnie nie uspokoił cały się trzęsę,ręce latają mi jak nie wiem co. Ale co dalej ? O mały włos a laptop nie wypadł by mi z reki.Wszystko to sprawiało,że byłem cały podenerwowany.Niall musisz stawić temu czoło!Głowa do góry, na pewno będzie dobrze.
 Schowałem pierścionek do kieszeni i bardzo powoli zeszłem na dół.Dosiadłem się do reszty całując Ewę w czoło w tym czasie przysłuchując się tematowi nad jakim dyskutuje reszta.
-nie, coś ty! U nas w Irlandi wygląda to zupełnie inaczej-powiedział Tato
-tak? jak, jestem nieco ciekawy ?-zapytał Greorg
-ja czasami schabowy smażę także, z sezamkiem, wszystkim smakują-mówiła mama Ewy
-o to spróbuje-powiedziała Paulina pijąc łyk chłodnej już kawy.
-będę miała co opowiadać koleżankom-zaśmiała się mama
-i tak cały czas-szepnęła mi Ewa
-muszę coś zrobić ale jesteś mi do tego strasznie potrzebna
-ja?-zdziwiła się
-tak, właśnie ty!
-a co to skarbie?
-nie, spokojnie nie masz się czego bać.
-co ty znowu wyprawiasz ?
-po prostu , zaufaj mi
-a mam inne wyjście ?
-ni... no chyba ,że mi nie ufasz?
-oczywiście, że tak, głuptasek-poczochrała moje włoski
 Wstaliśmy z krzeseł i stanęliśmy przed stołem, jednak nikt nie zwrócił na nas uwagi. Każdy był za bardzo zajęty rozmową by zobaczyć  cokolwiek.Złapałem Ewę za rękę i odchrząknąłem.Wtedy oczy wszystkich zwróciły się ku nam.
 Dopiero teraz uświadomiłem sobie, co robię.Było już za późno na jakiekolwiek przełożenie.I dobrze, chce tego tu i teraz, przy wszystkich.Widziałem,że Ewa była zmieszana całą to sytuacją.Nie wiedziała o co mi chodzi, z reszta każdy teraz patrzył się na mnie jak na wariata.Czułem przeszywający wzrok wszystkich na sobie.Czas zacząć.Tak cholernie boje się reakcji jak i odpowiedzi.Ale ... sam nie wiem co.Bądź mężczyzną, dasz radę.
-więc chciałem coś wszystkim oświadczyć-powiedziałem z chrypą w głosie.
-słuchamy synu-wtrącił mój tata
-wszyscy wiemy co ma miejsce i czas.Jesteśmy razem, kochamy się, będziemy mieli dziecko.I wiem ,że ty Ewa boisz się ,że mogę zostawić cię dla innej bo przecież mogę mieć każdą jak twierdzą inni.Nie chce każdej ale chce tylko i wyłącznie ciebie.Nikt inny nie daje mi takiej radości i miłości jak ty.Będąc w zespole powiedziałem sobie żadnych dziewczyn, skup się na muzyce.Jednak gdy cię ujrzałem zauroczyłaś mnie.Nie chciałem cię bardziej krzywdzić ale nie mogłem cię zostawić, musiałem o ciebie walczyć.To wszystko sprawiło ,że po jakimś czasie zakochałem się w tobie jak wariat, jak ten debil.Dziś uświadamiam sobie jedno, chcę ci dać pewną gwarancje, na to ,że nigdy nie zostawię cię i naszego syna.Chcę byś ty zagwarantowała mi to samo.-kleknąłem i wyjąłem pierścionek-Ewa, wyjdziesz za mnie ?
   W jej oczach zobaczyłem jedno, strach i łzy, nie mogłem wyczytać z nich nic innego.Była roztrzęsiona, nie wiedziałem co się z nią dzieje.Spaliłem to.
-wiem ,że to może za wcześnie ale kocham cię-próbowałem uratować sytuację.
-Niall Nie!
-Ewka co ty robisz?!-wstał nagle Łukasz
-jak to ?-szepnąłem wstając
-Niall ja mam zaledwie 19 lat, to nie może tak wyglądać
-posłuchaj ja nie chce ślubu na razie, chce abyśmy mieli pewność,że będziemy razem
-nie wystarczy ci to,że cię kocham ?-pytała ze łzami w oczach
-chciałem dobrze, chciałem byś miała pewność, że cię kocham rozumiesz?
-nie, nie rozumiem. Jestem za młoda!Niall przepraszam ale nie!
-zastanów się -usłyszałem głos jej mamy
  Nie byłem w stanie nic zrobić.Założyłem buty, kurtkę i tak po prostu wyszedłem z domu.Co miałem zrobić ?Siedzieć i udawać ,że nic się nie stało?Tak się nie da!Po prostu muszę pogodzić się z porażką.Zawaliłem po całości.To dla niej było za wcześnie.Rozumie, ale jak teraz naprawić ten cholerny błąd?Nie chce stracić jej przez jakieś oświadczyny.Nie mogę, za bardzo mi na niej zależy.A co jeśli przez ten wyczyn stracę ją na zawsze?Nie. nie , nie , nie , nie, tak, tak,tak,nie,nie,tak,nie i tyle! Nie dopuszczaj do siebie tej myśli.Musisz być dobrze nastawiony.Teraz też byłeś i gówno z tego wyszło!eh...
  Przeszedłem piechotą jakieś 2 kilometry i znalazłem się pod swoim domem.Wygrzebałem kluczyki i mozolnie otworzyłem drzwi.Zastałem tam jeden wielki bałagan, no cóż byłem tylko po rzeczy a tak to przed trasą koncertową.Ehh... jakoś nie obchodzi mnie ten bałagan.Liczyło się jedno. Wziąłem jedno nasze wspólne zdjęcie i przyglądałem się mu, szepnąłem tylko "przepraszam" a po chwili dodałem" nawet nie wiesz jak cię kocham skarbie".











