Rozdział 45
Perspektywa Nialla
Nadal leżała.Malutka, blada
nieprzytomna.Chciałbym abyśmy teraz patrzyli razem na nasze dziecko i cieszyli
się biegiem wydarzeń.Kochałem Ją.Tak z całego serca.Dopiero gdy mogłem ją
stracić zrozumiałem,że nie mógłbym bez niej żyć.Już nic nie byłoby takie
samo.Może pokochałbym inną ale część mojego serca byłaby nadal
zajęta.Nie potrafię wyrazić tego co dzieje się w mojej głowie.Wiem jedno.Ona
żyje.Ona jest, tu ze mną.Nie wiedziałem jak mam dziękować lekarzom.To wszystko
dzięki nim.Wiem,że popełniają wiele
błędów ale ratują ludzkie życie, robią tylko co w ich mocy.
Jej piękna twarz, niepokryta żadnym makijażem
spoczywała na małej poduszce.Leżała prosto z zamkniętymi oczami.Była podpięta
do różnych respiratorów i kroplówek.Wszystko to kontrolowało jej funkcje
życiowe.Cały czas trzymałem jej małą zimną rączkę.Obiecałem jej ,że jak się
obudzi będę przy niej.Chcę dotrzymać tej obietnicy.Nie wiem jak to zrobię ale
muszę.Chce by wiedziała,że jestem przy niej i nigdy jej nie opuszczę.
Po upływie godziny do sali zapukał Zayn
trzymając za rękę Perrie.Podszedł do mnie.
-cześć-przywitał się
i po prostu mnie przytulił.Nie wytrzymałem,uroniłem kilka łez.Dziewczyna jego
zrobiła to samo.Przytuliła mnie.Cieszyłem się,że mam takich wspaniałych
przyjaciół.Wiedziałem,że w każdej chwili mogę na nich liczyć.
-dziękuje-powiedziałem
wycierając koszulą łzy
-jesteśmy z
tobą-odparła Perrie jeszcze raz się do mnie przytulając.Następnie na półkę obok
postawiła pluszowego misia.
-Niall, masz pięknego
syna-powiedział Zayn patrząc na małego leżącego w inkubatorze
-jest strasznie
podobny do ciebie-dodała Perrię patrząc na malca.
-jak Ewa?-zapytał
Zayn
-słabo, straciła dużo
krwi.Niedługo powinna się obudzić.-nie odpowiedzieli nic.Wzięli tylko taborety i
usiedli obok mnie.
-co się dokładnie
stało ?-zapytał w końcu Zayn.
-eh..-westchnąłem
-jeśli nie chcesz nie
mów, rozumiem-poklepał mnie po ramieniu.
-rano, oświadczyłem
się jej
-widać - Perrie lekko uśmiechnęła się i wskazała na mały pierścionek na jej rączce
-nie przyjęła
-skomentowałem
-jak to?-zapytała
-po prostu.Odrzuciła
mnie, lecz po chwili przyjechała i sama mi się oświadczyła.
-słodkie-odparła
dziewczyna
-tak ,właśnie później
byliśmy u mnie.Kochaliśmy się.I wtedy zaczął strasznie boleć ją brzuch.Cholernie
bałem się,że coś spieprzyłem.Okazało się,że mały jest zagrożony.Nie oddychał w dodatku owinięty był pępowiną.Konieczny był zabieg.Byłem na nim-mówiłem ze łzami
w oczach-Przecinałem pępowinę a gdy ponownie chwyciłem jej rękę, ona traciła
siły.Ktoś wyprowadził mnie z sali.Nie mogłem wejść.Bałem się,że ją stracę.Była
nieprzytomna.Lekarze robili co mogli.Z sali ciągle wybiegały jakieś
pielęgniarki donosząc coś.Nie wiedziałem co się z nią dzieje.Tak cholernie się
bałem.W dodatku dziecko początkowo nawet nie płakało.Bałem się,że straciłem ich
obojga.Lekarz wyszedł z sali i nic nie mówił.Byłem już pewny,że ,że nie żyje!A
teraz cały czas jestem przy niej.Obiecałem jej to-Perrie popłakało się tak samo
jak ja.To wspaniałe jest mieć takich przyjaciół.
-masz ją.Dbaj o nią i
nie strać jej-powiedziała ocierając swoje łzy
-nigdy, nigdy jej nie
stracę.Teraz uświadomiłem sobie,że nie potrafię bez niej żyć.
-mam to samo-Zayn
spojrzał na swoją ukochaną a ta tylko się uśmiechnęła
-dbaj o nią-uśmiechnąłem się do przyjaciela.
-dbam-odpowiedział z
uśmiechem.Byli szczęśliwi.Od razu to po nich widać.
-lećcie do domu,są
święta
-posiedzimy jeszcze
chwilę.-odparł Zayn.
Siedzieliśmy
w ciszy.Temat był napięty.Patrzyliśmy wszyscy a to na nią ,a to na
dziecko.Zayn wyją swój telefon i zrobił małemu zdjęcie.
-muszę mieć zdjęcie
swojego siostrzeńca-uśmiechną się i pokazał tapetę telefonu.
-lecimy?-zapytała
Perrie
-tak-uśmiechną
się-spadamy.Wpadniemy jutro-uśmiechną się
-siedźcie z rodziną
-ta... te święta mieliśmy spędzić razem.Cała rodzina nam się zjechała, więc będziemy mieli
chwilę wytchnienia od nich-zaśmiał się Zayn a dziewczyna walnęła go w ramię.
-dzięki, nie wiem jak
mam dziękować-przytuliłem ich na pożegnanie.
-nie dziękuj od tego jesteśmy-powiedzieli i zniknęli za drzwiami.
-i znowu zostaliśmy sami-szepnąłem.
