Rozdział 37.
Czy ten dzień w moim życiu zapowiada się lepiej ? A może jeszcze gorzej ? Odpowiedź na to pytanie poznacie wkrótce.
Od incydentu z ciążą czułam się nieco lepiej. Wypoczęłam psychicznie.Tak to trzeba nazwać.Kolejny dzień przeleżałam cały w łóżku, Niall zaś musiał iść na nową sesje zdjęciową.Wrócił jakoś po 15 a resztę dnia spędziliśmy na wylegiwaniu się w łóżku.Oczywiście poinformowałam mamę ,że zostanę jeszcze u Nialla co chyba nie bardzo Jej się spodobało.
Od tego czasu minęło 8 dni. Dziś mamy już 10 sierpnia.Wiecie co mnie martwi ? To ,że od tamtego czasu wraz nie dostałam.Nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło.Może to coś poważnego i dlatego powiły się te wymioty i akcja z ciąża. Jestem trochę to sytuacja przerażona.Dziś jestem umówiona na wizytę w szpitalu. na godzinę 10.Tak cholernie boje się tam iść.A co jeśli jestem chora ? Jeśli mam coś albo co najgorzej raka ?. Myśli biorą gorę nade mną.Dlatego właśnie się boje.
Wstałam o 8.Na myśli na tym ,ze dziś dowiem się czegoś co może zmienić moje życie nie chciałam wstawać z łózka tylko na zawsze w nim zostać.Przez ostatnie dni jestem strasznie niespokojna i zarazem nieobecna.Niall z chłopakami w Szwecji nagrywają nową płytę a ja siedzę tu sama.Megan wyjechała ze swoim chłopakiem na wakacje.Alice zaś na całe wakacje do swojego ojca do Francji.Co jak co ale tej Francji to jej zazdroszczę. Przecież od małego chciałam tam polecieć, nawet sama nie wiem co mnie tam ciągnęło.Tak chciałabym aby któraś z nich poszła do tego lekarza ze mną i mnie wspierała.Eh... czemu to wszystko mnie spotyka.Mogła bym wziąć Paula ale sama nie jestem co do tego przekonana.A może jednak to nie jest taki zły pomysł ?Zadzwonię do Niego.Dziś ubrałam Klik.Włosy tylko przeczesałam, wyglądały dobrze więc nic więcej nie trzeba było z nimi robić.Leciutki makijaż i śniadanie.Zeszłam na dół i postanowiłam ,że jednak zadzwonię do Paula, dobrze jest mieć przy sobie bliska osobę, a Paul też taka osobą w moim życiu jest.Nie raz mi pomagał.
-hej Paul, mocno dzisiaj jesteś zajęty?
-nie ,obijam się.
-a to już ci planuje dzień, masz być zaraz u mnie
-co idziemy na rolki ?
-nie idziemy ale gdzieś indziej
-jakieś wskazówki?
-nie są to rolki , starczy ?
-rowery ?
-masz być zaraz to się dowiesz, do zobaczenia-rozłączyłam się.On czasami naprawdę nie myśli, ale to tylko jego jedyna wada.
Na śniadanie zrobiłam sobie z pięć gotowanych parówek.Tak wiem ,ze to strasznie dużo ale ostatnio lubię sobie sporo zjeść.Do tego cztery kanapki.W czasie mojego konsumowania zadzwonił dzwonek do drzwi.
-witam panią-przywitał mnie Paul
-wchodź , jem zjesz ze mną?
-co masz?
-parówki i kanapki
-nie chcę
-czemu ?
-nie dobre, wolałbym kiełbasę
-jak chcesz jest w lodówce
-nie gadaj tylko jedz i powiedz mi gdzie idziemy?
-do szpitala
-że co ?-zakrztusił się własnymi słowami.No tak to nie brzmiało zbyt fanie.Jak zwykle moje pomysły są chore i dają komuś coś do myślenia.Głupia ja.
-oj nic, idę do lekarza-westchnęła.Wcale nie łatwo było mi to mówić-Musze zrobić badania.