Perspektywa Ewy.

-wszyscy wiemy co ma miejsce i czas.Jesteśmy razem, kochamy się, będziemy mieli dziecko.I wiem ,że ty Ewa boisz się ,że mogę zostawić cię dla innej bo przecież mogę mieć każdą jak twierdzą inni.Nie chce każdej ale chce tylko i wyłącznie ciebie.Nikt inny nie daje mi takiej radości i miłości jak ty.Będąc w zespole powiedziałem sobie żadnych dziewczyn, skup się na muzyce.Jednak gdy cię ujrzałem zauroczyłaś mnie.Nie chciałem cię bardziej krzywdzić ale nie mogłem cię zostawić, musiałem o ciebie walczyć.To wszystko sprawiło ,że po jakimś czasie zakochałem się w tobie jak wariat, jak ten debil.Dziś uświadamiam sobie jedno, chcę ci dać pewną gwarancje, na to ,że nigdy nie zostawię cię i naszego syna.Chcę byś ty zagwarantowała mi to samo.-klekną na kolana i wyją z kieszonki u spodni pierścionek-Ewa, wyjdziesz za mnie ?
   Nie wierzyłam wsłanym oczom.Myślałam,że chce powiedzieć wszystkim jak mnie kocha , ale oświadczyny? Czy on oszalał ?Przecież ja mam dopiero 19 lat.Ja jestem za młoda.Nie chce żadnych oświadczyn, mi jest dobrze jak jest.Ja wiem,że on mnie kocha i nie rzuci mnie dla sławy, dla innej.Ja to wiem, ja to tak po prostu czuje.
-wiem ,że to może za wcześnie ale kocham cię-próbował uratować sytuacje
-Niall Nie!
-Ewka co ty robisz?!-wstał nagle Łukasz
-jak to ?-szepną wstając
-Niall ja mam zaledwie 19 lat, to nie może tak wyglądać
-posłuchaj ja nie chce ślubu na razie, chce abyśmy mieli pewność,że będziemy razem
-nie wystarczy ci to,że cię kocham ?-zapytałam ze łzami w oczach
-chciałem dobrze, chciałem byś miała pewność, że cię kocham rozumiesz?
-nie, nie rozumiem. Jestem za młoda!Niall przepraszam ale nie!
-zastanów się -usłyszałam głos mamy.
   Tym razem On ze łzami w oczach poszedł,ubrał się i tak po prostu wyszedł, zostawił mnie z tym wszystkim.W okół panowała nieskazitelna cisza.Stałam jak wryta i nie wiedziałam co zrobić.W głowie dudniły mi ciągle i te same słowa "Ewa, wyjdziesz za mnie?"Głowę rozsadzało mi od środka.Łzy płynęły mi po policzku.
 Łukasz wstał i przytulił mnie głaskając po głowie.
-aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!-płakałam na cały dom i upadłam tak normalnie na podłogę.
   Łukasz podniósł mnie i zaniósł do pokoju kładąc  na łóżku.Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.Do głowy nasuwały mi się te same pytania: co ty zrobiłaś? Nie chce go stracić przez jakieś głupie oświadczyny, to nie może tak wyglądać.Chyba źle zrobiłam ?Ale co mu do jasnej cholery, kurwa do głowy strzeliło ? Skąd nagle mu się zebrało na oświadczyny.Owszem, często rozmawialiśmy o jego sławie, o tym że kocha go tyle dziewczyn ale ja wiem,że mnie kocha i jak na razie nie potrzebuje żadnej gwarancji!
-siostra co ty najlepszego zrobiłaś?!-zapytał mnie się po cichu brat
- a co miałam zrobić?
-po prostu przyjąć te oświadczyny. Głupia jesteś i tyle!
-Łukasz, jestem chyba na to za młoda.
-teraz raczej tego ślubu byście nie wzięli, co ?
-to po jaki kij te zajebane oświadczyny ?
-ty myślisz choć trochę? Wiesz,że macie mieć dziecko i On jest sławny.Chciał dać ci pewność,że dla sławy nie zostawi ciebie i dziecka.Czy to takie trudne do zrozumienia ?
-ale...
-nie ma żadnego ale... Mechanizm mężczyzny tak działa.To też dowód na to przed jego czy twoimi rodzinami na to jak cię kocha i jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko.Nawet kupić pierścionek z brylantem który nie kosztował mało i kleknąć cały podenerwowany na kolana i ci się oświadczyć!
-eh...
-Ewka przemyśl to! Chcesz stracić go ? Jeśli powiesz mu tak, to będziesz miała jego i będziecie szczęśliwy.Chcesz być z nim na zawsze?
-tak?
-chcesz się z nim ożenić w przyszłości ?
-chyba tak..
-to chyba czy na pewno
-no tak!
-To masz pewność na to, że kiedyś do tego dojdzie!
-co ja mam teraz zrobić?
-nie wiem, przeproś go i powiedz mu tak!
-mam chyba lepszy pomysł!-do pokoju weszła Paulina -nie podsłuchiwałam,chciałam przyjść i słyszałam.
-wejdź-powiedział Łukasz
-znam trochę waszą historie i jestem zdania,że to bardzooo słodkie co zrobił Horan.To było jak z filmu.Wiem ,że dla ciebie to nie jest łatwe.Widać jak cie kocha, a ty jego! Ten pierścionek to pełny dowód na to.Czy oświadczałby się komuś na kim mu zależy ?
-no nie-przytakną Łukasz
-właśnie, młoda ja na twoim miejscu chciałabym żeby on mi się oświadczył.
-jejku! co ja zrobiłam, nie przemyślałam tego tylko tak po prostu go skrzywdziłam!Jej przecież on chce być ze mną na zawsze,chce dać mi pewność przecież to takie kochane.Nie spojrzałam na to z drugiej strony.Patrzyłam tylko na te złe strony, a jest tyle dobrych stron.Egoistka ze mnie! muszę to naprawić tylko jak ?