Ktoś jednak musiał zagłuszyć tę cudowną
chwilę.Zobaczyłem tylko blask flesza.Był to jakiś mężczyzna który zrobił nam
zdjęcie.Szybko jednak uciekł.Wiedziałem,że po świętach te zdjęcie pojawi sie we
wszystkich gazetach.Nie mogłem do tego dopuścić.Szybko pobiegłem za
nim.Dogoniłem go dopiero na placu przed szpitalem i złapałem za kurtkę.Próbował
się wyrwać, na marne.
-czego
chcesz?-zapytał
-dobrze wiesz!
-nie, nie wiem...
-tak? to po co
uciekałeś?
-pobiegać mi się
chciało!
-usuń to
zdjęcie!-krzyknąłem
-bo co mi zrobisz?
-bo stracisz te
piękne cacko-wskazałem na aparat
-ha ha śmieszny
jesteś.Dużo mi możesz zrobić!
-chcesz się
przekonać.Usuwasz to zdjęcie czy nie ?
-Nie!-wrzasną.Nie
wytrzymałem złapałem za aparat i walnąłem nim o ziemie dodatkowo przygniatając
go nogą
-co ? Już się
przekonałeś?
-oooooo odpowiesz za
to.Podam cię do sądu.
-podawaj! Mam to
gdzieś.Liczy się tylko moja rodzina!
-o patrzcie jaka porządna gwiazda.Bachora zrobił dziewczynie i co teraz?
-gówno ci do tego!
-warci jesteście
siebie oboje
-co powiedziałeś?!
-warci jesteście
siebie oboje-powtórzył z dumną-widać z kim się puszcza!-nie
wytrzymałem.Zamachnąłem i walnąłem go z pięści w twarz.Upadł.Nie będzie obrażać
moje narzeczonej i mnie.Nagle podbiegł Harry i złapał mnie.
-przepraszam za kolegę.Odkupimy aparat.
-a co z twarzy też to
mi zdejmiecie od tak?!-wrzasną wstając
-jeszcze raz
przepraszam
-i tak zgłoszę to do
sądu!
-nie ma takiej
potrzeby-Styles próbował uratować sytuacje ale ja z chęcią walnąłbym mu jeszcze
raz-pokryjemy wszelkie szkody
-lepiej uspokój tego
dziecioroba!
-co
powiedziałeś?!-wyskoczyłem ale Harry w ostatniej chwili mnie złapał
-walcie wy się
wszyscy!-krzykną, wsiadł w swój samochód i odjechał
-co ty do cholery
wyrabiasz?-zapytał lokowaty
-nie chce by po świętach w gazetach były zdjęcia.A po drugie nie będzie obrażał mnie i mojej
rodziny.Palant!
-ale to nie znaczy,że
musiałeś rozwalać ten aparat.Wystarczyło usunąć zdjęcie-mówił wchodząc do
szpitala
-myśli,że nie
próbowałem? Na marne!
-zobaczysz!On tego ci
nie daruje! Brawo za inteligencje Horan
Weszliśmy na sale.Harold od razu usiadł na
taborecie.
-widzisz.Jesteś silna
mała-w tym momencie do sali weszli Liam i Danielle a za nimi Louis.
-cześć-powiedzieli
dość nierówno
-dzięki,że
jesteście-powiedziałem i przytuliłem każdego z nich.
-przywieźliśmy kilka
rzeczy.Na pewno się przydadzą-powiedziała dziewczyna i zaczęła na szafeczkę
kłaść różne rzeczy.
-dziękuje-szepnąłem
-nie masz za co. To
tylko woda niegazowana,owoce, trochę ciasta.Dla ciebie mamy trochę wigilijnych
potraw, na pewno zgłodniałeś-uśmiechnęła się
-nawet nie.Nie myślę
o niczym.
-zjedz, blado wyglądasz-uśmiechnęła się
-dziękuje-odparłem.
-będąc kiedyś w
sklepie zobaczyliśmy, to .Postanowiliśmy kupić.-Liam wręczył mi małą torebeczkę
a w niej znajdowały się śpioszki dla małego we wzór pszczółki.
-nie trzeba było.
-ty jak zawsze
marudzisz -skomentował Louis-wykapany Horanek-powiedział do reszty patrząc na
malca
-dziwny ten
szpital-stwierdził Liam
-czemu?-zapytałem
-już przed samym
wejściem leżą rozwalone aparaty-na te słowa spuściłem głowę w dół.Chłopak na
tyle mnie znał,że wiedział po moim zachowaniu,że miałem z tym coś
wspólnego.-co, żeś zrobił ?
-rozwaliłeś ten
aparat ?-wrzasną Lou
-yyyyyyyy.No tak
jakby -stwierdziłem
-genialny Niall pokłócił się z fotoreporterem który zrobił zdjęcie i nie chciał usunąć,że nasz
Horan tak się wkurwił ,że rozwalił mu aparat i go pobił-skonfiskował Styles
-pobiłeś go
?-zapytała Daniell
-obrażał moja rodzinę
- i nazwał go
dzieciorobem-dodał Harry
-jestem z tobą dobrze
zrobiłeś stary!-skomentował Lou
-Louis!-zareagowała
Danielle-można było inaczej to załatwić
-myślisz,że
próbowałem
-Spójrz na to z innej
strony-zaczą Tomilson-Gdyby ktoś obrażał Liama a ciebie nazwał dzieciorobem nie
dostałby z liścia?
-no
dostałby-potwierdziła brunetka
-właśnie! Facet nie
wali z liścia tylko pięści, proste!-zakończył swą teorię
-W sumie racja, ale
on odpowie za to w sądzie.
-i tak jestem z
tobą-poklepał mnie po ramieniu-weźmiesz se dobrego adwokata.Najwyżej zapłacisz
za aparat i dostaniesz grzywnę.
-najwyżej-zakpiła
Danielle-mądrze.Bardzo!