-coś ci jest ?
-sama nie wiem, ale przebadać się nie zaszkodzi.Wiesz zadzwoniłam po cb bo chciałam mieć kogoś bliskiego koło sobie
-dobrze zrobiłaś-uśmiechną się smutnie.No tak pewnie już go zmartwiłam ale chyba nie było sensu w tym by powiedzieć Mu ,że idziemy na plac zabaw.Przy najmniej ja tak sadzę-a co na to Niall?-i tu trafił w czuł punkt.Niall jak na razie nic nie wie, nie widzę potrzeby go martwic, znając Jego chore pomysły przyleciał by tu by być ze mną
-w tym senk-wstałam od stołu-Niall jak na razie o niczym nie wie i niech tak zostanie!
-i po co to robisz ?-odparł niechętnie sprzątając resztę naczyń ze stołu
-a widzisz w tym jakiś sens?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- chyba powinniście sobie wszystko mówić!
-Paul! Mówisz jakbyś go nie znał.Jeszcze by tu przyleciał i poszedł ze mną! I po co to ? może nic mi nie jest-w te ostatnie słowa nawet ja same nie wierzyłam a nawet swoim przyjaciołom kit wciskałam.Zaczynam niepoznawań siebie
-jak chcesz, żeby później nie było na mnie!
-bez obaw, skocze na górę po torebkę i lecimy mamy pół godziny!
-idę do samochodu-powiedział i napięcie ruszył w swoim kierunku.
Jadąc samochodem , nie odzywaliśmy się do siebie.Jeszcze tego brakowało bym niepotrzebnie pokłóciła się z Paulem.Brawo za inteligencje Ewa. Nie ma co.To wszystko jesy do dupy! Ostatnio wszystko w moim życiu na nowa zaczyna się walić i to jeszcze w tym gorszym stylu.Jak nie jedno to drugie.Wiem ,że los potrafi dać w kość ale ,że aż tak to nie wiedziałam!Wszystko się komplikuje.Ale czy ja kiedyś stanę na takiej prostej która będzie liczyła setki tysięcy kilometrów a nie dwa kroki!
-przepraszam-powiedziałam patrząc przez szybę samochodu
-przestań nie masz za co
-jednak mam.To przez nadmiar emocji, wiem ,że nie powinnam a jednak ...
-skończ! Zapomnijmy o tym.Na miejscu Nialla wolałbym wiedzieć ,czy moja dziewczyna ma jakieś podejrzenia i wybiera się do Lekarza tyle ci powiem
-ja cie rozumiem... ale wiedz ,że to wszystko nie jest takie łatwe jakby się wydawało
-gdyby Niall wybierał się do lekarza chciałabyś o tym wiedzieć czy nie ?
-Paul! znasz odpowiedź
-wiec widzisz
-po co mi je w ogóle zadajesz?! Nie zmienię zdania!Co to zmieni?Nic!
-brak mi słów na ciebie
-i vice versa!A jeśli Niall się dowie tego od cb to nie wiem co ci zrobię
-to jasne ,że powinnaś powiedzieć mu to sama! To jest wasza sprawa a ja się w wasz sprawy nie wtrącam.Chciałem ci pomoc ale ty najwidoczniej nie chcesz przyjąć mojej pomocy!
-Paul to nie tak! Bardzo doceniam to co dla mnie robisz. ale...
-ale co ?
-nic, proszę skończymy to rozmowę bo ona do niczego nie prowadzi..
-wiemy ,ze prowadzi tylko ty nie chcesz powiedzieć.Prowadzi do wniosku ,że to ja jednak mam racje bo ty nie masz argumentów-samochód podjeżdżał właśnie na parking szpitala-zdania nie zmienię!
-już żałuje ,że po cb dzwoniłam-szepnęłam sama do siebie.