-jedź do niego, przeproś go i powiedz mu tak!proste-powiedział brat
-mam chyba lepszy pomysł-wyszczerzyła się Paulina
-jaki?-zapytałam
-ty mu się oświadcz!
-co?!-wybuchną Łukasz
-tak to jest genialne!-krzyknęłam i rzuciłam się z podziękowaniami na Paulinę
-nie dziękuje
-przecież wtedy zrozumie że i ja chce tych oświadczyn.A gdybym zrobiłam tak jak mówił Łukasz to pomyślałby,że robię to z przymusu.
-nie gadaj, tylko jedziemy-uśmiechną się Łukasz
-mogę jechać z wami?-zapytała Paulina
-jasne-przytaknęłam
  Zbiegliśmy na dół.Łukasz powiedział wszystkim,że jedziemy do Nialla.Ja bez żadnego słowa ubrałam kozaki i kurtkę i wyszłam przed dom.Łukasz podjechał i ruszyliśmy. W samochodzie siedziałam cała podenerwowana.A jeśli nie chce na mnie patrzeć? Nie chce żadnych przeprosin ? A jeśli już wcale mnie nie zechce? Dręczyły ciągle mnie pytania.Układałam sobie w głowie co tak naprawdę mu powiem.Jednak wszystko szybko zapominałam.Idź na spontana.Dasz radę, uwierz w siebie.
-jesteśmy na miejscu-powiedział Łukasz-nie denerwuj się jeśli chcesz możemy iść z tobą..
-nie, jedźcie do domu, jak coś to zadzwonię to przyjedziesz po mnie
-okej...
-jesteśmy z tobą i trzymamy za ciebie kciuki-powiedziała Paulina
-dziękuje, jedźcie już
  Stałam przed jego domem i tak cholernie bałam się jak zareaguje gdy mnie zobaczy.Było mi coraz bardziej zimno.Zapukałam do drzwi jednak nikt nie otwierał.Pukałam głośniej i w drzwiach pojawił się Niall.
-co ty tu robisz?-nagle ożywiał i wytarł łzy z policzka
-chyba musimy porozmawiać-stwierdziłam
-wejdź-wpuścił mnie do środka.-przepraszam za bałagan, chodź do salonu.Przepraszam za te oświadczyny.Nie przemyślałem tego, nie wiedziałem ,że tak zareagujesz.Po prostu chciałem dobrze ale jak zawsze muszę coś spieprzyć! Nie wiem jak mam cię przepraszać bo nie chce cię stracić przez to.Jeszcze mamy wiele czasu.Przepraszam.
-nie masz za co
-Zapomnijmy o tym wszystkim
-ale ja nie chce zapominać
-jak to?-zapytał
-po prostu.-uklęknęłam -Niall wyjdziesz za mnie ?-zapytałam
 Mina jego była zabójcza śmieszna.Trochę zdziwienia ale też i wielka radość pomieszana z ulgą.Stał i nie wiedział co ma powiedzieć.Delikatnie ujął moja twarz i pociągną ku sobie.Wstała.Staliśmy twarzą w twarz.Namiętnie mnie pocałował.
-mam rozumieć ,że tak ?-zapytałam z uśmiechem na twarzy
-kocham cię i tak skarbie-wyciągną z kieszonki pierścionek i delikatnie założył go na mój palec
-przepraszam cię ,że powiedziałam nie. Ale dopiero później uświadomiłam sobie ,że ten pierścionek daje mi tak wiele szczęścia.Uświadomiłam sobie jak cholernie cię kocham wariacie.
-już cichooo!-zamkną mi usta pocałunkiem-kocham cię i ciesze się ,że zgodziłaś się.Już nic do szczęścia bardziej nie jest mi potrzebne.
-a teraz całuj mnie.
   Wykonywał dokładnie moje polecenia.Szybko zdjął swoją koszule i tym samym moją . Reszta garderoby zniknęła jak błyskawica. Byliśmy znowu nadzy ciesząc się sobą. Delikatnie całował każdą część mojego ciała, nie pomijając żadnej.Pieścił mnie.Czułam się cudownie.Niczego więcej nie było mi trzeba.Delikatnie rozsuną moje nogi i bardzo porywczo wszedł we mnie.Biodra jego poruszały się szybko.Czułabym się cudownie gdyby nie ból brzucha który coraz bardziej się nasilał.Niall szybko to zauważył.Wyszedł ze mnie.
-kochanie co się dzieje?-zapytał szybko
-Niall nie wiem cholernie mnie boli.
  Szybko nałożył wszystko na siebie i bardzo delikatnie mnie ubrał.Zaniósł i położył na tylne siedzenia w samochodzie.Ruszyliśmy w kierunku szpitala. Drogi nie były, aż tak zatłoczone, są święta wszyscy siedzą w domu.Ból coraz bardziej się nasilał a my byliśmy coraz bliżej szpitala.
-jesteśmy kochanie, już nie martw się będzie dobrze-szybko złapał mnie na ręce i zaniósł do szpitala. Izba przyjęć była tylko trochę zatłoczona.Od razu zostaliśmy przyjęci.
-co się dzieje?-zapytał mnie lekarz
-bardzo boli mnie brzuch
-który to już miesiąc
-szósty-powiedział Niall
-robimy USG.
   Musiałam wypić dwa litry wody.Pielęgniarka nasmarowała mój brzuch.Lekarz wykonywał swoje polecenia.Wziął wydruk z maszyny i wyszedł.Pielęgniarka wytarła maść i kazała mi usiąść i czekać.Dano mi leki przeciwbólowe.