-dam radę-wymusiłem
uśmiech
-najwyżej zauroczysz sędzinę i dopiero dasz radę!-doradził Styles
-gorzej jak będzie
sędzia-zaśmiał się Liam
-też go zauroczy!-nie
dawał spokoju Lou
-zabawne!-krzyknąłem
-oj spokojnie, mówisz
jak nie znałbyś Lou-wyszczerzyła się brunetka
-masz coś do mnie
?-zareagował Tomilson
-Spokojnie, złość
piękność szkodzi a twoja twarzyczka jest bardzo doceniana!Wiesz taka
nieskazitelna, bez zmarszczek.-skomentował Harry
-to do
czasu-zakończył Liam
-cicho! budzi się!-krzyknąłem widząc jak otwiera oczy i coś mruczy.Szybko złapałem jej rękę.Dobrą minutę jej powieki walczyły ze światłem aż w końcu pokonały barierę i otworzyły się.
-cicho! budzi się!-krzyknąłem widząc jak otwiera oczy i coś mruczy.Szybko złapałem jej rękę.Dobrą minutę jej powieki walczyły ze światłem aż w końcu pokonały barierę i otworzyły się.
-idę po
lekarza-wybiegł Liam
-kochanie, ja
żyję?-zapytała bardzo cicho
-widzisz skarbie,
mówiłem ,że będziemy wszyscy razem.Zobacz tam leży nasz synek-wskazałem palcem
na inkubator.Bardzo powoli przekręciła głowę i spojrzała na malucha.Mimo
wielkiego bólu który było widać na jej twarzy uśmiechnęła się.
-ślicznego mam syna-szepnęła niemal niesłyszalnie
-nie skarbie!
Ślicznego MAMY syna.
-mój Bruno.-szepnęła
-co ?-zapytałem
-Bruno,tak się będzie
nazywać
-dlaczego ?
-bo śniło mi się,że
ty nazywasz go Bruno.Więc tak będzie skarbie.
-ślicznie-uśmiechnąłem
się do niej.Po chwili do sali wpadł lekarz wraz z pielęgniarką
-proszę na chwilę się odsunąć-wykonałem polecenie lekarza-jak się Pani czuje?-zapytał
-słabo-odparła
-straciła Pani dużo
krwi, to dlatego.Już jutro powinna się czuć pani lepiej.Ile widzi pani
palców-zapytał pokazując dwa
-dwa -odpowiedziała
-a teraz ?-zapytał
pokazując cztery
-cztery
-dobrze.Wszystko pani
pamięta ?
-tak
-wszystko pani czuje?
-lewa noga mi
ściargła
-odchodzi
znieczulenie,proszę się niczym nie martwić.Wszystko jest w porządku.Będzie
teraz tylko pani wracać do zdrowia.Jest pani po cesarskim cięciu.Proszę pić
wodę niegazowaną albo jakieś soki.Nie jemy ostrych rzeczy.Żadnych
chipsów,sosów,keczupów.Wszystko jemy delikatne.Jakieś serki.Z resztą na razie dostanie
pani jedzenie szpitalne.
-co z Brunem
?-zapytała
-z kim?
-z małym?
-Bruno, śliczne
imię-uśmiechną się-już dobrze, teraz nie zagraża mu nic.Jest zdrowy.Jest dość wczesnym wcześniakiem dlatego przez jakieś 4, 5 miesięcy będzie musiał leżeć w
inkubatorze.Ale już nic mu nie grozi.
-mogę go wziąć na ręce?
-jeszcze nie, musimy
poczekać,jest też strasznie osłabiony ponieważ w pani brzuchu słabo
oddychał.Teraz pozostaje czekać aż Bruno i Pani powrócą siły.A teraz proszę
odpoczywać-uśmiechną się-jutro zrobimy małe badania, jak pani brzuch.-uśmiechną
się i chciał wyjść ale zatrzymał się przy nas-proszę nie przemęczać pacjentki,
musi odpoczywać-powiedział i wyszedł
-kocham cię-szepnęła
do mnie gdy siadałem na taboret-dziękuje,że przyszliście kochani-zwróciła się
do reszty
-jesteśmy z tobą-uśmiechnęła się Danielle i złapała jej rękę w geście przyjaźni.
-przed nimi był
jeszcze Zayn i Perrie i przywieźli ci misia ,żeby było ci raźniej-powiedziałem
-ja już mam mojego
misia-minimalnie uściskała moją rękę
-będziemy się zbierać,
odpoczywaj-uśmiechną się Liam-wpadniemy jutro.pa kochani.
-dzięki-krzyknąłem za
nimi
-bay!-krzykną Harry
machając po drodze.
-jutro wpadnę z
Elanor.Kochamy was-powiedział Louis i znikną
-i znowu jesteśmy
sami-powiedziałem tym razem do przytomnej Ewy
-miałeś rację-uśmiechnęła się-jesteśmy razem
-widzisz mówiłem.
- kocham cię.
-ja ciebie
bardziej.Uświadomiłem sobie,że nie potrafię żyć bez ciebie
-ja już wiedziałam to
dawno.Skarbie odmieniłeś moje życie.Nabrało ono sensu,kolorów.To wszystko
dzięki tobie.
-nie skarbie, gdyby
nie ty, siedziałbym teraz w Mulingar użalając się nad sobą,że każdy z chłopaków
spędza święta z dziewczynami tylko nie ja.
-mieliśmy inaczej
spędzić święta
-skarbie... ja się
cieszę ,że mam was obojga i z wami mogę spędzać święta.
-nawet w szpitalu ?
-czy w szpitalu czy w
domu, oby tylko z wami
- a rodzice byli ?
-byli
wszyscy.Wysłałem ich do domu.
-mogę do nich
zadzwonić ?
-jasne-ze spodni wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Grorga.-są wszyscy ?-zapytałem-w taki razie weź na głośno mówiący-sam przełączyłem
na ten tryb i przysunąłem telefon bliżej ukochanej
-witajcie-powiedziała
dość słabym głosem
-Ewa ?-krzyknęła jej
mama
-tak mamo, to
ja.Obudziłam się już , lekarz mnie zbadał jestem cała i zdrowa.