Doskonale wiedziałam ,ze Paul miał racje ale nie chciałam usłyszeć tego z jego ust, w ogóle z niczyich.To mnie raniło. Naiwna ja.Wolałam chyba by powiedział mi ,ze dobrze robię a ja bym była szczęśliwa.Zadajmy sobie pytanie od czego są przyjaciele? bo raczej nie od kłamania nam w żywe oczy tylko od mówienia prawdy.Wysiadłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami.
-ej delikatniej! to roczne auto!-krzykną Paul
-sory-syknęłam.Miałam już po dziurki w nosie jego obecności.Po co ja dzwoniła? Marzę tylko o tym by jak najszybciej się go pozbyć.Tylko jak?-Paul , może już pojedziesz , dzięki za podwózkę
-nie ma mowy, nie zostawię cię z tym samą.Wiem ,że zachowuje się okropnie ale popsułaś mi humor!-nie no jaki cham! tego się nie spodziewałam,ze coś takiego powie mi prosto w oczy!
-wiesz co , to mogłeś zachować dla siebie-powiedziałam i jak najszybciej się dało ruszyłam w kierunku wejścia do szpitala.Trochę zajęło poszukiwanie sali.A całym szczęście daleko gdzieś zgubiłam tego chama! takich słów od przyjaciół nigdy nie usłyszałam.Wiem ,że może w głowie mieli takie myśli ale zachowywali to dla siebie a ten ? Brr... to On mi popsuł cały dzień! włącznie z Humorem.
Usiadłam na krzesełku i dokładnie sprawdziłam zegarek.10:02.Bałam się teraz wykonać ten ruch i nacisnąć klamkę od gabinetu z napisem"izba przyjęć". Siedziałam tak chyba jeszcze z pięć minut. Ogarnij się! musisz tam wejść, lepiej jak się dowiesz wcześniej niż później może to jest uleczalne.Wstałam i weszłam do białego pomieszczenia.
-proszę chwileczkę poczekać-powiedziała do mnie pielęgniarka.W gabinecie był jeszcze jakiś pacjent.
Obawiam się ,że to był jakiś znak.Wiem moja psychika jest już do dupy. Siedziałam tak użalając się nie wiadomo po co nad sobą.Na krześle obok mnie usiadła starsza pani z laską w ręku.
-dzień dobry-powiedziała milutkim głosem
-dzień dobry-odpowiedziałam.Kultura moja tego nakazywała
-lekarz już przyjmuje?
-tak-uśmiechnęłam się sztucznie-tylko ktoś jest jeszcze w gabinecie.
-a Pani na która ma? -zwróciła się do mnie staruszka
-ja już powinnam wejść ale cierpliwie czekam
-ja mam na 14.
-czemu tak wcześnie Pani przyszła?-spytałam zdziwiona
-z nadzieją ,że z kimś porozmawiam.W domu mieszkam sama .Mój mąż Henry nie żyje od 5 lat.I przez ten czas jestem sama-na twarzy tej osóbki dało się wyczytać wielki smutek
-a Pani dzieci ?-wiem ,że nie powinnam pytać ale nie mogłam się powstrzymać.Strasznie żal zrobiło mi się tej kobiety.
-zabrały majątek i uciekły do Stanów.Nie mam nikogo tylko mojego pas Nickiego.
Zapadła niezręczna cisza.Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Próbowałam coś wymyślić ale na marne. Dzięki tej kobiecie zapomniałam o całej chorobie i nawet kłótni z Paulem.Gdy myślałam co by powiedzieć, by choć na chwile uszczęśliwić straszą panią z gabinetu wyszedł uśmiechnięty młody mężczyzna, najwidoczniej jest zdrowy , ile bym dała by po wyjściu z gabinetu być w takim samym humorze. Uśmiechnęłam się do staruszki i weszłam do gabinetu.
-dzień dobry-powiedziałam do Lekarki
-dzień dobry, przepraszam za opóźnienie ale myślę ,że pani rozumie-uśmiechnęła się do mnie kobieta po 40.
-oczywiście
-co Pani dolega?-mówiła w czasie pisania czegoś w wielkiej książce
-W pewnym sensie chciałam się przebadać i rozwiać moje podejrzenia.
