czwartek, 7 lutego 2013



Rozdział 45












Perspektywa Nialla




   Nadal leżała.Malutka, blada nieprzytomna.Chciałbym abyśmy teraz patrzyli razem na nasze dziecko i cieszyli się biegiem wydarzeń.Kochałem Ją.Tak z całego serca.Dopiero gdy mogłem ją stracić zrozumiałem,że nie mógłbym bez niej żyć.Już nic nie byłoby takie samo.Może pokochałbym inną ale część mojego serca byłaby nadal zajęta.Nie potrafię wyrazić tego co dzieje się w mojej głowie.Wiem jedno.Ona żyje.Ona jest, tu ze mną.Nie wiedziałem jak mam dziękować lekarzom.To wszystko dzięki nim.Wiem,że  popełniają wiele błędów ale ratują ludzkie życie, robią tylko co w ich mocy.
  Jej piękna twarz, niepokryta żadnym makijażem spoczywała na małej poduszce.Leżała prosto z zamkniętymi oczami.Była podpięta do różnych respiratorów i kroplówek.Wszystko to kontrolowało jej funkcje życiowe.Cały czas trzymałem jej małą zimną rączkę.Obiecałem jej ,że jak się obudzi będę przy niej.Chcę dotrzymać tej obietnicy.Nie wiem jak to zrobię ale muszę.Chce by wiedziała,że jestem przy niej i nigdy jej nie opuszczę.
   Po upływie godziny do sali zapukał Zayn trzymając za rękę Perrie.Podszedł do mnie.
-cześć-przywitał się i po prostu mnie przytulił.Nie wytrzymałem,uroniłem kilka łez.Dziewczyna jego zrobiła to samo.Przytuliła mnie.Cieszyłem się,że mam takich wspaniałych przyjaciół.Wiedziałem,że w każdej chwili mogę na nich liczyć.
-dziękuje-powiedziałem wycierając koszulą łzy
-jesteśmy z tobą-odparła Perrie jeszcze raz się do mnie przytulając.Następnie na półkę obok postawiła pluszowego misia.
-Niall, masz pięknego syna-powiedział Zayn patrząc na małego leżącego w inkubatorze
-jest strasznie podobny do ciebie-dodała Perrię patrząc na malca.
-jak Ewa?-zapytał Zayn
-słabo, straciła dużo krwi.Niedługo powinna się obudzić.-nie odpowiedzieli nic.Wzięli tylko taborety i usiedli obok mnie.
-co się dokładnie stało ?-zapytał w końcu Zayn.
-eh..-westchnąłem
-jeśli nie chcesz nie mów, rozumiem-poklepał mnie po ramieniu.
-rano, oświadczyłem się jej
-widać - Perrie lekko uśmiechnęła  się i wskazała na mały pierścionek na jej rączce
-nie przyjęła -skomentowałem
-jak to?-zapytała
-po prostu.Odrzuciła mnie, lecz po chwili przyjechała i sama mi się oświadczyła.
-słodkie-odparła dziewczyna
-tak ,właśnie później byliśmy u mnie.Kochaliśmy się.I wtedy zaczął strasznie boleć ją brzuch.Cholernie bałem się,że coś spieprzyłem.Okazało się,że mały jest zagrożony.Nie oddychał w dodatku owinięty był pępowiną.Konieczny był zabieg.Byłem na nim-mówiłem ze łzami w oczach-Przecinałem pępowinę a gdy ponownie chwyciłem jej rękę, ona traciła siły.Ktoś wyprowadził mnie z sali.Nie mogłem wejść.Bałem się,że ją stracę.Była nieprzytomna.Lekarze robili co mogli.Z sali ciągle wybiegały jakieś pielęgniarki donosząc coś.Nie wiedziałem co się z nią dzieje.Tak cholernie się bałem.W dodatku dziecko początkowo nawet nie płakało.Bałem się,że straciłem ich obojga.Lekarz wyszedł z sali i nic nie mówił.Byłem już pewny,że ,że nie żyje!A teraz cały czas jestem przy niej.Obiecałem jej to-Perrie popłakało się tak samo jak ja.To wspaniałe jest mieć takich przyjaciół.
-masz ją.Dbaj o nią i nie strać jej-powiedziała ocierając swoje łzy
-nigdy, nigdy jej nie stracę.Teraz uświadomiłem sobie,że nie potrafię bez niej żyć.
-mam to samo-Zayn spojrzał na swoją ukochaną a ta tylko się uśmiechnęła
-dbaj o nią-uśmiechnąłem się do przyjaciela.
-dbam-odpowiedział z uśmiechem.Byli szczęśliwi.Od razu to po nich widać.
-lećcie do domu,są święta
-posiedzimy jeszcze chwilę.-odparł Zayn.
  Siedzieliśmy  w ciszy.Temat był napięty.Patrzyliśmy wszyscy a to na nią ,a to na dziecko.Zayn wyją swój telefon i zrobił małemu zdjęcie.
-muszę mieć zdjęcie swojego siostrzeńca-uśmiechną się i pokazał tapetę telefonu.
-lecimy?-zapytała Perrie
-tak-uśmiechną się-spadamy.Wpadniemy jutro-uśmiechną się
-siedźcie z rodziną
-ta... te święta mieliśmy spędzić razem.Cała rodzina nam się zjechała, więc będziemy mieli chwilę wytchnienia od nich-zaśmiał się Zayn a dziewczyna walnęła go w ramię.
-dzięki, nie wiem jak mam dziękować-przytuliłem ich na pożegnanie.
-nie dziękuj od tego jesteśmy-powiedzieli i zniknęli za drzwiami.
-i znowu zostaliśmy sami-szepnąłem.