-zaraz będziemy-usłyszałam Łukasza
-spokojnie, nie ma
takiej potrzeby, jest późno.Niall zaraz pewnie do was przyjedzie.Chciałam tylko
powiedzieć,że czuje się dobrze byście nie musieli się martwić.
-na pewno?-usłyszałem
głos mamy Nialla
-tak , jestem tylko
trochę osłabiona ale już jutro powinno być dobrze.
-jak mały ?-zapytała
Paulina
-Bruno-poprawiłem ją
-jak ?
-Nasz syn nazywa się
Bruno-odpowiedziałem z uśmiechem
-Bruno śpi w
inkubatorze.Niestety nie mogę go wziąć nawet na ręce.Będzie musiał leżeć tam
4, 5 miesięcy aż nabierze sił.Kończę jestem zmęczona, idę spać a wy świętujcie.
-trzymaj się-krzykną
Josh
-pa-powiedziała a ja
rozłączyłem się a sprzęt schowałem do kieszeni w między czasie pokazując tapetę
telefonu.
-jest śliczny, i
strasznie podobny do ciebie.
-chyba od pasa w dół
-coś ty! Ma wykapaną
twarz jak ty!Zapewne będzie z niego niebieskooki blondyn-uśmiechnęła się
-już dobrze,
odpoczywaj , prześpij się.
- a ty ?
-posiedzę z tobą
-Niall, idź do
domu.Przywieziesz kilka rzeczy.
-Nie ma mowy, zostaje
a rano przywiezie rzeczy reszta.
-przecież nie
zostaniesz tu na noc
-niby czemu ?
-pielęgniarki ci nie
pozwolą
-spokojnie załatwię
to...
-co zamierzasz je
zbałamucić?
-powiedzmy-uśmiechnąłem się podejrzenie
-mam być zazdrosna?
-ten pierścionek to
odpowiedz na to,że nigdy nie musisz.-do pokoju wpadł Paul.Nasz ochroniarz i
menadżer.
-witajcie-przywitał
się
-coś się stało
?-momentalnie zareagowałem
-nie mam tylko sprawę
do Ciebie.Ale to zaraz.Powiedz jak się czujesz?-zapytał Ewę
-dobrze-uśmiechnęła
się
-widzę ,że malutki to
mały Niall.Chodź pogadamy-wskazał na korytarz
-zaraz wracam kochanie-szepnąłem i wyszedłem razem z Paulem
Odeszliśmy ciut dalej by Ewa tego nie
usłyszała.Początkowo nic się nie odzywał.Stał i nie wiedział co ma
powiedzieć.Chyba nie chciał psuć mi humoru.
-masz gwarantowaną
sprawę w sądzie!
-fotoreporter?-zapytałem
-tak.Powiedz coś
zrobił ?
-zrobił zdjęcie i nie
chciał go usunąć.Wkurzyłem się i rozwaliłem mu aparat.
-to chyba nie
wszystko bo oko to miał podbite, co ?
-obrażał Ewę, o sobie
nie wspomnę.Nazwał mnie dzieciorobem!
-już dobrze
spokojnie, czasu nie cofniemy ale przyznam że to debilizm co zrobiłeś.Zobaczysz
nie daruje ci tego.Cały świat będzie o tym wiedział,więc zrobimy konferencje i
wytłumaczysz to przed wszystkimi.Jak było,że kochasz rodzinę i to dlatego.
-jasne
-więcej ma się to nie
powtórzyć, zrozumiano?
-jasne, słowo.
-jeszcze jedno.Radzę
ci dodać zdjęcie małego na tt.
-po co ?
-już jutro pod
drzwiami będziesz miał mnóstwo fotoreporterów przepychających się i usiłujących
zrobić zdjęcie.Jak im się nawet nie uda, to nie będziesz miał spokoju.Będą na
ciebie cały czas czatować.To dla waszego dobra.Będziecie mieli spokój i
odpoczniecie.
-zaraz dodam
-to wszystko.Lece do
rodziny.Trzymaj się i naprawdę masz ślicznego syna.
-Bruno, tak się nazywa
-dobry
wybór-pochwalił -jak dzieciaki mi dadzą to wpadnę jutro.Trzymaj się-poklepał
mnie po ramieniu i odszedł.
Wróciłem na salę.Ewa jeszcze nie spała.
-co się stało
?-zapytała patrząc na malca
-dla naszego dobra i
spokoju muszę dodać zdjęcie małego na tt.Już próbują zrobić zdjęcia i nie dadzą
nam spokoju, to najlepsze rozwiązanie.
-to
konieczne?-zapytała
-tak-przytaknąłem
-jeśli to dla dobra,
to jasne dodaj, ale w takim razie dodaj to na mojego tt i facebooka.Nic mi nie
zależy za kilka minut cały świat będzie o tym wiedział.
-jasne skarbie.
Natychmiastowo wziąłem telefon i zalogowałem
się na swojego tt.Dodałem zdjęcie z podpisem"Mój synek, Bruno :)"Po
czym dodałem inne zdjęcie malca na tt Ewy z podpisem"Kocham cię Niall :*,
a to dowód naszej miłości-mały Bruno:*"dwa te zdjęcia dodałem na nasze
facebooki i podpisałem tak samo jak na tt.Już wiedziałem ,że za kilka minut
będziemy na pierwszym miejscu w trendach.Wiedziałem,że świat zaraz oszaleje.Ale nie martwiłem się tym.Cieszyłem się,że mogę mieć ich obojga i
chwalić się nimi całemu światu.Po chwili dostawałem mnóstwo smsów z gratulacjami które czytałem razem z Ewą.Na jej telefon też przychodziło wiele wiadomości.Najbardziej zaskoczeni byli jednak jej znajomi i przyjaciele z
polski.Lecz każdy nam pogratulował i życzył wszystkiego co najlepsze.Nie
sądziłem,że wszyscy tak dobrze to przyjmą.Ciekawe tylko co na to fani ?Mam
nadzieje,że nie będą mocno zawiedzeni.Jeśli są prawdziwymi directioners to
zrozumieją,że jestem szczęśliwy z Ewą i Brunem i że nigdy nie zapomnę o nich-o
fanach.Czekała mnie jeszcze konferencja prasowa którą muszę odbyć zaraz po
świętach.Musze wyjaśnić co i jak i co było z tym popieprzeńcem pod
szpitalem.Mam nadzieje ,że chłopaki mi w tym pomogą.Nie ukrywam liczę na to.