-boje się ,że dziecku jest-szepnęłam do Nialla
-ja też, ale spokojnie bądźmy dobrej myśli-nagle do pokoju wpadł lekarz -co się dzieje?-zapytał Niall wstając z łóżka
-z dzieckiem nie jest dobrze-powiedział
-jak to ?-zapytałam
-zabieramy panią na blog!












_____________________________________________________
Przepraszam bardzo! nawet nie wiecie jak mi jest głupio o nie wiem jak mam przepraszać. Rozdział miał być spory czas w temu ale zowu wiele się u mnie wydarzyło i nie miałam jak. Przepraszam ale teraz to wynagrodzę bo mam ferie i dodam kilka rozdziałów.
Kochani, dziekuje za te liczbe wyświetleń obserwatorów i komentarzy.Nie wiem jak mam dziękować jesteście BOSCY!! teraz wiem ,że mam dla kogo pisac  będę to robić i nigdy nie przestanę, never!
Bijemy rekord blog, dobijemy 70 komentarzy ? ;p
dziekuje jesteście kochani. Jakies pytania ? piszcie na gg napewno odpisze.
kocham was fefa:*

sobota, 19 stycznia 2013

#.


fefaaa załozyła tt. więc zapraszam;D   https://twitter.com/Fefkaaa

a już jutro nowyyyy rooozdzialik ;p
kocham was ;*

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 43





Wigilia.Tak to już dziś, ten piękny dzień.To własnie dziś zasiadamy przy wielkim stole z najbiższymi, życzymy sobie szczęścia, zdrowia, pomyślności i wszyskiego czego możemy sobie tylko zażyczyć.To dziś wszyscy po gorączce przygotowań zasiądziemy do wspólnego stołu zajadając się pysznymi wigilijnymi potrawami.Prezenty to kolejny punkt tego wieczoru.Wszyscy musza sobie coś kupić. Każdy będzie z ciekawością rozpakowywać prezenty i cieszyć się nimi razem z bliskimi, wszyscy po obfitej kolacji razem udadzą się do kościoła na pasterkę.Pod stołem musi byc sianko a wszyscy muszą zasiąść gdy na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka.To krótki schemat wigilijnego wieczoru.Każdy powinien przeżyć go w podobny sposób a jednak każdy cieszy się tym świętem inaczej.Inni razem, inni samotnie.Inni w domach a u babci, dziadki,wujka,cioci.Choinka pięknie przystrojona a pod nią masa upominków.Karp na stole,kapusta,pierogi,śledzie,makowiec,ryby i kompot.
  Wstając zastałam idealny porządek w pokoju, światełka wiszące na karniszu, i brak prezentów które mieliśmy zanieść pod choinkę w nocy.Było to niemożliwe ponieważ zasneliśmy.Jednak czegoś brakowało, raczej kogoś-Nialla.Zamiast niego na poduszce była kartka o treści :"Kochanie nie chciałem cię budzić, bo tak słodko spałaś.Posprzątałem i pojechałem po rodziców na lotnisko.Będę około 11. Kocham cię i już tęsknie xoxo".Czytając kartkę uśmiechałam się sama do siebie.Jest taki kochany.Przęciągnełam się i niechętnie wstałam z łóżka, w końcu była już 10:36.Załozyłam niebieskie leginsy i białą bokserkę.Przeczesałam niesforne długie włosy zaplatając je w wysokiego kucyka a grzywke spinając do góry.Zeszłam na dół zastając mame w fartuszku która zapierdzielała w kuchni zapewne od samego rana.
-hej mamo.-przywitałam się zaglądając od razu do lodówki.Mój brzuszek troche upominał się jedzenia.
-hej córuś.Dziś tylko śledzie...-westchneła doprawiając barszczyk
-a mogę rybe?-zapytałam z grymasem na twarzy
-to na kolacje
-mamo! jedną tylko
-eh niech ci bedzię!
-dzięki!-krzyknełam z wielkim bananem na twarzy
-gdzie Niall ?
-pojechał po rodziców.
-trzeba w gościnnym posprzątać
-posprzątane.-powiedziałam przeżuwając kolejny kawałek ryby-zauważyłaś,że to pierwsze nasze taki duże święta.
-a drugie już w Londynie...
-ale ten czas szybko zleciał.
-dość... ale mi się bardzo dobrze mieszka.Kurde!! coś mi w tym barszczu brakuje...
-popieprz trochę
-no tak pieprz!
-od której jesteś juz w ten kuchni?
-jakoś sódmej..
-a tak naprawdę?
-szóstej!
-ale pytam się naprawdę!
-dobra piątej!!
-mamo! nie przemęczaj się tak, to tylko wigilia.Wiem ,że chcesz dobre wrażenie wywrzeć na teściach, ale to naprawdę bardzo mili ludzie.Usiądz zrobie ci kawę.-w tym momencie do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka.-spodziewasz się kogoś ?
-może Josh zapomniał kluczy
-a gdzie jest?-spytałam zmierzając w strone drzwi
-jeszcze w pracy.
  Otwierając drzwi przeżyłam totalny szok.Właśnie tam stała Taylor trzymając w ręku zapakowane dwa prezenty.Uśmiecheła sie promiennie i bez zadnego słowa weszła do domu.
-hej-powiedziałam do niej sztucznie
-cześć-przywitała mnie całusami w policzki
-co cię sprowadza,coś się stało?-zapytałam zaszokowana całą tą sytuacją
-wiesz... wczoraj nie mogłam przyjść , i troche było mi głupio postanowiłam ,że dziś przyjde.A to dla ciebie i Nialla, gdzie on jest ?
-zaraz powinnien być.Ale Harry dając wczoraj prezenty mówił że to od was obojga-mówiłam biorąc do ręki upominki.
-no wiesz, ale...-w tym momencie do domu wszedł  Niall z rodzicami i bagażami.Gdy obrócił się w naszą strone, zamurowało go tak jak Jego ale widziałam ,że dzieje się z Nim coś niepokojacego.