   Ktoś jednak musiał zagłuszyć tę cudowną chwilę.Zobaczyłem tylko blask flesza.Był to jakiś mężczyzna który zrobił nam zdjęcie.Szybko jednak uciekł.Wiedziałem,że po świętach te zdjęcie pojawi sie we wszystkich gazetach.Nie mogłem do tego dopuścić.Szybko pobiegłem za nim.Dogoniłem go dopiero na placu przed szpitalem i złapałem za kurtkę.Próbował się wyrwać, na marne.
-czego chcesz?-zapytał
-dobrze wiesz!
-nie, nie wiem...
-tak? to po co uciekałeś?
-pobiegać mi się chciało!
-usuń to zdjęcie!-krzyknąłem
-bo co mi zrobisz?
-bo stracisz te piękne cacko-wskazałem na aparat
-ha ha śmieszny jesteś.Dużo mi możesz zrobić!
-chcesz się przekonać.Usuwasz to zdjęcie czy nie ?
-Nie!-wrzasną.Nie wytrzymałem złapałem za aparat i walnąłem nim o ziemie dodatkowo przygniatając go nogą
-co ? Już się przekonałeś?
-oooooo odpowiesz za to.Podam cię do sądu.
-podawaj! Mam to gdzieś.Liczy się tylko moja rodzina!
-o patrzcie jaka porządna gwiazda.Bachora zrobił dziewczynie i co teraz?
-gówno ci do tego!
-warci jesteście siebie oboje
-co powiedziałeś?!
-warci jesteście siebie oboje-powtórzył z dumną-widać z kim się puszcza!-nie wytrzymałem.Zamachnąłem i walnąłem go z pięści w twarz.Upadł.Nie będzie obrażać moje narzeczonej i mnie.Nagle podbiegł Harry i złapał mnie.
-przepraszam za kolegę.Odkupimy aparat.
-a co z twarzy też to mi zdejmiecie od tak?!-wrzasną wstając
-jeszcze raz przepraszam
-i tak zgłoszę to do sądu!
-nie ma takiej potrzeby-Styles próbował uratować sytuacje ale ja z chęcią walnąłbym mu jeszcze raz-pokryjemy wszelkie szkody
-lepiej uspokój tego dziecioroba!
-co powiedziałeś?!-wyskoczyłem ale Harry w ostatniej chwili mnie złapał
-walcie wy się wszyscy!-krzykną, wsiadł w swój samochód i odjechał
-co ty do cholery wyrabiasz?-zapytał lokowaty
-nie chce by po świętach w gazetach były zdjęcia.A po drugie nie będzie obrażał mnie i mojej rodziny.Palant!
-ale to nie znaczy,że musiałeś rozwalać ten aparat.Wystarczyło usunąć zdjęcie-mówił wchodząc do szpitala
-myśli,że nie próbowałem? Na marne!
-zobaczysz!On tego ci nie daruje! Brawo za inteligencje Horan
  Weszliśmy na sale.Harold od razu usiadł na taborecie.
-widzisz.Jesteś silna mała-w tym momencie do sali weszli Liam i Danielle a za nimi Louis.
-cześć-powiedzieli dość nierówno
-dzięki,że jesteście-powiedziałem i przytuliłem każdego z nich.
-przywieźliśmy kilka rzeczy.Na pewno się przydadzą-powiedziała dziewczyna i zaczęła na szafeczkę kłaść różne rzeczy.
-dziękuje-szepnąłem
-nie masz za co. To tylko woda niegazowana,owoce, trochę ciasta.Dla ciebie mamy trochę wigilijnych potraw, na pewno zgłodniałeś-uśmiechnęła się
-nawet nie.Nie myślę o niczym.
-zjedz, blado wyglądasz-uśmiechnęła się
-dziękuje-odparłem.
-będąc kiedyś w sklepie zobaczyliśmy, to .Postanowiliśmy kupić.-Liam wręczył mi małą torebeczkę a w niej znajdowały się śpioszki dla małego we wzór pszczółki.
-nie trzeba było.
-ty jak zawsze marudzisz -skomentował Louis-wykapany Horanek-powiedział do reszty patrząc na malca
-dziwny ten szpital-stwierdził Liam
-czemu?-zapytałem
-już przed samym wejściem leżą rozwalone aparaty-na te słowa spuściłem głowę w dół.Chłopak na tyle mnie znał,że wiedział po moim zachowaniu,że miałem z tym coś wspólnego.-co, żeś zrobił ?
-rozwaliłeś ten aparat ?-wrzasną Lou
-yyyyyyyy.No tak jakby -stwierdziłem
-genialny Niall pokłócił się z fotoreporterem który zrobił zdjęcie i nie chciał usunąć,że nasz Horan tak się wkurwił ,że rozwalił mu aparat i go pobił-skonfiskował Styles
-pobiłeś go ?-zapytała Daniell
-obrażał moja rodzinę
- i nazwał go dzieciorobem-dodał Harry
-jestem z tobą dobrze zrobiłeś stary!-skomentował Lou
-Louis!-zareagowała Danielle-można było inaczej to załatwić
-myślisz,że próbowałem
-Spójrz na to z innej strony-zaczą Tomilson-Gdyby ktoś obrażał Liama a ciebie nazwał dzieciorobem nie dostałby z liścia?
-no dostałby-potwierdziła brunetka
-właśnie! Facet nie wali z liścia tylko pięści, proste!-zakończył swą teorię
-W sumie racja, ale on odpowie za to w sądzie.
-i tak jestem z tobą-poklepał mnie po ramieniu-weźmiesz se dobrego adwokata.Najwyżej zapłacisz za aparat i dostaniesz grzywnę.
-najwyżej-zakpiła Danielle-mądrze.Bardzo!