Ewa usnęła koło 19.Oczywiście nie chciałem
jej zostawiać,chciałem przy niej być cały czas.Pielęgniarki nie raz próbowały
mnie wygonić.Uległy.Przekonałem ich,że są święta a to dla mnie dwie najbliższe
osoby z którymi chce spędzić te chwilę.Udało się uległy, choć nie ukrywam nie
było wcale łatwo.Byłem taki uroczy,że zrobili mi nawet herbatę.Zjadłem po cichu
by nie obudzić Ewy potrawy przyniesione przez Danielle.I usnąłem patrząc na moją
ukochaną.
28.12.2012r
Konferencja prasowa
One Direction.Budynek telewizji MTV.
-Dzień Dobry
wszystkim.Oglądającym,słuchaczom a najbardziej rodzinie i fanom
Irlandzko-brytyjskiego zespołu One Direction.Powitajmy ich gromkimi brawami-zaczą reporter po czym wszyscy weszliśmy na scenę.
-Oto pięć mega
przystojnych chłopaków.Niall Horan,Zayn Malik,Liam Payne,Louis Tomilson i Harry
Styles.Brawo!-krzykną
Cieszyłem się, chłopaki nie zostawili mnie,
byli razem ze mną.Wiele razy występowałem przed kamerami, ale tego występu
bałem się najbardziej.Od tego zależało, to co będzie dalej, jak to wszystko
przyjmą nasi fani.Bałem się,że mogę ich stracić.Czekało mnie wyjaśnienie skąd
tak nagle wzięło się dziecko, jak to się stało i dlaczego pobiłem reportera.Nie
było to wszystko łatwe dla mnie.Wiedziałem ,że to jedyne najlepsze wyjście z
sytuacji.Nie ukrywam strasznie zżerał mnie stres. I to nie dziś tylko od
wczoraj.Wieczorem cały czas przygotowywałem sobie co powiem, stałem przed
lustrem i mówiłem.Wszystko pamiętałem , do chwili dopóki nie weszliśmy na tą
cholerną małą scenę, gdzie znajdował się długi stół i pięć krzeseł.Na stole
szklanka z wodą i mikrofony.Czas zacząć te całą szopkę.
-W ostatnim czasie w
życiu prywatnym chłopaków wiele się wydarzyło.Złego jak i dobrego.Życie jednego
z nich diametralnie się zmieniło, do konsekwencji za swój czyn pociągną cały
zespół.Co na to fani ? Co na to oni sami ?Przekonajmy się!Oddaje głos prowadzącej.Anny Demts!
-Dzień dobry, witam
wszystkich bardzo serdecznie.Nazywam się Anna Demts i mam zaszczyt poprowadzić
całą tę konsekwencje.Na początku obejrzymy krótki materiał z życia naszych idoli.
Na wielkim ekranie który znajdował się za
nami wyświetlił się krótki filmik przedstawiający w wielkim skrócie naszą
Historię.Od czasów x Factora do chwili obecnej.Po zakończonym filmiku
reporterka ponownie weszła na scenę i zabrała głos.
-Myślę, że głos teraz
zechce zabrać jeden z członków, mianowicie Niall Horan!-na te słowa moje serce
zatrzymało się.
-dziękuje-zwróciłem
się do reporterki-Witam wszystkich bardzo serdecznie.Chyba przyszła chwila na
małe wyjaśnienia.Na sam początek, potwierdzam.Zdjęcie dziecka które dodałam na
tt jest prawdziwe.Tak to jest mój syn ,Bruno.Wszystko stało się szybko.Ehh..Tak
wiem to.Otóż dopóki się dało staraliśmy się to ukryć by jak najwięcej czasu być
wolnym od paparazzi, zdjęć i przeróżnych plotek.Ewa, moja narzeczona jak i
matka mojego dziecka była w szóstym miesiącu ciąży yyy..gdy w pierwszy dzień
świąt dostała nagłych boleści brzucha.ehh..yyy od razu pojechaliśmy do
szpitala.Okazało się,że Mały bardzo słabo oddycha.Konieczne było przeprowadzenie
cesarskiego cięcia.Podczas zabiegu pojawiło się wiele komplikacji.Mogłem
stracić moją ukochaną jak i mojego syna.Wtedy zrozumiałem,że nie wyobrażam
sobie życia bez Ewy.Po wszystkim okazało się ,że mam ich obojga, stałem się
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Teraz chciałbym powiedzieć kilka słów
do naszych fanów.Wiem,że mogliście pomyśleć sobie wiele rzeczy...że mogę was
przez to stracić, właśnie dlatego tutaj jestem... stoję przed wami.Chciałem wam
to wszystko wyjaśnić.Kocham Ewę nad życie,wszystko co robię do dla niej i do
moich fanów, jestem z nią naprawdę szczęśliwy, zmieniła moje życie.Nabrało ono
koloru i sensu.To,że mamy dziecko stało się przypadkowo, ale strasznie cieszymy
się,że Bruno jest z nami.Oświadczyłem się jej po tym by miała pewność,że nigdy
jej nie opuszczę, nie zostawię dla sławy.To jest taki mały dowód na to.Nigdy
ale to nigdy nie przestanę kochać moich fanów.W moim sercu zawsze jest cząstka
miejsca dla was.Gdyby nie wy nic bym nie osiągną.Gdyby nie wy gralibyśmy teraz
do kotleta w jakiejś restauracji.Dziękujemy wam z całego serca, nigdy nie
przestanę was kochać.Bruno też was kocha-po tej wypowiedzi dostałem owacje na