-jakie podejrzenia ?
-już jakieś 8 , 7 dni temu powinnam dostać kolejną miesiączkę, jednak tak się nie stało.Boje się ,ze to jakiś rak.
-Może pani jest w ciąży ?-zapytała się mnie kobieta podnosząc swoją ładna twarz z nad książki.
-nie-uśmiechnęłam się-to nie możliwe , robiłam test ciążowy, wynik wyszedł negatywny
-ahaa.Wyśle Panią na USG.Proszę tu skierowanie w razie nie wykrycia niczego proszę ponownie zgłosić się do mnie , wyślemy panią na dalsze badania.-te słowa wybiły mnie z pantałyku.Co to miało znaczyć? Kolejne badania przeraziłam się a po plecach przeleciały mi ciarki.-proszę się nie bać, upewnimy się tylko czy nic na pewno pani nie dolega-uśmiechnęła się ale na mnie jakoś to nie działało.-proszę to skierowanie. Proszę wejść do gabinetu bez kolejki i wręczyć to skierowanie.
-dziękuje-odpowiedziałam niepewnie i ruszyłam do gabinetu po drugiej stronie wielkiego korytarza.
Miałam wchodzić bez kolejki jak jej nie było.Zapukałam do gabinetu a po drugiej stronie usłyszałam ciche "proszę".Weszłam .
-dzień dobry Pani w jakiej sprawie?-powiedziała do mnie kobieta tym razem po 30.
-ja ze skierowaniem-wręczyłam dokument i usiadłam na niezbyt wygodnym siedzeniu
-ahaa-wczytała się kobieta w dokument i zaczęła coś pisać -Czyli od miesiąca nie ma pani cyklu miesiączkowego?
-tak-odpowiedziałam niechętnie
-może jest Pani w ciąży-co Oni się mnie czepili z tą ciąża.Haloo! to jest niemożliwe robiłam test czy to takie trudne do zrozumienia.Tego już jej nie mogła napisać na karteczce.Bulwers.
-robiłam test , jest to niemożliwe!
-dobrze wiec proszę teraz wypić ten litr wody.-zrobiłam lekkiego wytrzeszcza.Że , aż litr ?lekka przesada. Trochę mi to jednak zajęło.
-już -powiedziałam cała pełna.Już mi się chciało do wc a co mówiąc ,że mam tu leżeć niewiadomo ile.Teraz zaczęłam się bać nie na żarty.
-proszę położyć się na kozetce, odwinąć lekko bieliznę, zobaczymy jakie zmiany zaszły w pani układzie i zobaczymy co było przyczyną.
Lekko odsunęłam dolną część bielizny a ta facetka wsadziła tam ten przyrząd. Z początku nie specjalnie przyglądała się a po kilku minutach wytęrzyła wzrok.Teraz to już byłam pewna ,ze jestem chora.
-Pani Smith proszę przygotować żel-zwróciła się pani ginekolog do pielęgniarki.
W tym czasie ja mogłam już nałożyć bieliznę ale odsłonić swój brzuch który został nasmarowany żelem.Serce waliło mi jak oszalałe.
-proszę pani co mi jest?-zwróciłam się do kobiety
-jeszcze nie jestem pewna.Zaraz się dowiem
-proszę mi tylko powiedzieć czy to rak ?
-nie tego może być pani pewna.
W pewnym sensie ulżyło mi , przecież to choroba XXI wieku.Jednak co to mogło być ? co innego ? Może to coś przejściowe.Spokojnie, Ewa! zaraz się dowiesz.Jest dobrze, to nie rak ,gorzej być już chyba nie może.
Ginekolog urwała ręcznik i zaczęła wycierać mi brzuch który następnie zakryła bluzką.Z maszyny wydrukował się jakiś papier.
-czy będę żyła ?-zapytałam niepewnie
-tak-uśmiechnęła się kobieta
-więc co mi jest ?