-dam radę-wymusiłem uśmiech
-najwyżej zauroczysz sędzinę i dopiero dasz radę!-doradził Styles
-gorzej jak będzie sędzia-zaśmiał się Liam
-też go zauroczy!-nie dawał spokoju Lou
-zabawne!-krzyknąłem
-oj spokojnie, mówisz jak nie znałbyś Lou-wyszczerzyła się brunetka
-masz coś do mnie ?-zareagował Tomilson
-Spokojnie, złość piękność szkodzi a twoja twarzyczka jest bardzo doceniana!Wiesz taka nieskazitelna, bez zmarszczek.-skomentował Harry
-to do czasu-zakończył Liam
-cicho! budzi się!-krzyknąłem widząc jak otwiera oczy i coś mruczy.Szybko złapałem jej rękę.Dobrą minutę jej powieki walczyły ze światłem aż w końcu pokonały barierę i otworzyły się.
-idę po lekarza-wybiegł Liam
-kochanie, ja żyję?-zapytała bardzo cicho
-widzisz skarbie, mówiłem ,że będziemy wszyscy razem.Zobacz tam leży nasz synek-wskazałem palcem na inkubator.Bardzo powoli przekręciła głowę i spojrzała na malucha.Mimo wielkiego bólu który było widać na jej twarzy uśmiechnęła się.
-ślicznego mam syna-szepnęła niemal niesłyszalnie
-nie skarbie! Ślicznego MAMY syna.
-mój Bruno.-szepnęła
-co ?-zapytałem
-Bruno,tak się będzie nazywać
-dlaczego ?
-bo śniło mi się,że ty nazywasz go Bruno.Więc tak będzie skarbie.
-ślicznie-uśmiechnąłem się do niej.Po chwili do sali wpadł lekarz wraz z pielęgniarką
-proszę na chwilę się odsunąć-wykonałem polecenie lekarza-jak się Pani czuje?-zapytał
-słabo-odparła
-straciła Pani dużo krwi, to dlatego.Już jutro powinna się czuć pani lepiej.Ile widzi pani palców-zapytał pokazując dwa
-dwa -odpowiedziała
-a teraz ?-zapytał pokazując cztery
-cztery
-dobrze.Wszystko pani pamięta ?
-tak
-wszystko pani czuje?
-lewa noga mi ściargła
-odchodzi znieczulenie,proszę się niczym nie martwić.Wszystko jest w porządku.Będzie teraz tylko pani wracać do zdrowia.Jest pani po cesarskim cięciu.Proszę pić wodę niegazowaną albo jakieś soki.Nie jemy ostrych rzeczy.Żadnych chipsów,sosów,keczupów.Wszystko jemy delikatne.Jakieś serki.Z resztą na razie dostanie pani jedzenie szpitalne.
-co z Brunem ?-zapytała
-z kim?
-z małym?
-Bruno, śliczne imię-uśmiechną się-już dobrze, teraz nie zagraża mu nic.Jest zdrowy.Jest dość wczesnym wcześniakiem dlatego przez jakieś 4, 5 miesięcy będzie musiał leżeć w inkubatorze.Ale już nic mu nie grozi.
-mogę go wziąć na ręce?
-jeszcze nie, musimy poczekać,jest też strasznie osłabiony ponieważ w pani brzuchu słabo oddychał.Teraz pozostaje czekać aż Bruno i Pani powrócą siły.A teraz proszę odpoczywać-uśmiechną się-jutro zrobimy małe badania, jak pani brzuch.-uśmiechną się i chciał wyjść ale zatrzymał się przy nas-proszę nie przemęczać pacjentki, musi odpoczywać-powiedział i wyszedł
-kocham cię-szepnęła do mnie gdy siadałem na taboret-dziękuje,że przyszliście kochani-zwróciła się do reszty
-jesteśmy z tobą-uśmiechnęła się Danielle i złapała jej rękę w geście przyjaźni.
-przed nimi był jeszcze Zayn i Perrie i przywieźli ci misia ,żeby było ci raźniej-powiedziałem
-ja już mam mojego misia-minimalnie uściskała moją rękę
-będziemy się zbierać, odpoczywaj-uśmiechną się Liam-wpadniemy jutro.pa kochani.
-dzięki-krzyknąłem za nimi
-bay!-krzykną Harry machając po drodze.
-jutro wpadnę z Elanor.Kochamy was-powiedział Louis i znikną
-i znowu jesteśmy sami-powiedziałem tym razem do przytomnej Ewy
-miałeś rację-uśmiechnęła się-jesteśmy razem
-widzisz mówiłem.
- kocham cię.
-ja ciebie bardziej.Uświadomiłem sobie,że nie potrafię żyć bez ciebie
-ja już wiedziałam to dawno.Skarbie odmieniłeś moje życie.Nabrało ono sensu,kolorów.To wszystko dzięki tobie.
-nie skarbie, gdyby nie ty, siedziałbym teraz w Mulingar użalając się nad sobą,że każdy z chłopaków spędza święta z dziewczynami tylko nie ja.
-mieliśmy inaczej spędzić święta
-skarbie... ja się cieszę ,że mam was obojga i z wami mogę spędzać święta.
-nawet w szpitalu ?
-czy w szpitalu czy w domu, oby tylko z wami
- a rodzice byli ?
-byli wszyscy.Wysłałem ich do domu.
-mogę do nich zadzwonić ?
-jasne-ze spodni wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Grorga.-są wszyscy ?-zapytałem-w taki  razie weź na głośno mówiący-sam przełączyłem na ten tryb i przysunąłem telefon bliżej ukochanej
-witajcie-powiedziała dość słabym głosem
-Ewa ?-krzyknęła jej mama
-tak mamo, to ja.Obudziłam się już , lekarz mnie zbadał jestem cała i zdrowa.