stojąco od moich fanów-Teraz chyba wyjaśnienia co do pana reportera-zaśmiałem
się sam do siebie-siedziałem w szpitalu gdy on po kryjomu zrobił nam zdjęcie i
uciekł.Wiedziałem,że pojawią się różne plotki i sugestie.Pobiegłem za
nim.Poprosiłem by usuną zdjęcie.Na marne.Byłem tego dnia bardzo
podenerwowany.Nie dość,ze prawie nie straciłem swojej rodziny to ten chciał
jeszcze bardziej wszystko pokomplikować.Nie wytrzymałem.Przyznaje się walnąłem ty aparatem o ziemie i jeszcze przygniotłem nogą.Przyznaje się.Wtedy
on zaczął wyzywać Ewę jak i mnie.Nie wytrzymałem walnąłem go.To chyba
zrozumiałe, chciałem bronić honor swojej rodziny.Wiem,że ten facet będzie się
teraz mścił i pisał przeróżne biegi wydarzeń z tamtego wieczoru ale od razu
mówię nie wierzcie w to, było tak jak mówię.On będzie robił to
specjalnie.Chciałem go też przeprosić, wiem zrobiłem źle ale tego wieczoru
byłem i tak strzępkiem nerwów.Panie reporterze, czasu nie cofnę.Mogę jedynie
powiedzieć tylko przepraszam i ponieść wszelkie szkody,Czekam na zawiadomienie
z sądu.To wszystko co miałem do powiedzenia.Dziękuje-po czym ponownie usiadłem
-muszę przyznać,że
wypowiedz chłopaka wzruszyła wszystkich za kulisami jak i mnie-zaczęła
reporterka-myślę,że wiele fanów też nie oszczędziło sobie łez.Teraz przyszedł
czas na wypowiedź, Jego przyjaciół.
-tak, witam
wszystkich bardzo serdecznie-zaczął Liam-Chciałem powiedzieć kilka zdań w swoim
imieniu jak i pozostałej trójki .To co się wydarzyło ostatnimi czasami wstrząsnęło też nas.Gdy Niall z Ewą oświadczyli nam ,że będą mieli dziecko,
byliśmy w niemałym szoku.Pojawiało się wiele konwersacji na ten temat, ale nie
mogliśmy nic zrobić, czasu nie dało się cofnąć.Mogliśmy tylko wesprzeć ich w
tych trudnych chwilach i pomóc najlepiej jak mogliśmy.Wszyscy zostaliśmy
wujkami z czego jesteśmy bardzo dumni.Mały Bruno to wykapany Niallek- z tyłu za
nami pojawiło się zdjęcie dziecka -Taki malutki Horanek.Kochamy naszych fanów,
za to co robią dla nas, jak się poświęcają, bronią nas.I liczymy na to,że
prawdziwi fani zrozumieją całą sytuacje.Zobaczą ,że Niall jest szczęśliwy jak
dość młody tata i nie zostawią nas w chwilach kiedy najbardziej was potrzebujemy.Cała
rodzina One Direction ciągle się powiększa, ciągle przybywa braci i sióstr ale
mamy teraz jeszcze małego członka , mianowicie Bruna którego mamy nadzieje
zaakceptujecie.Liczymy na to.
-oh chłopaki, to wszystko jest piękne co
mówicie.Ale czekamy teraz na pytania reporterów.-mówiła reporterka stoją na
widowni i podając mikrofon jednemu z nich.
-Niall skoro się
oświadczyłeś oznacza to,że niedługo możemy spodziewać się młodej pary ?
-nie-zaśmiałem
się-jest jeszcze za wcześnie na to.Poczekamy jeszcze trochę.Jak mówiłem pierścionek to mały dowód na to,że nie zostawię Ewy.
-co z Brunem?Jak się
czuje?-zapytał kolejny z nich
-Mały jest dość
osłabiony , będzie teraz długi czas leżeć w inkubatorze.
-po co kazałeś usunąć
te zdjęcie a po godzinie sam dodałeś zdjęcie malca?
-eh..Tak wiem to
dziwne.Ale po skonsultowaniu tego z naszym menadżerem ustaliliśmy,że dodanie
zdjęcia to najlepsze rozwiązanie by byc wolnym od masy reporterów pod drzwiami szpitala.
-co na to Ewa,
wiedziała ,że jesteś taki agresywny ?
-szczerze nie
powiedziałem jej jeszcze o tym bo nie chciałem jej martwić, ale zapewne ogląda
mnie teraz i jest strasznie zdziwiona.Przepraszam nie chciałem cię martwić.Co
do agresji.To jestem spokojnym człowiekiem, tylko musicie zrozumieć moją
sytuacje, wiele wtedy przeszedłem.
-w jednej z gazet
pisze,że Harry gonił reportera lecz ten w ostatniej chwili uciekł.To prawda
Harry ?
-właśnie, zaczyna
się-westchną Styles-Ja podbiegłem do Nialla i złapałem go.Po czym by ułagodzić
sytuacje przeprosiłem mężczyznę i powiedziałem,że pokryjemy wszelkie szkody.
-czyli ty go nie
biłeś, tylko twój kolega?
-tak, ja go nie biłem
a Niall uderzył go tylko raz-kontynuował Harry
-Niall jak zamierzasz
pogodzić obowiązki i wychowanie dziecka?
-hm... Nie będzie
łatwo, ale muszę.Będę starał się jak najwięcej czasu spędzać z rodziną, ale postaram się nie zaniedbywać fanów.
-co na to wszystko
twoi rodzice ?
-nie byli zadowolenie
ale przyjęli to dość łagodnie.
-a wy chłopaki? Jak
pomagacie młodym rodzicom ?