-nie wiem jak to pani powiedzieć,ale myliła się pani
-w jakiej sprawie ?-zapytałam.O co jej do cholery chodziło? Niech mówi jaśniej bo umieram ze strachu.-Nie pani mówi jaśniej .
-w sprawie ciąży -uśmiechnęła się perfidnie. Miałam ochotę walnąć ją w łeb.
-czyli ?-ciągnęłam dalej nieźle wkurzona
-gratuluje jest pani w w pierwszym miesiącu ciąży !
-że co ?!-zakrztusiłam się
-jest pani w ciąży-powtórzyła uśmiechając się do mnie-proszę to zdjęcia,to serduszko dziecka, na rozpoznanie płci jest jeszcze za wcześnie.
-ale jak to ? Ja robiłam test ciążowy i nie jestem w żadnej ciąży!-mówiłam przez łzy.
-test najwidoczniej musiał być przeterminowany.
-aleee jak... to? to nieee możlililiwe-zaczęłam się jąkać.
-Możliwe. Proszę nie płakać.Będzie miała pani cudowną córeczkę albo synka
-łatwo pani powiedzieć będę miała dziecko w wieku 19 lat ! to nie jest powód do radości!!
-ja rozumiem ,ze to jest trudna sytuacja ale razem z ojcem dziecka dadzą sobie państwo radę.
-nic nie damy! -powiedziałam i wybiegłam z gabinetu
-za miesiąc proszę przyjść na wizytę!-usłyszałam głos za sobą. Trzesnełam tylko drzwiami.Opadłam na krzesełku i wyłam.
Co teraz będzie ?Jak w ogóle do takiej pomyłki mogło dojść ? To skandal ?!Przeterminowany test! Takie w aptece ? Nie patrzą dat! Tysiące myśli dobijających mnie jeszcze bardziej. Za osiem miesięcy na świat przyjdzie moje dziecko. Jak to możliwe? Jak to powiem mamie?Przecież ona znienawidzi Nialla i nie wiem co z Nim zrobi , mnie to już chyba zamknie do końca życia w kamieniołomie.
-Nareszcie cie znalazłem! Oszałaś!przebiegłem cały szpital!Waria...Ej co się stało -usiadł koło mnie na siedzeniu i zaczął głaskać moje plecy-Ewa, co jest , powiedz proszę, wiem ,że dziś nie za ładnie się zachowywałem ale nerwy mnie poniosły.
-nic...-mówiłam przez łzy
-własnie widzę
-zooosttawm mnie!
-nigdy!Choć jedziemy stąd!-wziął mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Następnie szybko ruszył z parkingu.
Płakałam patrząc prze szybę.Dobiłam mnie widok kobiet prowadzących wózki.Za osiem miesięcy to ja będę prowadziła taki wózek.A studia ? Przecież zawsze chciałam skończyć studia i pracować w zawodzie.Jedna noc przekreśliła całe moje życie. A co z Niallem ? Jego karierą.Jak świat się o tym dowie, nie dadzą mu żyć.Powiedzą ,ze ja złapałam go na dziecko.Przeze mnie jego i chłopaków kariera legnie w gruzach.Wszystko przeze mnie.Eh.. brak słów.To wszystko mnie przerasta.Zadzwonił mój telefon . Połączenie Niall.Odrzuciłam , Ponownie dzwonił a ja zrobiłam to samo i wyłączyłam ten debilny przedmiot.
-Powinnaś odebrać i powiedzieć mu cokolwiek by to nie było.-odpowiedziałam na te denne słowa ciszą.Co on może wiedzieć .Gówno.
Po 30 minutach bezustannego patrzenia się bez jakiego kol-wiek celu zajechaliśmy na podjazd mojego domu. Bez namysłu wyszłam i poszłam do swojego pokoju , wbiegłam i rzuciłam się na łózko.Zgadnijcie co robiłam ? rzecz jasna płakałam jak dziecko , któremu zabrano zabawkę i schowano bo brzydko się zachowywało.Tak wiem genialne porównanie.