-zaraz będziemy-usłyszałam Łukasza
-spokojnie, nie ma takiej potrzeby, jest późno.Niall zaraz pewnie do was przyjedzie.Chciałam tylko powiedzieć,że czuje się dobrze byście nie musieli się martwić.
-na pewno?-usłyszałem głos mamy Nialla
-tak , jestem tylko trochę osłabiona ale już jutro powinno być dobrze.
-jak mały ?-zapytała Paulina
-Bruno-poprawiłem ją
-jak ?
-Nasz syn nazywa się Bruno-odpowiedziałem z uśmiechem
-Bruno śpi w inkubatorze.Niestety nie mogę go wziąć nawet na ręce.Będzie musiał leżeć tam 4, 5 miesięcy aż nabierze sił.Kończę jestem zmęczona, idę spać a wy świętujcie.
-trzymaj się-krzykną Josh
-pa-powiedziała a ja rozłączyłem się a sprzęt schowałem do kieszeni w między czasie pokazując tapetę telefonu.
-jest śliczny, i strasznie podobny do ciebie.
-chyba od pasa w dół
-coś ty! Ma wykapaną twarz jak ty!Zapewne będzie z niego niebieskooki blondyn-uśmiechnęła się
-już dobrze, odpoczywaj , prześpij się.
- a ty ?
-posiedzę z tobą
-Niall, idź do domu.Przywieziesz kilka rzeczy.
-Nie ma mowy, zostaje a rano przywiezie rzeczy reszta.
-przecież nie zostaniesz tu na noc
-niby czemu ?
-pielęgniarki ci nie pozwolą
-spokojnie załatwię to...
-co zamierzasz je zbałamucić?
-powiedzmy-uśmiechnąłem się podejrzenie
-mam być zazdrosna?
-ten pierścionek to odpowiedz na to,że nigdy nie musisz.-do pokoju wpadł Paul.Nasz ochroniarz i menadżer.
-witajcie-przywitał się
-coś się stało ?-momentalnie zareagowałem
-nie mam tylko sprawę do Ciebie.Ale to zaraz.Powiedz jak się czujesz?-zapytał Ewę
-dobrze-uśmiechnęła się
-widzę ,że malutki to mały Niall.Chodź pogadamy-wskazał na korytarz
-zaraz wracam kochanie-szepnąłem i wyszedłem razem z Paulem
     Odeszliśmy ciut dalej by Ewa tego nie usłyszała.Początkowo nic się nie odzywał.Stał i nie wiedział co ma powiedzieć.Chyba nie chciał psuć mi humoru.
-masz gwarantowaną sprawę w sądzie!
-fotoreporter?-zapytałem
-tak.Powiedz coś zrobił ?
-zrobił zdjęcie i nie chciał go usunąć.Wkurzyłem się i rozwaliłem mu aparat.
-to chyba nie wszystko bo oko to miał podbite, co ?
-obrażał Ewę, o sobie nie wspomnę.Nazwał mnie dzieciorobem!
-już dobrze spokojnie, czasu nie cofniemy ale przyznam że to debilizm co zrobiłeś.Zobaczysz nie daruje ci tego.Cały świat będzie o tym wiedział,więc zrobimy konferencje i wytłumaczysz to przed wszystkimi.Jak było,że kochasz rodzinę i to dlatego.
-jasne
-więcej ma się to nie powtórzyć, zrozumiano?
-jasne, słowo.
-jeszcze jedno.Radzę ci dodać zdjęcie małego na tt.
-po co ?
-już jutro pod drzwiami będziesz miał mnóstwo fotoreporterów przepychających się i usiłujących zrobić zdjęcie.Jak im się nawet nie uda, to nie będziesz miał spokoju.Będą na ciebie cały czas czatować.To dla waszego dobra.Będziecie mieli spokój i odpoczniecie.
-zaraz dodam
-to wszystko.Lece do rodziny.Trzymaj się i naprawdę masz ślicznego syna.
-Bruno, tak się nazywa
-dobry wybór-pochwalił -jak dzieciaki mi dadzą to wpadnę jutro.Trzymaj się-poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
   Wróciłem na salę.Ewa jeszcze nie spała.
-co się stało ?-zapytała patrząc na malca
-dla naszego dobra i spokoju muszę dodać zdjęcie małego na tt.Już próbują zrobić zdjęcia i nie dadzą nam spokoju, to najlepsze rozwiązanie.
-to konieczne?-zapytała
-tak-przytaknąłem
-jeśli to dla dobra, to jasne dodaj, ale w takim razie dodaj to na mojego tt i facebooka.Nic mi nie zależy za kilka minut cały świat będzie o tym wiedział.
-jasne skarbie.
   Natychmiastowo wziąłem telefon i zalogowałem się na swojego tt.Dodałem zdjęcie z podpisem"Mój synek, Bruno :)"Po czym dodałem inne zdjęcie malca na tt Ewy z podpisem"Kocham cię Niall :*, a to dowód naszej miłości-mały Bruno:*"dwa te zdjęcia dodałem na nasze facebooki i podpisałem tak samo jak na tt.Już wiedziałem ,że za kilka minut będziemy na pierwszym miejscu w trendach.Wiedziałem,że świat zaraz oszaleje.Ale nie martwiłem się tym.Cieszyłem się,że mogę mieć ich obojga i chwalić się nimi całemu światu.Po chwili dostawałem mnóstwo smsów z gratulacjami które czytałem razem z Ewą.Na jej telefon też przychodziło wiele wiadomości.Najbardziej zaskoczeni byli jednak jej znajomi i przyjaciele z polski.Lecz każdy nam pogratulował i życzył wszystkiego co najlepsze.Nie sądziłem,że wszyscy tak dobrze to przyjmą.Ciekawe tylko co na to fani ?Mam nadzieje,że nie będą mocno zawiedzeni.Jeśli są prawdziwymi directioners to zrozumieją,że jestem szczęśliwy z Ewą i Brunem i że nigdy nie zapomnę o nich-o fanach.Czekała mnie jeszcze konferencja prasowa którą muszę odbyć zaraz po świętach.Musze wyjaśnić co i jak i co było z tym popieprzeńcem pod szpitalem.Mam nadzieje ,że chłopaki mi w tym pomogą.Nie ukrywam liczę na to.