-jak na razie
wspieramy bardziej duchowo, przychodzimy do szpitala,do małego, spędzamy trochę
czasu z Ewą, ale gdy tylko mały będzie w domu popilnujemy malca by Oboje mogli
wyjść gdzieś razem i chwile odetchnąć.-skomentował Zayn
-a czy wy chłopaki
też planujecie dzieci ?Może po koledze spodobała wam się ta rola?
-jak na razie dobrze
jest jak jest-odezwał się Louis
-na razie myślę,że
chcemy skupić się na muzyce, to teraz jest najważniejsze-dodał Zayn
-dobrze czas teraz na
reakcje waszych fanów i pytania od nich.Proszę jak masz na imię?-zapytała
prowadząca jakaś nastoletnią dziewczynę
-Megan
-Megan powiedz co o
tym sądzisz wysłuchując tego wszystkiego?widzimy po koszulce,że jesteś jedną z
fanek chłopaków którzy chcą poznać ich zdanie
-hm.. Ja jestem zdania, że o co się stało
wydarzyłoby się prędzej czy później.Chłopaki nie są dziećmi tylko są dorośli i
mogę robić to co chcą.Cieszę się jednak ,że nie pozostawili nas bez wyjaśnienia
tylko starają się nas przeprosić, wytłumaczyć nam to jakoś.My fani nie możemy
ingerować w życie chłopaków.Liczymy tylko na to,że nie zapomną o nas i będą
nadal nagrywać piosenki, teledyski i dawać koncerty liczymy na to.
-ja was
kocham!!!-krzyknęła jedna mała dziewczyna na co na twarzach moich przyjaciół
pojawiły się uśmiechy
-wiele fanek marzy,że
kiedyś was zobaczy, pozna was czy nawet będzie razem z wami.Jednak my,nasza
rodzina cieszymy się z tego,że jesteście szczęśliwi ze swoimi
dziewczynami,dziećmi i chcemy by wszystko mocno się nie zmieniło, by było tak
jak dawniej.
-spodziewajcie się
wiele hejtów ale myślę,że wasze prawdziwe fanki zrozumieją tą sytuacje i będą
razem z wami.Życzę wam powodzenia w życiu osobistym jak i zawodowym.Liczymy na
powstawanie coraz to lepszych hitów.
-chłopaki, poznaliście
się chyba ze zdaniem swoich fanek, widać,że cieszycie się z obrotu sprawy.Niall
chcesz coś jeszcze powiedzieć?
-tak, chce
podziękować, wszystkim za tak miłe słowa.Nie sądziłem,że tak dobrze to
przyjmiecie.Bez obaw, będzie tak jak było, nic się nie zmieni,hity dalej będą
powstawać, my nadal będziemy koncertować.Mam prośbę do reporterów, dajcie nam
teraz trochę spokoju, przyda się to każdemu.A dla naszych fanów, zaśpiewamy
teraz nasz nowy hit, LWWY.
********W tym samym
czasie*************
Perspektywa
Ewy.Szpital Miejski
Zostałam przeniesiona na sale gdzie leżała
jeszcze jedna dziewczyn.Blondyna, długie włosy, nazywała się Niki.Była bardzo
pogodną dziewczyną.Widać,że w życiu też wiele przeszła.Okazało się ,że jest
fanką One Direction bo strasznie nalegała by włączyć transmisje konferencji co
mi było na rękę.W pewnym momencie skojarzyła wszystko i doszła do wniosku,że ja
jestem tą Ewą o której ciągle mówi Niall.Na szczęście dało jej się wybić to z
głowy.Proste, chce zrobić jej niespodziankę.Niedługo wpadnie tu Niall, więc
Niki na pewno się ucieszy.
Bruno, nadal leży w inkubatorze, jest silny, to widać.Strasznie jestem dumna z Niego jak i Nialla.Dzielnie postawił
czoło wszystkiemu i poszedł na tą konferencje.Żałuje tylko jednego,że nie
mogłam być tam razem z nim.On przecież był gdy go potrzebowałam, a gdy on potrzebował
mnie to mnie nie mogło tam być.Eh..Gdybym tylko mogła wyjść z tego szpitala to
byłabym tam razem z nim.
Minęła trzecia godzina od konferencji a
Nialla jak nie było tak nie ma.No ładnie.Strasznie się stęskniłam za nim.Tylko
te chwile z nim w szpitalu mogłam nazwać dobrymi.Gdy on musiał wychodzić od
razu z nudów brałam za laptop i czytałam to co się działo w związku z nami na
świecie.Oczywistą oczywistością jest ,że przeczytałam kilka niemiłych słów
które przeleciały mi koło czterech liter.Nie przejmowałam się zbytnio tym.Dla
mnie liczyło się bardziej to,że mam wspaniałych przyjaciół,kochającą rodzinę,
uroczego chłopaka i zdrowego synka.
Po trzech i pół godzinie do sali wbiegł
Niall trzymając w rękach talerzyk z wielkim kawałkiem ciasta.Nici od razu się wzdrygnęła.Niall zauważył to i od razu przywitał się z blondynką.
-Hej, Niall
jestem-powiedział podając rękę
-OMG! Nici jestem-uśmiechnęła się uroczo dziewczyna-co to ma być ?Oszukałaś mnie!-zwróciła
się do mnie
-niespodzianka!-krzyknęłam-witaj
skarbie-powiedziałam do Niall który podchodził do mnie i ucałował moje usta
-witaj piękna-uśmiechną się słodziutko-mamy gości-powiedział a za drzwi wyskoczyli po
prostu wszyscy! Harry,Zayn i Perrie,Danielle i Liam,Louis i
Elanor.Nie dowierzałam.Niki biedna prawie nie zemdlała widząc wszystkich na
raz.Od razu zauważyli,że to fanka i
każdy grzecznie przywitał się na co blondynka nie wiedziała co ma powiedzieć.