-ej, powiesz co się stało.-usiadłam przytuliłam poduszkę i patrzyłam się w ścianę.Paul usiadł na fotelu obok.-mała powiedz , co się stało bo nie odejdę
-naprawdę chcesz wiedzieć ? po co ci to do wiadomości!
-może będę jakoś w stanie ci pomóc
-tu już nic nie da się zrobić
-skąd wiesz
-jedyne co to usunąć ciążę!
-że jak ?! jesteś w ciąży?!
-widzisz?! co masz teraz zamiar mi prawic morały na temat zabezpieczania się! Wsadź se je głęboko w dupę!
-nie , nie mam takiego zamiaru
-jasne... już ci uwierzę-mówiłam płacząc.
-nie musisz.Damy radę Ewa.Jestem Ja,Megan,Alice twoja mama , Josh , chłopaki, Niall.
-Niall się nie może o niczym dowiedzieć.Rozumiesz?
-On nie jest ojcem ?
-Jest!
-jak ty sobie to wyobrażasz ?
-normalnie. Obiecałeś nie wtrącać się w nasze sprawy to się nie wtrącaj! Ja to sama załatwię, zdaj się na mnie.Jasne?
-jak chcesz ale nie zrób czegoś głupiego, czego będziesz później żałowała.
-jasne...-mówiłam ocierając łzy
-co masz zamiar zrobić?!
-mam wyjście, urodzę te dziecko. W końcu to moje dziecko.
-Pytałam się co masz zamiar zrobić z Niallem.Jasne ,że je urodzisz inaczej bym ci nie pozwolił
-Sama nie wiem, coś wymyśle.Teraz proszę idź i zostaw mnie samą.
-jak chcesz-powiedział obojętnie i wyszedł zamykając drzwi od mojego pokoju.
Zostałam z tym wszystkim sama.Sama jedyna.Siedziałam tak i nie odrywałam oczu od mojej fioletowej tapety naklejonej na ścianę.Łzy spływały po moim policzku. Miałam się przecież cieszyć ,że to nie jest rak ale jak czytacie nie tryskam optymizmem.Inni na moim miejscu cieszyli by się z nadejścia na świat ich potomka ale ja jak na razie nie potrafię się cieszyć. Nie umiem.Nie potrafię.Czemu moje życie prowadzi zawsze pod górę.Jedna decyzja zmieniał moje życie o 360 stopni.Całe moje życie! Za osiem miesięcy na moich rękach będę trzymać moje i Nialla dziecko.Za osiem miesięcy zostanę matką.26 maja zostanie także moim świętem.Przecież to dzień matki.
Najgorzej co mnie dręczy to , to że miłości mojego życia zrujnuje marzenia.Po to co własnie robi w Szwecji to były jego marzenia od dzieciństwa.A ja mu to zniszczę bo jak każdy się dowie o tym to nie dadzą mu żyć, zaczną się wieczne problemy , pytania, podejrzenia. Strasznie się tego obawiam. Może lepiej będzie jak eis rozstaniemy ? Wtedy będzie mógł się spełnić.Zapomni o mnie a sam będzie szczęśliwy. Znajdzie sobie dziewczynę bez dziecka.I będzie wiódł szczęśliwe życie.Eh... dlaczego to wszystko jest takie beznadziejne.Do dupy wprost!
Teraz zastawiam się jak mam to powiedzieć mamie.
-hej mamo jestem w ciąży
-wspaniała nowina kochanie!