  Ewa usnęła koło 19.Oczywiście nie chciałem jej zostawiać,chciałem przy niej być cały czas.Pielęgniarki nie raz próbowały mnie wygonić.Uległy.Przekonałem ich,że są święta a to dla mnie dwie najbliższe osoby z którymi chce spędzić te chwilę.Udało się uległy, choć nie ukrywam nie było wcale łatwo.Byłem taki uroczy,że zrobili mi nawet herbatę.Zjadłem po cichu by nie obudzić Ewy potrawy przyniesione przez Danielle.I usnąłem patrząc na moją ukochaną.





28.12.2012r
Konferencja prasowa One Direction.Budynek telewizji MTV.
-Dzień Dobry wszystkim.Oglądającym,słuchaczom a najbardziej rodzinie i fanom Irlandzko-brytyjskiego zespołu One Direction.Powitajmy ich gromkimi brawami-zaczą reporter po czym wszyscy weszliśmy na scenę.
-Oto pięć mega przystojnych chłopaków.Niall Horan,Zayn Malik,Liam Payne,Louis Tomilson i Harry Styles.Brawo!-krzykną
  Cieszyłem się, chłopaki nie zostawili mnie, byli razem ze mną.Wiele razy występowałem przed kamerami, ale tego występu bałem się najbardziej.Od tego zależało, to co będzie dalej, jak to wszystko przyjmą nasi fani.Bałem się,że mogę ich stracić.Czekało mnie wyjaśnienie skąd tak nagle wzięło się dziecko, jak to się stało i dlaczego pobiłem reportera.Nie było to wszystko łatwe dla mnie.Wiedziałem ,że to jedyne najlepsze wyjście z sytuacji.Nie ukrywam strasznie zżerał mnie stres. I to nie dziś tylko od wczoraj.Wieczorem cały czas przygotowywałem sobie co powiem, stałem przed lustrem i mówiłem.Wszystko pamiętałem , do chwili dopóki nie weszliśmy na tą cholerną małą scenę, gdzie znajdował się długi stół i pięć krzeseł.Na stole szklanka z wodą i mikrofony.Czas zacząć te całą szopkę.
-W ostatnim czasie w życiu prywatnym chłopaków wiele się wydarzyło.Złego jak i dobrego.Życie jednego z nich diametralnie się zmieniło, do konsekwencji za swój czyn pociągną cały zespół.Co na to fani ? Co na to oni sami ?Przekonajmy się!Oddaje głos prowadzącej.Anny Demts!
-Dzień dobry, witam wszystkich bardzo serdecznie.Nazywam się Anna Demts i mam zaszczyt poprowadzić całą tę konsekwencje.Na początku obejrzymy krótki materiał z życia naszych idoli.
  Na wielkim ekranie który znajdował się za nami wyświetlił się krótki filmik przedstawiający w wielkim skrócie naszą Historię.Od czasów x Factora do chwili obecnej.Po zakończonym filmiku reporterka ponownie weszła na scenę i zabrała głos.
-Myślę, że głos teraz zechce zabrać jeden z członków, mianowicie Niall Horan!-na te słowa moje serce zatrzymało się.
-dziękuje-zwróciłem się do reporterki-Witam wszystkich bardzo serdecznie.Chyba przyszła chwila na małe wyjaśnienia.Na sam początek, potwierdzam.Zdjęcie dziecka które dodałam na tt jest prawdziwe.Tak to jest mój syn ,Bruno.Wszystko stało się szybko.Ehh..Tak wiem to.Otóż dopóki się dało staraliśmy się to ukryć by jak najwięcej czasu być wolnym od paparazzi, zdjęć i przeróżnych plotek.Ewa, moja narzeczona jak i matka mojego dziecka była w szóstym miesiącu ciąży yyy..gdy w pierwszy dzień świąt dostała nagłych boleści brzucha.ehh..yyy od razu pojechaliśmy do szpitala.Okazało się,że Mały bardzo słabo oddycha.Konieczne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia.Podczas zabiegu pojawiło się wiele komplikacji.Mogłem stracić moją ukochaną jak i mojego syna.Wtedy zrozumiałem,że nie wyobrażam sobie życia bez Ewy.Po wszystkim okazało się ,że mam ich obojga, stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Teraz chciałbym powiedzieć kilka słów do naszych fanów.Wiem,że mogliście pomyśleć sobie wiele rzeczy...że mogę was przez to stracić, właśnie dlatego tutaj jestem... stoję przed wami.Chciałem wam to wszystko wyjaśnić.Kocham Ewę nad życie,wszystko co robię do dla niej i do moich fanów, jestem z nią naprawdę szczęśliwy, zmieniła moje życie.Nabrało ono koloru i sensu.To,że mamy dziecko stało się przypadkowo, ale strasznie cieszymy się,że Bruno jest z nami.Oświadczyłem się jej po tym by miała pewność,że nigdy jej nie opuszczę, nie zostawię dla sławy.To jest taki mały dowód na to.Nigdy ale to nigdy nie przestanę kochać moich fanów.W moim sercu zawsze jest cząstka miejsca dla was.Gdyby nie wy nic bym nie osiągną.Gdyby nie wy gralibyśmy teraz do kotleta w jakiejś restauracji.Dziękujemy wam z całego