-Zaprowadzi pani moich rodziców do pokoju, chcą odpocząc po locie-powiedział do mojej mamy.
-dzieńdobry.Agnieszka, mama Ewy, zapraszam państwa na górę-powiedziała mama łapiąc jedną z walizek.
-co ona tu robi?!-zapytał sie Niall
-hej.Widzisz wczoraj nie mogłam przyjśc i jest mi troche glupio...-nie mogła dokończyć bo Niall jej przerwał
-Masz jeszcze śmiałość tu przychodzić!
-Niall uspokój się -stuknełam go w nogę
-nie , nie uspokoje się.Masz czelność tu przychodzić po tym co nagadałaś chociażby na mnie ?!
-ale ja nic nie mówiłam!
-nie... tylko że  jestem grubą różową blond świnią! nie to naprawdę nic!-Niall zaczą wydzierać się na cały dom
-Niall spokojnie, jest wigilia nie trzeba sie kłócić-próbowałam opanować sytuacje, lecz na marne
-I jaką masz czelność obrażać naszych fanów?! No pytam się! Czy my obrażamy twoich ? Nie. To wara!
-Nie krzycz na mnie!
-bo co ! Zabronisz mi! Po co wogóle jesteś z Harrym skoro powiedziałaś ,że jest nudny jak flaki z olejem!
-wcale tak nie powiedzialam-oburzyła się blondynka
-nie ośmieszaj się!Jesteś z nim byś sama stała się sławniejsza bo mało o tobie słychać! Jesteś fałszywa i tyle! Myślisz ,że jak powiesz mi , że jestem gruby to się zmartwie.W dupie mam twoje zdanie!
-allleee
-gówno nie ale! co napiszesz o nim swoją kolejną pioseneczkę.!Mądrze, jaka będziesz w tym wszystkim poszkodowana!
-ale ja go kocham a ty gówno wiesz!
-uspokójcie się oboje!-krzyknełam
-nie będę ci się tłumaczyć, wychodzę!
-Trzymaj te swoje prezenty które nadają sie do dupy-powiedział Niall wyrywając mi je i żucając nimi w blondynkę.Ta szybko je podjeła i wybiegła z domu.-kto ją tu zaprosił się pytam ?-Nie mógł sie opanować
-Niall spokojnie, sama przyszła
-to po jaki kij ją zapraszałaś?
-Co miałam ją wygonić! Ogarnij się!
-za to co mi zrobiła to ty ją jeszcze zapraszasz i przyjmujesz od niej prezenty!
-mówiłam ci już ,że przyszła sama!
-Suka!
-Ja ?
-Ona!
-Niall spokjnie!
-nie nie uspokoje sie.Wiesz co... nie mogę sobie darować ,że ty jeszcze ją tu wpuściłaś!
-Horan do cholery! Kurwa miałam ją wygnać z tąd!
-Tak właśnie było ją z tąd wygonić jak ja to zrobiłem
-Bardzo madrze! brawo! gratuluje inteligencji.
-Nie tak rozmawiać nie będziemy! Wychodze!
-Gdzie ?
-nigdzie!
-no gdzie sie pytam!?
-wychodze i tyle-krzykna złapał kurtkę i wybiegł.
   To wszystko było tak raptowne,że nie wiedziałam co mam zrobić.Łzy zaczeły wpychać się do moich oczu.Z jednej strony miał racje, to co wyprawiała Taylor było świńskie, ale to nie znaczy ,że Niall musial jej to wykrzyczeć, mógł to zachować dla siebie bądz przekazać w łagodny sposób a nie krzyczeć na cały dom.Jego rodzice dopiero co weszli na góre a tu kłotnia na cały dom! Nie ma co, genialnie! Łukasz stał na schodach i wszystkiemu się przyglądal wiedziałam ,że zaraz zacznie mnie pocieszać i mówić jaki Horan to palant! Nie mialam najmniejszej ochoty go słuchać!
-czy przed chwilą w naszym domu była Taylor Swift?.-czegoś takiego się po nim nie spodziewłam! byłam pewna ,że zacznie mnie pocieszać, a on się pyta się o  sprawczynie całego tego zamieszania.
-zamknij się!-wbiegłam do pokoju i od razu rzuciam się na łożko.Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.-Nie ma mnie!-krzyknełam
-nie wcale-usłyszałam głos brata
-leć może spotkasz jeszcze Taylor
-Ewa, przepraszam, moge wejśc ?
-Nie -i tak wszedł-po co się pytałeś?.Wiesz nie ma ochoty wysłuchiwać tego jakim palantem jest Horan.Wiec jak chcesz to powiedzieć ,to wyjdz.
-nie, nie to chciałem powiedzieć
-wiec co ? do rzeczy nie mam czasu...
-a co masz innego do roboty?
-w planch właśnie miałam leżenie i płaknie na łożku a to jest bardzo pracochłonne więc się streszczaj
-wiesz, jestem starszy i madrzejszy...
-masz mi tu zamiar mówić jaki to ty nie jesteś-przerwałam mu
-chciałem powiedzieć , że więcej od ciebie przeszłem i wydaje mi się ,że każdy ma chwile załamanie.Tak samo Niall.Z tego co mi się wydaje to Taylor uraziła Jego męską dumę.
-duma to nie wszystko.Czasami trzeba ją schowac i iść dalej.
-mężczyźni czasami mają inny tok myślenia
-niby jaki ?
-tego się nie da wytłumaczyć...
-cali wy...
-musisz go zrozumieć
-okej... ale dlaczego ja musiałam oberwać, chyba to normalne że wpuściłam ja do domu.Miałam wygonić ja!
-był zdenerwowany a człowiek wtedy robi przeróżne rzeczy, zobaczysz, ochłonie, wróci i cie przeprosi.