Żeby to wszystko było takie kolorowe! Czeka mnie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu.Jak to powiem Megan i Alice.Przede wszystkim jak to powiem Niallowi i chłopakom. Przecież Louis jak się dowie to zabije Nialla na miejscu.A Niall? Przecież On jest pewny ,że ja nie jestem w ciąży, że wszystko jest okej.Miliony problemów na minutę, tylko czemu ich nie ubywa a przybywa.Dobijam się nic więcej.Wstalłam i poszłam do łazienki wziaść długą kompiel.Do wanny nalałam wody i do tego sól do kompeli i płyn.Kompiel ta zajęła mi z godzinę ,aż woda zrobiła się zimna.Wyszłam i ubrałam się w Klik .Poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku ze łzami w oczach i złapałam laptopa.Z wahaniem wpisałam w Google "jak to jest być w ciąży". Weszłam na jakieś forum:
Szczerze powiem, że dla mnie ciąża była koszmarna i jestem z tych co twierdzą, że "nigdy więcej". Byłam spuchniętym zdołowanym słonikiem, nie mogłam spać ( skurcze, bóle pleców), chodzić ( porażony nerw kulszowy), jeść ( zgaga). Z przerażeniem obserwowałam jak robi się mnie coraz więcej i więcej, lekarz ochrzaniał mnie, że przybieram za dużo na wadze a ja przecież nie jadłam...nie miałam żadnych ( oprócz kisielu) zachcianek... Poród był całkiem całkiem ale ciąża dała mi się naprawdę we znaki, nigdy więcej, poza tym dochodziłam do siebie pół roku nawet teraz odczuwam jego skutki - koszmar, na szczęście minął. Ale ciąże moich znajomych przebiegały zupełnie inaczej, chyba byłam jednak wyjątkiem.
To wszystko jeszcze bardziej mnie dobiło. Czytając to wyobrażałam siebie w takiej sytuacji. Z wielkim płaczem i hukiem zamknęłam laptopa. Zaczęłam wyć do poduszki i walić nią z całej siły.Miałam wielką ochotę wyżyć się na niej.Na kimś musiałam.Chester przybiegł do mnie i zaczął piszczeć.Chciał na spacer ale nie miałam największa ochoty z nim wychodzić. Zamknęłam go na balkonie by się tam wysikał czy tam załatwił.ponownie wpuściłam go do domu. Stałam przed lusterkiem a pod bluzkę włożyłam małą poduszkę.Tak własnie będę wyglądać za osiem miesięcy.Niby to bardzo długo ale zleci raptownie. Włączyłam telefon a tam 22 nieodebrane wiadomości od Nialla i 10 wiadomości.Nie odczytywałam , usunęłam.Wiem egoistka ze mnie, przecież On się martwi ale w tej chwili mam to gdzieś , mam większe zmartwienie na głowie. W mojej głowie zrodził się mały pomysł . Wyjęłam w szafy walizkę i pakowałam do niej różne rzeczy. Najpotrzebniejsze.Na siebie włożyłam klik. Zeszłam na dół i ruszyłam przed siebie.Szłam ciągnąc za sobą walizkę a z policzków leciały mi hektolitry łez. Sprawdziłam godzinę a moja uwagę przykuło zdjęcie ustawione na tapecie. Zdjęcie moje i Nialla z wakacji jak się całujemy. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.Niall jutro wraca a ja uciekam.
Tak po prostu uciekłam od problemów.Ide przed siebie a nie wiem gdzie mam się udać. Na pewno chce uciec od tych wszystkich wytłumaczeń, kłótni.Boje się i nie ukrywam tego.Cholernie się boje tego co nastąpi i dlatego uciekam.
________________________________________
tego się nie spodziewaliście!:D
Ogólnie tego miało nie być. Ale pod ostatnim rozdziałem pojawiły się komentarze typu "myślałam ,ze będzie w ciąży " bądź "wiedziałam ,że nie będzie w ciąży " a to skłoniło mnie do małej intrygi i do tego co się wydarzyło.
powiem wam ,ze to nie koniec złych nowin i jeszcze tu się trochę wydarzy.
zapraszam na drugiego bloga , gg, aksa i przepraszam za błędy . ;*
Fajny blog, ale rozdział idiotyczny bez obrazy.
OdpowiedzUsuńChodzi o to, że normalnie by tak żadna dziewczyna nie zrobiła -,-
co dokładnie by nie zrobiła? :)
UsuńFefa, wydaje mi się, że by nie uciekła. :)
Usuńrozumiem, ciesze się bardzo ,że napisałaś ,że ci się jednak ten rozdział nie podoba. to się chwali bo nie każdemu musi ,a komentarze są po to by udzielać swoich prawdziwych opinii.