serca, nigdy nie przestanę was kochać.Bruno też was kocha-po tej wypowiedzi dostałem owacje na stojąco od moich fanów-Teraz chyba wyjaśnienia co do pana reportera-zaśmiałem się sam do siebie-siedziałem w szpitalu gdy on po kryjomu zrobił nam zdjęcie i uciekł.Wiedziałem,że pojawią się różne plotki i sugestie.Pobiegłem za nim.Poprosiłem by usuną zdjęcie.Na marne.Byłem tego dnia bardzo podenerwowany.Nie dość,ze prawie nie straciłem swojej rodziny to ten chciał jeszcze bardziej wszystko pokomplikować.Nie wytrzymałem.Przyznaje się walnąłem ty aparatem o ziemie i jeszcze przygniotłem nogą.Przyznaje się.Wtedy on zaczął wyzywać Ewę jak i mnie.Nie wytrzymałem walnąłem go.To chyba zrozumiałe, chciałem bronić honor swojej rodziny.Wiem,że ten facet będzie się teraz mścił i pisał przeróżne biegi wydarzeń z tamtego wieczoru ale od razu mówię nie wierzcie w to, było tak jak mówię.On będzie robił to specjalnie.Chciałem go też przeprosić, wiem zrobiłem źle ale tego wieczoru byłem i tak strzępkiem nerwów.Panie reporterze, czasu nie cofnę.Mogę jedynie powiedzieć tylko przepraszam i ponieść wszelkie szkody,Czekam na zawiadomienie z sądu.To wszystko co miałem do powiedzenia.Dziękuje-po czym ponownie usiadłem
-muszę przyznać,że wypowiedz chłopaka wzruszyła wszystkich za kulisami jak i mnie-zaczęła reporterka-myślę,że wiele fanów też nie oszczędziło sobie łez.Teraz przyszedł czas na wypowiedź, Jego przyjaciół.
-tak, witam wszystkich bardzo serdecznie-zaczął Liam-Chciałem powiedzieć kilka zdań w swoim imieniu jak i pozostałej trójki .To co się wydarzyło ostatnimi czasami wstrząsnęło też nas.Gdy Niall z Ewą oświadczyli nam ,że będą mieli dziecko, byliśmy w niemałym szoku.Pojawiało się wiele konwersacji na ten temat, ale nie mogliśmy nic zrobić, czasu nie dało się cofnąć.Mogliśmy tylko wesprzeć ich w tych trudnych chwilach i pomóc najlepiej jak mogliśmy.Wszyscy zostaliśmy wujkami z czego jesteśmy bardzo dumni.Mały Bruno to wykapany Niallek- z tyłu za nami pojawiło się zdjęcie dziecka -Taki malutki Horanek.Kochamy naszych fanów, za to co robią dla nas, jak się poświęcają, bronią nas.I liczymy na to,że prawdziwi fani zrozumieją całą sytuacje.Zobaczą ,że Niall jest szczęśliwy jak dość młody tata i nie zostawią nas w chwilach kiedy najbardziej was potrzebujemy.Cała rodzina One Direction ciągle się powiększa, ciągle przybywa braci i sióstr ale mamy teraz jeszcze małego członka , mianowicie Bruna którego mamy nadzieje zaakceptujecie.Liczymy na to.
-oh  chłopaki, to wszystko jest piękne co mówicie.Ale czekamy teraz na pytania reporterów.-mówiła reporterka stoją na widowni i podając mikrofon jednemu z nich.
-Niall skoro się oświadczyłeś oznacza to,że niedługo możemy spodziewać się młodej pary ?
-nie-zaśmiałem się-jest jeszcze za wcześnie na to.Poczekamy jeszcze trochę.Jak mówiłem pierścionek to mały dowód na to,że nie zostawię Ewy.
-co z Brunem?Jak się czuje?-zapytał kolejny z nich
-Mały jest dość osłabiony , będzie teraz długi czas leżeć w inkubatorze.
-po co kazałeś usunąć te zdjęcie a po godzinie sam dodałeś zdjęcie malca?
-eh..Tak wiem to dziwne.Ale po skonsultowaniu tego z naszym menadżerem ustaliliśmy,że dodanie zdjęcia to najlepsze rozwiązanie by byc wolnym od masy reporterów pod drzwiami szpitala.
-co na to Ewa, wiedziała ,że jesteś taki agresywny ?
-szczerze nie powiedziałem jej jeszcze o tym bo nie chciałem jej martwić, ale zapewne ogląda mnie teraz i jest strasznie zdziwiona.Przepraszam nie chciałem cię martwić.Co do agresji.To jestem spokojnym człowiekiem, tylko musicie zrozumieć moją sytuacje, wiele wtedy przeszedłem.
-w jednej z gazet pisze,że Harry gonił reportera lecz ten w ostatniej chwili uciekł.To prawda Harry ?
-właśnie, zaczyna się-westchną Styles-Ja podbiegłem do Nialla i złapałem go.Po czym by ułagodzić sytuacje przeprosiłem mężczyznę i powiedziałem,że pokryjemy wszelkie szkody.
-czyli ty go nie biłeś, tylko twój kolega?
-tak, ja go nie biłem a Niall uderzył go tylko raz-kontynuował Harry
-Niall jak zamierzasz pogodzić obowiązki i wychowanie dziecka?
-hm... Nie będzie łatwo, ale muszę.Będę starał się jak najwięcej czasu spędzać z rodziną, ale postaram się nie zaniedbywać fanów.
-co na to wszystko twoi rodzice ?