-tak myślisz?
-jestem tego pewny -powiedział i przytulił mnie
-dzieki Łukasz, nie sądziłam ,że kiedyś do czegoś mi się przydasz
-co straszy brat to starszy.
-wiesz czasami brakuje mi tych twoich głupich tekstów!
-a ja nie mam kogo denerwować
-bardzo smieszne...Przeprowadz sie tu do Angli, do Londynu! tak!
-Ewa, spokojnie, sama wiesz,że jest to niemozliwe?
-niby czemu ?
-mam tam dom ,prace..
-dom i prace znajdziesz tu !
- a pulina to co ? Przemyślałaś to ?
-eh... to też znajdzie prace...
-Ewa! Ona jeszcze studjuje.Nie przerwie studiów dlatego że ty chcesz żebyśmy zamieszkali w Angli
-no tak.. wiem przepraszam, ale strasznie tęsknie za tobą!
-spokojnie, postram się cześciej przylatywać, choć wiesz ,że nie zawsze mogę i nie zawsze mam kasę.Teraz przylece jak urodzi się mój siostrzeniec-uśmiechną się na co odpowiedziałam mu tym samym.-to jak chłopczyk?
-tak-uśmiechnełam się
-będzie opiekować się mamusią.
-będzie, pewnie blondynem po tatusiu
-i będzie ślicznie śpiewał tacie a po mamie dobrze gotował
-jaki by nie był kocham go.
a kiedy to wogole sie stało ?
-co ?
-no wiesz,że zaszłaś w ciążę?
-w polsce jak byliśmy w górach i na mazurach
-ah tak.Wiesz... widać ,że się kochacie
-wiesz.. nigdy nie sądziłam ,że przeprowadzka do Londynu aż tak odmieni moje życie.
-heh
-przecież wtedy tak bardzo nie chciałam tu przylatywać, płakałm,że zostawiam znajomych, a teraz.Ciesze się ,że jestem tu i poznałam tych czubów i Nialla.
-właśnie jak ich poznałaś?
-Nialla poznałam w szkole, chodził do teg samego liceum
-jak chodził , jak miał koncerty ?
-wiesz... tylko na początku, załatwiał dokumenty i był na kilku lekcjach... i wiesz tak jakoś.A ty z pauliną jak się poznałeś ?
-na ulicy -zaśmiał się na wspomnienia
-może coś wiecej
-jakis gówniarz ukradł jej torebkę, wyrwałem mu ją i oddałem jej i poszliśmy na kawę.
-to normalnie jak z filmu.
- a  e media, gezety, plotki ci nie przeszkadzają?
-z początku tak ,ale teraz to norma przyzwyczaiłam się.
-bo często kupuje te gezety by poczytać coś o siostrze i szwagrze
-lepiej zadzwonić , bądz na skype, wtedy dowiesz sie prawdy a nie plotek!
-wiesz czasami to i na face coś przeczytam
-ha ha! musisz lubić jakąś grupe! nie gadaj ,że lubisz!
-tlko ze względu na ciebie
-ha ha mój braciszek lubi one direction
-i to bardzo...
-załatwić ci bilet ?
-e tam... to raczej nie dla mnie sama wiesz!
-no tak, ty to tylko h&m
-o na takie coś bilet mozesz mi dać
-wiesz na ich koncert załatwie ci za darmola a tu musze płacić , więc nie-wypiełam mu język
   Gadalismy , tak i gadalismy chyba ze 3 godziny.Także dołączyła się do nas Paulina, która opowiadała o zachowaniu mojego braciszka.Nie no strasznie sie przy niej zmienił.Oczywiści na lepsze, bo jak na te drugie to dałabym mu nieźle popalić.Przez te 3 godziny Niall nie dal znaku życia.Zaczelam się strasznie o niego martwić.Próbowałam do niego się dodzwonić ale na marne, miał wyłączony telefon.W końcu usłyszłam ,że drzwi na dole zaczeły się otwierać, byłam pewna ,że to właśnie Nialla.Zbiegłam szybko na dół i zastałam marudzącego Josha.
-nareszcie w domu, strasznie tęskniłem.Masakryczny był ten dzień.
-myslałam ,że to Niall-opadłam a krzesło w kuchni.
-kochanie wróci-pocieszała mnie mama
-a co się stało ?-zapytał josh rozglądając się po kuchni
-pokócilismy sie-stwierdziłam z grymasem
-o co znowu ?
-znowu? to chyba nasza trzecia, czy czwarta kłótnia i znowu ? Dzięki Josh! Ty jak coś powiesz to naprawdę. Potrafisz poprawić człowiekowi chumor.
-co znowu nie tak?!-zapytał
-oj nic! nie mam ochoty o tym gadać okej ? Lepiej idz się zajmij rodzicami Nialla bo sie zanudzą w tym pokoju.
-dlaczego ja ?
-bo jedyny ty nie masz nic do roboty!
-miałem zamiar iść spać!
-masz problem.
-jaki ?
-no.. nie pójdziesz spać!
-al..
-nie denerwuj mnie i idz!
-Agnieszka.. powiedz tej coś swojej córce
-poszedł na góre!-zasmiala się mama.Josh nie miał wyboru, został przegłosowany.
-mamo jak myślisz , Niall zaraz wróci ?
-jasne, nie martw się , tylko bierz się za smażenie ryby w końcu dochodzi 15.
-a o której zaczynamy ?-zapytałam obtaczając rybę w jajku
-jakoś około 18...
-to ja potrzebuje godzinę a wyszykowanie
-to ja za godzine ide się szykować i nakryje do  stołu i podgrzeje wszystko
-a co jeszcze zosało zrobić ?
-posmazyć wszystką rybę, zrobić rybe po grecku i zrobić sos czosnkowy.
- a pestki sa ?