UsuńWiesz po prostu ona bała sie tego jakie nastąpią konsekwencje, uciekła od kłopotów problemów z nadzieją,że to minie.Jednak nie,bedzie jeszcze gorzej...
Na miejscu Paula powiedziałabym Niall'owi o tym, że Ewa jest w ciąży. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie .
UsuńNo tak, ale Ewa straciłaby zaufanie do Paula i chyba by go zabiła
UsuńTrafiłam tu... Sama nie wiem jak xd przypadkiem? Być może, ale szczerzenie żałuję. Piszesz na prawdę niesamowicie i nie spodziewałam się takiej akcji. Musze nadronić kilka rozdziałów, lecz z wielką chęcią ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie :3 http://when-i-see-stars.blogspot.com/
Fefa, zajebisty rozdział! Czyli będzie mały Horanek;p Czekam na nowy rozdział i zapraszam do mnie : http://foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdlaczego ucieka ja bym wolała by6 powiedziałą Naillowi o tym że zostanie ojcem !!!!
OdpowiedzUsuńbądźcie cierpliwi ;p sporo tu się teraz wydarzy tylko w następnym rozdziale. Niall się dowie tylko nie tak szybko. Wiec zachęcam do dalszego czytania ;)
UsuńWow...słuchaj dziewczyno świetnie piszezsz!!Przeczytałam już całego Twojego bloga i jestem pod wrażeniem!!Nie mogę już się doczekać kolejnego rozdziału!!Szkoda że co tydzień dodajesz tylko jeden , ale dobrze że dlugie ;) . Naprawde świetnie piszesz. Tylko na początku mi się za bzrdzo nie podaobało ale teraz jest świetnie!!!Mi osobiście bardziej sie podobało jak pisałaś w co Ewa była ubrana a nie tak jak teraz ze dodajesz link do str. ze zdjeciem...Czekam na kolejne rozdziały!! Pozdrawiam-M.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) naprawdę kocham tego bloga <3 ale nie mogę zrozumieć jej reakcji, nie powinna uciekać.
OdpowiedzUsuńAle jedyne co mogę zrobić to czekać na kolejny rozdział :) proszę dodaj jak najszybciej <3
Boski, boski, boski rozdział : )
OdpowiedzUsuńEwa jednak jest w ciąży : )
No, ale jednak to trochę dla niej problem, bo jest mloda. No i co na to Niall .?
Ale dlaczego uciekłą .? przykro ...
Pisz, bo chce wiedzieć co dalej : )
Smutno, że nie długo opowiadanie się już skończy ... : (
Czekam na nn i zapraszam na konkurs na moim blogu : )
www.best-friend-1d.blogspot.com
Osz tyy.! a żeś namieszała :D
OdpowiedzUsuńCałkiem przypadkiem znalazłam twojego bloga i powiem jedno słowo ZAJEBISTY <3 . Czekam na nastepny :-)
OdpowiedzUsuńP.S jak będę komentować będę się podpisywać Ewelina c;
Ejj..już sobota a nie ma następnego rozdziału :C
OdpowiedzUsuńFOCH
Nawet fajny ;) Zapraszam na mojego bloga :D
OdpowiedzUsuńhttp://ondirectionmylifeandlove.blogspot.com/
Szczerze to zrobilabym to samo, ale z ta ciążą to zaskoczenie . fajny rozdział xd
OdpowiedzUsuńwooooow się porobiło :D
OdpowiedzUsuń-Dynka
Podoba mi się, ale szczeże mówić wolałam jak nie była w ciąży bo potem co będziesz pisała już nic ciekawego się tam nie wydarzy. Będą mieli swoje życie. Ale spoko. I tak czytam i bedę czytała . Powodzienia :D
OdpowiedzUsuńprosze niech Niall ją znajdzie i żeby było wszystko dobrze
OdpowiedzUsuń