-nie byli zadowolenie ale przyjęli to dość łagodnie.
-a wy chłopaki? Jak pomagacie młodym rodzicom ?
-jak na razie wspieramy bardziej duchowo, przychodzimy do szpitala,do małego, spędzamy trochę czasu z Ewą, ale gdy tylko mały będzie w domu popilnujemy malca by Oboje mogli wyjść gdzieś razem i chwile odetchnąć.-skomentował Zayn
-a czy wy chłopaki też planujecie dzieci ?Może po koledze spodobała wam się ta rola?
-jak na razie dobrze jest jak jest-odezwał się Louis
-na razie myślę,że chcemy skupić się na muzyce, to teraz jest najważniejsze-dodał Zayn
-dobrze czas teraz na reakcje waszych fanów i pytania od nich.Proszę jak masz na imię?-zapytała prowadząca jakaś nastoletnią dziewczynę
-Megan
-Megan powiedz co o tym sądzisz wysłuchując tego wszystkiego?widzimy po koszulce,że jesteś jedną z fanek chłopaków którzy chcą poznać ich zdanie
 -hm.. Ja jestem zdania, że o co się stało wydarzyłoby się prędzej czy później.Chłopaki nie są dziećmi tylko są dorośli i mogę robić to co chcą.Cieszę się jednak ,że nie pozostawili nas bez wyjaśnienia tylko starają się nas przeprosić, wytłumaczyć nam to jakoś.My fani nie możemy ingerować w życie chłopaków.Liczymy tylko na to,że nie zapomną o nas i będą nadal nagrywać piosenki, teledyski i dawać koncerty liczymy na to.
-ja was kocham!!!-krzyknęła jedna mała dziewczyna na co na twarzach moich przyjaciół pojawiły się uśmiechy
-wiele fanek marzy,że kiedyś was zobaczy, pozna was czy nawet będzie razem z wami.Jednak my,nasza rodzina cieszymy się z tego,że jesteście szczęśliwi ze swoimi dziewczynami,dziećmi i chcemy by wszystko mocno się nie zmieniło, by było tak jak dawniej.
-spodziewajcie się wiele hejtów ale myślę,że wasze prawdziwe fanki zrozumieją tą sytuacje i będą razem z wami.Życzę wam powodzenia w życiu osobistym jak i zawodowym.Liczymy na powstawanie coraz to lepszych hitów.
-chłopaki, poznaliście się chyba ze zdaniem swoich fanek, widać,że cieszycie się z obrotu sprawy.Niall chcesz coś jeszcze powiedzieć?
-tak, chce podziękować, wszystkim za tak miłe słowa.Nie sądziłem,że tak dobrze to przyjmiecie.Bez obaw, będzie tak jak było, nic się nie zmieni,hity dalej będą powstawać, my nadal będziemy koncertować.Mam prośbę do reporterów, dajcie nam teraz trochę spokoju, przyda się to każdemu.A dla naszych fanów, zaśpiewamy teraz nasz nowy hit, LWWY.




********W tym samym czasie*************
Perspektywa Ewy.Szpital Miejski





     Zostałam przeniesiona na sale gdzie leżała jeszcze jedna dziewczyn.Blondyna, długie włosy, nazywała się Niki.Była bardzo pogodną dziewczyną.Widać,że w życiu też wiele przeszła.Okazało się ,że jest fanką One Direction bo strasznie nalegała by włączyć transmisje konferencji co mi było na rękę.W pewnym momencie skojarzyła wszystko i doszła do wniosku,że ja jestem tą Ewą o której ciągle mówi Niall.Na szczęście dało jej się wybić to z głowy.Proste, chce zrobić jej niespodziankę.Niedługo wpadnie tu Niall, więc Niki na pewno się ucieszy.
    Bruno, nadal leży w inkubatorze, jest silny, to widać.Strasznie jestem dumna z Niego jak i Nialla.Dzielnie postawił czoło wszystkiemu i poszedł na tą konferencje.Żałuje tylko jednego,że nie mogłam być tam razem z nim.On przecież był gdy go potrzebowałam, a gdy on potrzebował mnie to mnie nie mogło tam być.Eh..Gdybym tylko mogła wyjść z tego szpitala to byłabym tam razem z nim.
    Minęła trzecia godzina od konferencji a Nialla jak nie było tak nie ma.No ładnie.Strasznie się stęskniłam za nim.Tylko te chwile z nim w szpitalu mogłam nazwać dobrymi.Gdy on musiał wychodzić od razu z nudów brałam za laptop i czytałam to co się działo w związku z nami na świecie.Oczywistą oczywistością jest ,że przeczytałam kilka niemiłych słów które przeleciały mi koło czterech liter.Nie przejmowałam się zbytnio tym.Dla mnie liczyło się bardziej to,że mam wspaniałych przyjaciół,kochającą rodzinę, uroczego chłopaka i zdrowego synka.
   Po trzech i pół godzinie do sali wbiegł Niall trzymając w rękach talerzyk z wielkim kawałkiem ciasta.Nici od razu się wzdrygnęła.Niall zauważył to i od razu przywitał się z blondynką.
-Hej, Niall jestem-powiedział podając rękę
-OMG! Nici jestem-uśmiechnęła się uroczo dziewczyna-co to ma być ?Oszukałaś mnie!-zwróciła się do mnie
-niespodzianka!-krzyknęłam-witaj skarbie-powiedziałam do Niall który podchodził do mnie i ucałował moje usta
-witaj piękna-uśmiechną się słodziutko-mamy gości-powiedział a za drzwi wyskoczyli po prostu wszyscy! Harry,Zayn i Perrie,Danielle i Liam,Louis i Elanor.Nie dowierzałam.Niki biedna prawie nie zemdlała widząc wszystkich na raz.Od  razu zauważyli,że to fanka i każdy grzecznie przywitał się na co blondynka nie wiedziała co ma powiedzieć.