-skąd się tu wzięliście ?!-krzyknęłam
-świętujemy szczęśliwe zakończenie-wyszczerzył się Harold i z całych sił przytulił mnie.
-hej Bruno-Niall
mówił do małego-patrz wujkowie przyszli-to było takie słodkie gdy mówił do
malca.
-wiesz upiekliśmy
ciasto ale Horan się uparł,że musie je wnieść-zaczął Lou- resztę blachy zjadł w
domu a cała miała być dla ciebie.
-Ta!Sam zjadłeś na
pół ze mną i nie gadaj!
-cisza!-krzyknęła
Danielle- trzeba ci czegoś?Jak coś skoczymy do sklepu
-Nie, dziękuje.Niall o mnie dba
-Nie, dziękuje.Niall o mnie dba
-kazałam mu-uśmiechnęła się szeroko
-Gdy wyjdziesz ze
szpitala wszystkie idziemy na zakupy.Musimy ubrać małego jak
przystało.Rozumiesz?-zaśmiała się Elanor
-Niall pokazywał nam
jak urządził wasz pokój w twoim domu!Wygląda uroczo.Ale ciiii! My ci nic nie
mówiłyśmy.To niespodzianka-dodała Danielle
-wiesz udaj
zaskoczoną jak zobaczysz, okej?-dokończył Perrie
-jasne-uśmiechnęłam
się
-chłopaki wyobrażacie
sobie Horana zmieniającego pieluchę?-zaczął Zayn-ha ha to będzie dobre, już chce
to zobaczyć.-Na te słowa Louis zaczą to strasznie zabawnie naśladować
-pewnie uczulony jest
na te sprawy-zaczą Lou
-nie, tylko na ciebie
paskudooooooooo!-śmiał się horan
-debilu!
-jebną cię ktoś
kiedyś?-zapytał Niall
-tak ty, dziś!
-bo jełop jesteś i
tyle!
-jełop to ty.Ja nie
bije fotoreporterów.Haahahahahahaha-Louis nie mógł opanować śmiechu co też
dotyczyło pozostałej czwórki razem z Horanem
-wiesz jak odkupisz
nową lustrasznke co strzelimy se fotke i damy na tt z podpisem "z nowej
lustrzanki pana reportera której nie rozwale"-zaczą Harry
-tylko jebne o
ziemie-dokonczył Horan.No tak humory to im dzisiaj dopisywały nie ma co.
Po upływie godziny wszyscy oprócz blondyna
rozeszli się.Na koniec zrobili sobie fotkę z dziewczyną z czego była bardzo
zadowolona.Dostała autografy całej piątki.Widząc jak sie z tego cieszy
wiedziałam ,że moja niespodzianka się udała.Byłam nieco z siebie dumna.A my z horanem
leżeliśmy na moim łożku nudząc sie we dwójkę.Kocham cie wariacie!!!
____________________________________________________________
mam nadzieje,że
rozdział się podobał.Myślałam,że już w tym tygodniu nie dam rady dodać
rozdziału, uff jakos się udało.Kolejny rozdział będzie dopiero w nastepną
sobotę.Ponieważ na weekend jadę do koleżanki a w niedziele od razu ide do
internatu.
Dziękuje,że jesteście
razem ze mną, nie ukrywam,że dzięki tym komentarzom miłym słowom blog ten nadal
istnieje.
Musicie jednak
wiedzieć,że bloga tego nie będe ciągnąć w nieskonczonośc.Jeszcze kilkanaście
rozdziałow i opowiadanie będzie miało koniec.
Bez obaw.Mam juz
pomysł na nowe opowiadanie które mam nadzieje,też wam się spodoba.Mam
nadzieje,że będziecie chcieli czytać moje nowe opowiadanie.Będziecie czy nie
?Odp w komentarzach.
kocham was pa pa
fefka ;*
aaaaa swietne!!!!
OdpowiedzUsuńszkoda ze tak rzadko dodajesz rozdzialy no ale cóz za to opowiadanie zajebiste!!!
hahahhaha :D Jezu przy paru momentach śmiałam się jak głupia, nadal się szczerzę jak głupia, rozdział świetny, boski, wspaniały <33 po prostu kocham to opowiadanie, jest świetne, a na dodatek bardzoo ciekawe :* błagam odaj następny rozdział jak najszybciej możesz :* O i oczywiście, że będe czytać Twoje kolejne opowidanie, mam nadzieję, że będzie tak samo zajebiste, ale co dotego nie mam obaw, bo Ty masz wielki talent do pisania <33 Ale się rozpisałam :*
OdpowiedzUsuńSuper!!Zajebisty po prostuxd I jasne ze będę czytała twoje nowe opowiadanie!!:)
OdpowiedzUsuń''z nowej lustrzanki pana reportera której nie
OdpowiedzUsuńrozwale''-zaczą Harry
-tylko jebne o ziemie-dokonczył Horan.''
hahaha uwielbiam ten kawalek opowiadania.
co do calości nie wiem co powiedziec, naprawde swietnie piszesz.
ps. zapraszam do mnie: onedirection-stories-blog.blogspot.com
Zajebisty rozdział... i na pewno będę czytać nowego bloga :D
OdpowiedzUsuńJejuuuuu ! Swietny, boski ! :D Mały Horanek, takie słodkie, cieszę się, że jest wszystko ok :) Czekam na nexta ! Na pewno będę czytać nowego bloga !
OdpowiedzUsuńkiedy następny i love u,nie! WE love u ;)
OdpowiedzUsuńo i jeszcze to teraz uśmicham się jak głupia do monitora wyglądm jak bym z psychiatryka uciekła xD
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Ewa i Horan sa dopiero nastolatkami, nie sa na tyle odpowiedzialini zeby muec dziecko
OdpowiedzUsuńBardzo lubilam to jak byli w sobie zakochani i poki nie wyjechali do Zakopanego kochalam ten blog ale teraz...
Świetny rozdział 😃
OdpowiedzUsuń