-tak w górnej szawce od okna
-okej to ty teraz troche odpicznij
-wstaw wodę na kompot, tu masz suszone owoce-pokazala na parapet-masz je wrzucić do wody.
-dobrze mamo spokojnie, idz może do rodziców Nialla, bo obawiam sie ,że Josh zacznie cos pieprzyć.
-Ewa...
-coś niestoswnego mowić.
   Mama tylko pokręciła głową i ruszyła na górę.Ja zaczełam smazyć rybę, rozrobiłam sos czosnkowy i ztarłam marchew na rubę po grecku.Wodę na kompot wstawiłam rzucając do niej suszone owoce.Poupływie godzine Wszystko skonczyłam.Mama poszla już się szykować a Niall nadal nie było.Nie wiedziałam co mam robić.W normalnej sytuacji zadzwoniłabym do chłopaków bo pewnie u jednego z nich by był ale oni są u swoich rodzin i to nierealne.Pewnie poszedł do siebie ale dlaczego nie odbiera telefonu.Siedziałam w salonie i po raz setny próbowałam się do niego dodzwonić.Na marne miał wyłączony telefon.
-i co ?-zapytał Łukasz
-nie odbiera-westchnełam
-nie martw się zaraz-w tym czasie ktoś wszedl do domu-już jest.
-ja iśc pierwsza nie bedę!-powiedziałam do brata.
-to ja idę na górę-poklepał blondyna po ramieniu
-dzięki-odpowiedział-Hej- siadł obok mnie -to dla ciebie, wręczył mi bukiet gwiazd betlejemskich.-Chciałem cię przeprosić! zachowałem się jak ostatni kretyn , debil, idiota! wiem! ale gdy ją zobaczyłem narosła we mnie jakaś złośc i nie potrafiłem się opanować i przepraszam cię za to że całą winę zwaliłem na ciebie.To jasne ,że ją wpusiłaś, nie mogłas jej wygonić.Nie wiem jak mam cie przepraszać.
-dobrze Niall,Wybaczam , ale dlaczego tyle cię nie było i nieodberałeś tego cholernego telefonu, nawet nie wiesz jak sie martwiłam!
-nie odbierałem bo padł mi telefon.
-a gdzie tyle byłeś?
-musiałem to wszystko przemyśleć, a gdy to zrobiłem to  szukałem otwartej kwiaciarni , której i tak nie znalazłem-uśmiechna sie
-więc skąd kwiaty ?-nie byłam dłużna także sie usmiechnełam.Musiałam mu wybaczyć , jakos nie mogam długo sie na niego gniewać,po za tym trochę sie mu nie dziwię ale tylko trochę
- a nie będziesz krzyczeć ?-zaśmiał się
-a powinnam ?-zapytałam zadziornie
-chyba nie -uśmiech nie znikał mu z twarzy
-dobra nie będę, wiec jak skąd je masz ?
-wziełem z jakiegoś tarasu na jakimś podwórku.
-Niall!-zaśmiałam się
-zrobiłem to z miłości kochanie-śmiesznie zamrugał oczkami
-kocham cię-delikatnie pocałowałam go
-dziękuje,że mi wybaczyłaś
-skarbie nie umiem sie na ciebie długo gniewać!
-juz dobrze-wszedł łukasz do salonu
-jak widać-uśmiechnełam się promiennie
-no bracie, masz szczęście nie podpadłeś mi-zaśmiał sie brat do łukasza.-masz dbać o moją siostrę.
-dbam, nie widac ?-uśmiechna się blondyn
-widać, widać.
-za bardzo ją kocham .
   Nagle poczułam w brzuchu jak coś mi się porusza, a bardziej kopie. To było niesamowite uczucie dla przyszłej matki.
-Niall!-krzyknełam i złapałam sie za brzuch.
-kochanie co sie dzieje ?-Niall szybko podbiegł do mnie i złapał za brzuch
-On kopie, rozumiesz ?-powiedzialam radośnie a niall położyl rekę i zaczą cieszyć się razem ze mną tą radosną chwilą
-to cudownie kochanie.
   Razem siedzieliśmy tak jakiś czas, ciesząc sie tą pierkną chwilą.To było cudownie.Po tym czasie udałam się na górę by w końcu się ogarnąć.Wziełam dlugą kompiel w wannie a następnie ubrałam szeroką czarną sukienkę którą kupiłam specjalnie na święta,żeby jakoś wyglądać.Wysuszłyłam włosy a Paulina zrobiła mi dobierańcai związała kok.Trochę makijażu i byłam gotowa.Gdy Niall mnie zobaczył szeroko się uśmiechna i szepną"jesteś taka piękna!".Sa wyglądał sexi.Spodnie dżinsowe i koszula w paski.Włosy postawione na żela.Był taki boski.Po jakiejś chwili udaliśmy się na doł gdzie wszyscy czekali już tylko na nas.Trochę zajeło nam podzielenie sie opłatkiem i złożenie sobie życzeń ze wszystkimi.Nastepnie wszyscy usiedlismy do stołu i zajadaliśmy sie pysznościami przygotowanymi przez mamę i przez mnie.Mama Nialla strasznie chwaliła polską kuchnie, twierdząc ,że jest pyszna i my świetnie gotujemy.Gdy w koncu wszyscy się najedli nadszedł czas upominków.Było wielkie zamieszanie, każdy, kazdemu coś dawał.Trochę się tego niezbierało.Wszystkie te prezenty miałam zamiar odpakowac dopiero w pokoju.Ciekawił mnie tylko ten prezent od Nialla.Szybko odpakowałam pakunek i niedowierzałam swoim oczom.Ujrzałam zwykłą ramkę z naszym wspólnym zdjeciem , których mam pełno w pokoju.Nie powiem zdjęcie ładne, ramka też ale liczyłam na coś bardziej orginalnego.