-skąd się tu wzięliście ?!-krzyknęłam
-świętujemy szczęśliwe zakończenie-wyszczerzył się Harold i z całych sił przytulił mnie.
-hej Bruno-Niall mówił do małego-patrz wujkowie przyszli-to było takie słodkie gdy mówił do malca.
-wiesz upiekliśmy ciasto ale Horan się uparł,że musie je wnieść-zaczął Lou- resztę blachy zjadł w domu a cała miała być dla ciebie.
-Ta!Sam zjadłeś na pół ze mną i nie gadaj!
-cisza!-krzyknęła Danielle- trzeba ci czegoś?Jak coś skoczymy do sklepu
-Nie, dziękuje.Niall o mnie dba
-kazałam mu-uśmiechnęła się szeroko
-Gdy wyjdziesz ze szpitala wszystkie idziemy na zakupy.Musimy ubrać małego jak przystało.Rozumiesz?-zaśmiała się Elanor
-Niall pokazywał nam jak urządził wasz pokój w twoim domu!Wygląda uroczo.Ale ciiii! My ci nic nie mówiłyśmy.To niespodzianka-dodała Danielle
-wiesz udaj zaskoczoną jak zobaczysz, okej?-dokończył Perrie
-jasne-uśmiechnęłam się
-chłopaki wyobrażacie sobie Horana zmieniającego pieluchę?-zaczął Zayn-ha ha to będzie dobre, już chce to zobaczyć.-Na te słowa Louis zaczą to strasznie zabawnie naśladować
-pewnie uczulony jest na te sprawy-zaczą Lou
-nie, tylko na ciebie paskudooooooooo!-śmiał się horan
-debilu!
-jebną cię ktoś kiedyś?-zapytał Niall
-tak ty, dziś!
-bo jełop jesteś i tyle!
-jełop to ty.Ja nie bije fotoreporterów.Haahahahahahaha-Louis nie mógł opanować śmiechu co też dotyczyło pozostałej czwórki razem z Horanem
-wiesz jak odkupisz nową lustrasznke co strzelimy se fotke i damy na tt z podpisem "z nowej lustrzanki pana reportera której nie rozwale"-zaczą Harry
-tylko jebne o ziemie-dokonczył Horan.No tak humory to im dzisiaj dopisywały nie ma co.
   Po upływie godziny wszyscy oprócz blondyna rozeszli się.Na koniec zrobili sobie fotkę z dziewczyną z czego była bardzo zadowolona.Dostała autografy całej piątki.Widząc jak sie z tego cieszy wiedziałam ,że moja niespodzianka się udała.Byłam nieco z siebie dumna.A my z horanem leżeliśmy na moim łożku nudząc sie we dwójkę.Kocham cie wariacie!!!



____________________________________________________________
mam nadzieje,że rozdział się podobał.Myślałam,że już w tym tygodniu nie dam rady dodać rozdziału, uff jakos się udało.Kolejny rozdział będzie dopiero w nastepną sobotę.Ponieważ na weekend jadę do koleżanki a w niedziele od razu ide do internatu.
Dziękuje,że jesteście razem ze mną, nie ukrywam,że dzięki tym komentarzom miłym słowom blog ten nadal istnieje.
Musicie jednak wiedzieć,że bloga tego nie będe ciągnąć w nieskonczonośc.Jeszcze kilkanaście rozdziałow i opowiadanie będzie miało koniec.
Bez obaw.Mam juz pomysł na nowe opowiadanie które mam nadzieje,też wam się spodoba.Mam nadzieje,że będziecie chcieli czytać moje nowe opowiadanie.Będziecie czy nie ?Odp w komentarzach.
kocham was pa pa fefka ;*

10 komentarzy:

  1. aaaaa swietne!!!!
    szkoda ze tak rzadko dodajesz rozdzialy no ale cóz za to opowiadanie zajebiste!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhaha :D Jezu przy paru momentach śmiałam się jak głupia, nadal się szczerzę jak głupia, rozdział świetny, boski, wspaniały <33 po prostu kocham to opowiadanie, jest świetne, a na dodatek bardzoo ciekawe :* błagam odaj następny rozdział jak najszybciej możesz :* O i oczywiście, że będe czytać Twoje kolejne opowidanie, mam nadzieję, że będzie tak samo zajebiste, ale co dotego nie mam obaw, bo Ty masz wielki talent do pisania <33 Ale się rozpisałam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!Zajebisty po prostuxd I jasne ze będę czytała twoje nowe opowiadanie!!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ''z nowej lustrzanki pana reportera której nie
    rozwale''-zaczą Harry
    -tylko jebne o ziemie-dokonczył Horan.''
    hahaha uwielbiam ten kawalek opowiadania.
    co do calości nie wiem co powiedziec, naprawde swietnie piszesz.
    ps. zapraszam do mnie: onedirection-stories-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział... i na pewno będę czytać nowego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuuuuu ! Swietny, boski ! :D Mały Horanek, takie słodkie, cieszę się, że jest wszystko ok :) Czekam na nexta ! Na pewno będę czytać nowego bloga !

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy następny i love u,nie! WE love u ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. o i jeszcze to teraz uśmicham się jak głupia do monitora wyglądm jak bym z psychiatryka uciekła xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie Ewa i Horan sa dopiero nastolatkami, nie sa na tyle odpowiedzialini zeby muec dziecko
    Bardzo lubilam to jak byli w sobie zakochani i poki nie wyjechali do Zakopanego kochalam ten blog ale teraz...

    OdpowiedzUsuń