-podoba się-wyszczerzył się Niall
-tak-skłamałam ze sztucznym uśmiechem-koleja w pokoju-sztuczny usmiech nie schodził mi z twarzy.-a jak mój prezent ?-zapytalam ponieważ kupiłam mu zegarek na reke.
-sliczny-usmiechną sie-dziekuje kochanie
-ma mały bajer.Zobacz możesz go otworzyc a w środku jest nasze zdjęcie.W kazdej chwili gdy będziesz na trasie możesz je otworzyc i zobaczyć.
-jestes wspaniała skarbie.
  No nic, może prezent Nialla kiepski, ale liczy się przeciez gest.Po jakimś czasie udaliśmy się do mojego pokoju , twerdząc że muszę trochę odpocząć.Dzięki ciązy miałam trochę wymówek od niektórych czynności.Ramkę szybko postawiłam na nocnej półce.Siedzielismy i wspominaliśmy z Niallem ostatnie świeta, które spedzalismy oddzielnie. To już ponad rok jak jestesmy razem.Najpiekniejszy rok w moim życiu.Zbliżała sie dwónasta a do pokoju weszla mama.
-idziemy na pasterkę , idziecie z nami ?-zapytała
-oczywiś-chciałam odpowiedziec lecz Niall mi przerwał
-nie, Ewa się troche słabo czuje, więc zostanę z nią
-dobrze, to my jedziemy , będziemy po dwónastej-powiedziała powrotnie zamukając drzwi
-ej Kocie co to miało być?-zasmiałam się
-oj no nic, będziemy miło spędzać czas. nawet nie wiesz jak ślicznie dzisiaj wyglądasz.-wyszczerzył się i od tułu całował moja szyję.w pewnym momencie załozył mi coś na szyję
-co to ?
-prezent na gwiazdkę -zapinał mi jakiś naszyjnik
-ale przecież ramka ?
-Kochanie, chyba nie mylisz,że kupiłbym ci ramkę wiedząc że masz ich z dziesieć w pokoju.-Na mojej szyji zawisło serduszko w stylu słoników które kupiliśmy dziewczynom naszych chłopaków-widzialem ,że ci sie podobały ale postawiłem na serduszko.W środku jesteśmy my, nasze zdjęcie, będziesz na nie patrzeć gdy mnie nie będzie
-dziękuje kochanie-pocałowałam go dość czuje-teraz oboje będziemy na siebie patrzeć-zaśmiałam się
  Niall delikatnie całował moją szyję przechodząc do ust.Ręce wsadził po plecy i delikatnie rozsuwał sukienkę dalej całując moje usta.Szybko ją zdjął .Nie byłam mu dłużna i zaczęłam męczyć się z guzikami u jego koszuli.Szybko się jej pozbyłam.Reszta naszych ubrań zginęła w momentalnie szybkim tempie.Nie zauważyłam kiedy ale obje byliśmy nadzy ciesząc się to chwilą.Wiemy do czego doszło tej nocy.Niall jak zawsze był świetny.Pierwszy raz zrobiłam to z nim i chce to robić tylko i wyłącznie z nim.Jest w tym świetny.Tylko on może poczuć moje pazury na swoich plecach.
 Dzień dzisiejszy zaczął się fatalnie zaś koniec jego był cudowny, kolejna piękna i obfita noc z moich ukochanym.Już tak mogłoby zostać na zawsze, tylko my razem w jednym pomieszczeniu kochający się, całujący,przytulający.Nikt w domu nie mógł nam przeszkodzić, bo tylko my tu byliśmy.Słyszeliśmy gdy wszyscy wrócili do domu i na paluszkach zachodzili do swoich pokoi.Dom był pełen ludzi a dla mnie liczyła się tylko jedna osoba w nim.Chyba wiemy kto, mój kochanie.Nigdy nie przeżyłam takiej miłości i już nie chce.Niall do końca życia chce mieć ciebie i nasze dziecko.








________________________________________________________
hej ;*
kochanie wiem ,że niektórym na gg pisałam,że rozdział pojawi sie w sylwester ewentualnie w nowy rok.Zawaliłam wiem... ale w koncu w sylwester dobrze sie bawiłam a w nowy rok odsypialam a gdy tylko wstałam okazało sie ,że jade już do interantu.Przepraszam
Ale dodaje rozdzial teraz.
Dziękuje że pszecie mi tak miłe słowa na gg , czuje wtedy że mam dla kogo pisać:*
i spokojnie możecie pisac nie gryzę:D
trafiła mi się sytuacja gdy jedna z czytelniczek bała sie napisać;D
śmiało kochani, właśnie dla was założyłam te gg byscie mogli do mnie pisać ;p
Tu pozdrawiam Oliwkę ;* haha ;p
Zapraszam też na bloga którego pisze z moją wspólniczką Laurą ;p Pozdrawiam Laura ;*
i jeżlei ktoś lubi czytć blogi zapraszam tutaj ,http://foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com Pisze go moja koleżanka która ma mało komentarzy i wejśc i chce usunąc bloga. Wiec jeśli komu spodoba się opowiadanie zapraszam i polecam bo jest naprawdę niezłe.
pozdrawiam Ola :*
Przepraszam też że nie odpsuje na gg ale mam je na telefonie, a zablokowali mi konto bo nie opłaciłam abonamentu ;D jest juz zapłacone ale nie odblokowali.Mam nadzieje że w pon to zrobią wiec wejde i wszystkim odpisze, spokojnie.
to tak w skrócie.
Pozdrowienia z internatu ;p
Dziękuje za coraz wiecej weśc i komentarzy, Jesteście kochani, jeżeli będzie tak dalej to niewyrobie z radości ;D ciekawe czy pobijemy rekord z komentarzami co wy na to ? Ustanawiamy rekord na tym opowiadaniu ?;D
kocham was fefa ;* 
 *przepraszam za błedy ale nie mam czasu ich poprawić ponieważ znowu jade do internatu